Bazylika Grobu Bożego w Miechowie – rewitalizacja świetności

Franciszek Kucharczak

GN 14/2023 |

publikacja 06.04.2023 00:00

Są dwa miejsca z taką kaplicą na świecie. Jeśli chcesz wiedzieć, jak pół tysiąca lat temu wyglądała ta w Jerozolimie, musisz przyjechać do Miechowa.

Wnętrze gotycko-romańskiego kościoła ma późnobarokowy wystrój. ROMAN KOSZOWSKI /FOTO GOŚĆ Wnętrze gotycko-romańskiego kościoła ma późnobarokowy wystrój.

Rozsiane po malowniczych wzgórzach domy otaczają gęstą zabudowę centrum Miechowa. Nad całym miastem dominuje potężny kościół z równie okazałym zespołem budynków. Wieżę bazyliki od 2006 roku wieńczy przeszło pięciometrowa figura Chrystusa Zmartwychwstałego. Rzeźba stoi na hełmie w kształcie kuli, tę zaś zdobi pozłacany podwójny krzyż. To godło bożogrobców – Zakonu Kanoników Regularnych Stróżów Grobu Pańskiego w Jerozolimie. Zwano ich też miechowitami, bo od 1163 roku właśnie tu, w Miechowie, mieli swoją główną siedzibę. Była to zasługa właściciela tych ziem Jaksy Gryfity, który wracając z wyprawy krzyżowej, przywiózł z Ziemi Świętej pierwszych braci zakonnych. Tu rezydował generał zakonu, tu był największy i najbogatszy klasztor, pierwszy w Europie, w którym szerzono kult Grobu Bożego. Jego materialnym wyrazem jest wierna kopia grobu Chrystusa w Jerozolimie. Z całego też chrześcijańskiego świata pielgrzymowali do Miechowa pobożni ludzie wszelkiego stanu, w tym królowie i biskupi. Pielgrzymują także dzisiaj. Wśród nich częstym gościem jest łaciński patriarcha Jerozolimy.

Jezus żyje

Stoimy w miechowskim kościele Grobu Bożego, dziś podniesionym do rangi bazyliki. Wszystko tu mówi o wielowiekowej świetności tego miejsca. Spoglądamy na zdumiewający bogactwem form barokowy wystrój świątyni. – To jest bazylika pustego grobu, a pusty grób mówi, że Jezus żyje – podkreśla s. Daria, benedyktynka misjonarka, od wielu lat zakrystianka tutejszego kościoła. – Dlatego wystrój głównego ołtarza związany jest ze zmartwychwstaniem – dodaje, wskazując imponującą grupę rzeźbiarską, wypełniającą całą ścianę prezbiterium. W samym centrum postać triumfującego Jezusa. Poniżej widać pilnujących grobu struchlałych żołnierzy, a zza bocznych kolumn wyglądają trzy Marie i anioł, który mówi im, że On zmartwychwstał.

Wszystko najwyższej próby artystycznej, podobnie jak w pozostałych miejscach świątyni. – To, co widzimy, to gotycka trzynawowa budowla z przełomu XIV i XV wieku, są też jeszcze starsze fragmenty, romańskie – wyjaśnia zakonnica. Tłumaczy, że obecny późnobarokowy wystrój jest wynikiem przebudowy po wielkim pożarze Miechowa w 1745 roku. – Po tym pożarze pozostały w całości tylko cztery chałupy na obrzeżach. Spłonął też klasztor, ale ocalał ten krzyż – zakonnica wskazuje na wiszący w kaplicy u końca lewej nawy wielki drewniany krucyfiks. – Kilka lat temu była przy nim odprawiana Msza św. Księża wyciągnęli dokumenty z archiwum i czytali świadectwa łask, które tu otrzymywali wierni. To pokazuje, jak żywa była wiara tych ludzi – zauważa nasza przewodniczka.

– W trzecią niedzielę wielkanocną mamy tu odpust Pustego Grobu. W uroczystościach biorą wtedy udział damy i kawalerowie bożogrobców – opowiada s. Daria. Wyjaśnia, że chodzi o członków świeckiego Zakonu Rycerskiego Grobu Bożego w Jerozolimie. Nie jest to ten sam zakon, którego siedzibą przez wieki był Miechów, lecz nawiązuje do jego tradycji. Dawni bożogrobcy przestali istnieć jako zakon w wyniku kasaty, która nastąpiła w 1819 roku. Nie zanikła jednak w Miechowie tradycja pasyjna. Przejawia się na przykład w zaskakująco licznym udziale wiernych w nabożeństwach Drogi Krzyżowej, i to nie tylko w Wielkim Poście. Odbywają się one, z udziałem dzisiejszych bożogrobców, każdego tygodnia przez okrągły rok. – Czasem część ludzi siedzi w kościele, bo nie są w stanie tu wejść – mówi s. Daria. Tu – czyli do przestronnego korytarza klasztornego, na którego ścianach wiszą stacje Drogi Krzyżowej.

Grób – wersja starsza

Z korytarza wchodzimy do kaplicy Grobu Chrystusa. To tu mieści się ten unikatowy obiekt, najstarszy w Europie i jedyny taki w Polsce. Znaczące, że jest to wierna kopia oryginalnej kaplicy Grobu Pańskiego w Jerozolimie z roku 1530, a więc przedstawiająca jej wersję z tamtego czasu. – Ta kaplica jest zbudowana dokładnie na wymiar grobu, tak, jak on wtedy wyglądał. Natomiast kaplica Grobu w Jerozolimie była przebudowywana wiele razy i dzisiaj wygląda inaczej – wyjaśnia zakonnica.

Mimo tego zasadnicza część grobu jest podobna. Tak samo jak w Jerozolimie trzeba się tu głęboko schylić, żeby przez ciasny otwór wejść do środka. Podobnie też jak w Jerozolimie pielgrzym widzi przed sobą kamienną ławę grobową. W Wielki Piątek przynosi się tu na marach figurę zmarłego Jezusa i wkłada do grobu, zaś po rozsunięciu drzwiczek drewnianej nastawy na górnej części kaplicy stawia się Najświętszy Sakrament.

– Wszystko to odbywa się bardzo uroczyście, z udziałem wielkiej liczby wiernych – podkreśla siostra. Zwraca uwagę na bogatą renesansową polichromię, zdobiącą wnętrze kopuły pomieszczenia okrywającego kaplicę Grobu Chrystusa. Zdobienie kopuły zostało odkryte pod warstwą farby w 2008 roku. To dzieło najwyższej klasy. Artyści po odsłonięciu polichromii porównali ją do ornamentyki zdobiącej kaplicę Zygmuntowską na Wawelu.

Klasztor i kościół kryją pewnie jeszcze wiele tajemnic. – Pod tą kaplicą jest jakaś krypta. Okazało się to podczas prac geodezyjnych. Przez mały otwór w posadzce wpuszczono kamerę. Stwierdzono, że są tam pochowane dwie osoby, ale jeszcze nie wiadomo, kim były – wyjaśnia s. Daria.

Dwa oblicza

Wracamy do klasztornego korytarza i wchodzimy do jednego z pomieszczeń znajdujących się po przeciwległej stronie. To kaplica Boskiego Oblicza. Panujący tu półmrok, nasuwający skojarzenie z nocą w Ogrodzie Oliwnym, rozprasza oświetlona gablota z wierną kopią Całunu Turyńskiego. Jest tu także umieszczona w oknie kopia Chusty z Manoppello. W pewnym momencie na ekranie telewizora pojawiają się oba wizerunki Chrystusa – z całunu i z chusty – a po chwili widzimy, że nałożenie ich na siebie daje ich idealną zgodność. Tyle tylko, że na całunie Jezus ma oczy zamknięte, a na chuście otwarte – jakby właśnie obudził się ze snu śmierci. W tle słyszymy nastrojową muzykę. Siostra zaprasza do wejścia przez uchylone drzwi. Idziemy prowadzącym w górę „ślimakiem”. U szczytu spoglądamy w dół, jakby do grobowej pieczary i… jesteśmy świadkami zmartwychwstania. W miejscu złożenia ciała widzimy promieniejące płótna, ułożone tak, jak zapewne okrywały zmarłego Zbawiciela.

Cała ta „prezentacja multimedialna” pomaga wejść w nastrój pasyjny i poczuć klimat nocy zmartwychwstania.

Coś dla wyobraźni

To wszystko dostępne jest dla pielgrzymów. Nam jednak dane jest zobaczyć coś więcej – pomieszczenia klasztorne, które od kasaty zakonu bożogrobców stale niszczały. Ich stan jeszcze się pogorszył po II wojnie, gdy władze urządziły tam mieszkania komunalne. Obecnie wiele już naprawiono. Całość jest nakryta solidnym dachem. Część z nich, podobnie jak Dom Generałów, gdzie mieści się muzeum, jest już wyremontowana. W południowym fragmencie klasztoru urządzono siedzibę świeckiego zakonu bożogrobców. To część znajdująca się przy wieży kościoła. Podczas remontu wyeksponowano tam najstarszą, romańską część świątyni. Uwidoczniono surowe kamienie i dwa okna – jedno łukowato zakończone, drugie okrągłe z typowym dla stylu romańskiego zdobieniem.

To niezwykłe móc chodzić tymi samymi korytarzami, które przez całe stulecia wydeptywały pokolenia bożogrobców. Mijane szeregi drzwi dają pojęcie o dużej liczbie zakonników, ktorzy musieli tu mieszkać. Zaglądamy do jednej z cel. Niewielka, jakieś 4 na 2 metry. Wszystkie sąsiednie są podobne. Luksusów zakonnicy tu nie mieli. Wrażenie jeszcze się pogłębia, gdy docieramy do części, które dopiero będą remontowane. Tu wszystko jest jeszcze w ruinie. Na ścianie jednej z cel zachował się fragment polichromii bądź rysunku przedstawiającego świętych. Kto tu mieszkał? Ktoś znaczniejszy? Nie wiadomo, ale wyobraźnia zostaje pobudzona. Podobnie jak świadomość, że wiele jest tu jeszcze do odkrycia, na przykład znajdujący się pod klasztorem system podziemnych korytarzy. Część z nich została już zlokalizowana, ale wiele jest zasypanych bądź z innych powodów niedrożnych.

Wydaje się, że przywrócenie do pełnej świetności tak wielkiego obiektu wymaga tytanicznego wysiłku. Pewnie tak, ale gdy się widzi, jak wiele zostało tu już zrobione, rodzi się wniosek, że niemożliwe jest do zrobienia. A warto, bo bazylika i klasztor w Miechowie to perła – dobro i duchowe, i materialne.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.