Ukryty za wierszami

Szymon Babuchowski

GN 37/2011 |

publikacja 15.09.2011 00:15

Autorka biografii „Ksiądz Paradoks” wykonała pracę niemal detektywistyczną, docierając do nieznanych dokumentów. Czy jej książka zburzy przesłodzony obraz księdza Twardowskiego istniejący w umysłach czytelników?

Obraz ks. Jana Twardowskiego w książce Magdaleny Grzebałkowskiej daleki jest od hagiografii east news/Newsweek Polska/REPORTER/Filip Cwik Obraz ks. Jana Twardowskiego w książce Magdaleny Grzebałkowskiej daleki jest od hagiografii

O księdzu Janie Twardowskim powstało już kilka biografii, ale wszystkie odsłaniały przed czytelnikiem jedynie te fakty, które sam poeta zechciał ukazać w wywiadach i komentarzach do własnej twórczości. A mówił o sobie niewiele, podając nieraz sprzeczne informacje, jakby celowo zaciemniając wiedzę na swój temat. Czy robił to ze skromności, czy też z przekonania, że za poetę powinny mówić przede wszystkim jego wiersze? A może miał coś wstydliwego do ukrycia? Trudno dziś jednoznacznie odpowiedzieć na te wszystkie pytania. Dlatego tym większy szacunek budzi wysiłek Magdaleny Grzebałkowskiej, na co dzień reporterki „Gazety Wyborczej”, by znane i nieznane fakty z życia księdza Jana poskładać w jedną całość.

Syn nam zwariował

Efektem jest biografia zatytułowana „Ksiądz Paradoks” – książka znakomicie napisana, którą czyta się jednym tchem, jak kryminał. Bo też dziennikarka wykonała pracę niemal detektywistyczną, docierając do nieznanych dokumentów i zapomnianych publikacji, także tych przedwojennych. Do miejsc, które „Jan od biedronki” odwiedzał na różnych etapach swojego życia. A przede wszystkim do ludzi z bliższego i dalszego otoczenia poety.

Nie wszyscy byli jednakowo skorzy do rozmowy. Niektórzy wręcz obcesowo odmawiali mówienia o ks. Twardowskim, zasłaniając się dobrą pamięcią o nim, lękiem przed rzekomymi kłopotami czy po prostu chęcią napisania własnej książki o zmarłym poecie. Grzebałkowska nawet te odmowy czyni elementem tworzonego przez siebie portretu, wplatając strzępki dialogów z anonimowymi rozmówcami pomiędzy rozdziały. Nie czyni tego jedynie po to, by nadać swojemu dziełu charakter sensacji. Raczej uświadamia nam w ten sposób, że obraz, który otrzymamy, skazany jest na cząstkowość, że wiele rzeczy pozostanie dla nas tajemnicą. Trzeba jednak przyznać, że dzięki pracy Magdaleny Grzebałkowskiej sporą część tej tajemnicy udało się odsłonić.

Autorka szuka jej wyjaśnienia najpierw w dzieciństwie i wczesnej młodości. Okres przedwojenny w życiu księdza Twardowskiego został tu opisany dokładnie jak nigdy dotąd. Poznajemy młodzieńca nieśmiałego, który początkowo bardzo wstydził się swoich wierszy. Wynikało to po trosze z ojcowskich marzeń o tym, że Janek będzie godnym następcą w pracy na kolei, a może nawet zostanie inżynierem. Dowiadujemy się, że poezję w rodzinie Twardowskich uznawano za fanaberię. „Pss, pss, Anielciu kochana, zdaje mi się, że za mało nam było pożyczki narodowej, jeszcze nam syn pierworodny zwariował” – miał powiedzieć ojciec poety, Jan senior, do jego matki – Anieli z Konderskich.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.