Tysiąc młodych osób z katechetami obejrzało w teatrze muzycznym brawurowy spektakl o papieżu Polaku.
Jeden z filmów-symboli lat '80. Najbardziej ikonicznych produkcji tamtej dekady.
W piątek na ekrany kin wejdzie polsko-kanadyjski film "Przysięga Ireny".
Owa "perspektywa śląska" - tak ostatnio potępiana w "Gościu Niedzielnym" to po prostu uczciwość intelektualna. Uwolniona z otępienia nacjonalistyczno-komunistycznego.
A przepraszam bardzo z jakiej innej perspektywy ma być pisana?. Na działalność polityczno-społeczną polskiego ruchu narodowego na Górnym Śląsku, na jej popieranie przez autochtoniczną ludność historycy mają całe biblioteki dowodów.
Historia musi być pisana przecież na podstawie dowodów, a na istnienie narodowości śląskiej, do 2002 roku nie było żadnego dowodu.
"Nie mieszczą się w niej ci, którzy pozostawali na marginesie tych procesów albo świadomie ich nie zaakceptowali, przedkładając regionalną identyfikację i tożsamość ponad narodową".
Z całym szacunkiem ale marginesem(jeżeli w ogóle taki istniał), byli ludzie którzy nie identyfikowali się jako Polacy czy Niemcy. Po obu stronach konfliktu podczas III Powstania, zbrojnie, z narażeniem życia wzięło udział ponad 100 tysięcy osób. Od 1,2 mln mieszkańców odejmijmy dzieci,kobiety,starców, którzy z oczywistych powodów nie brali udziału w powstaniu i jasno wychodzi, że praktycznie wszyscy zdolni do walki Górnoślązacy złapali za broń. Ktoś walczy o polski czy niemiecki Górny Śląsk, a de facto czuje się niezwiązany z obiema grupami narodowymi. Taka teza, to jakiś kompletny nonsens.
Tylko dzięki temu że tak późno Niemcy znaleźli na Górnym Śląsku węgiel, wybuchły powstania śląskie, ponieważ nie zdążyli kolonizacjami zmienić tutejszej polskojęzycznej ludności. Od XVIII wieku kiedy Górny Śląsk stał się pruski, później niemiecki, mieliśmy przecież do czynienia z kolonizacją fryderycjańską, na kanwie której powstały dziesiątki wsi na Opolszczyźnie, dziesiątki wsi na zachodnim Górnym Śląsku. Ponad 100 tysięcy niemieckich osadników przyniosła ta kolonizacja. Później naturalnym procesem w połowie i pod koniec XX wieku, na Górny Śląsk, już przemysłowy, przyjeżdżały setki tysięcy niemieckich urzędników,nauczycieli,lekarzy,burmistrzów,księżyetc. To graniczy z cudem(gdyby nie znać charakteru Górnoślązaków ;-) ), że po 150 latach przymusowej kolonizacji i germanizacji, znajomość języka niemieckiego była jeszcze w połowie XIX praktycznie zerowa, i to w powiecie bytomskim, później mieście w którym Adolf Hitler zdobył trzeci wynik wyborczy w całych ówczesnych Niemczech.
Gdyby nie Platforma Obywatelska, gdyby nie Dziennik Zachodni, o tych ludziach nikt by nie słyszał, ale rozbijanie Polski przez PO, to jeden z punktów ich działalności. Na szczęście ci ludzie nie są w stanie osiągnąć nawet 10% głosów.
Szanowny Panie Redaktorze!
Bardzo potrzebny i mądry artykuł.
Od siebie dodam, że po latach panowania na rynku wydawniczym publikacji słynnego Instytutu Śląskiego w Katowicach (nie mylić z Opolem, gdzie było trochę lepiej) historia Śląska była całkowicie upolityczniona i zakłamana. Słynny Rechowicz, Popiołek i spółka to nieprzemijająca hańba środowiska naukowego…
Wystarczy prześledzić losy takich śląskich działaczy jak Wincenty Karuga, aby uzmysłowić sobie, co na Śląsku po wojnie się działo. Polecam przemówienia sejmowe Wincentego Karugi, kiedy przeciwstawiał się polityce wysiedlania ludności autochtonicznej z terenów Górnego i Dolnego Śląska (Biblioteka Śląska posiada je w swoich zbiorach).
A tak na marginesie, pamięta Pan, co pisał Długosz o wynikach walk śląskich książąt o tron krakowski? Ponieważ podzielam zdanie Długosza, że dla Polski byłoby lepiej gdyby jej korona dostała się w ręce książąt śląskich przypomnę tu to, co napisał kronikarz.
Długosz nie ukrywał swojej sympatii dla Henryka Brodatego, omawiając wydarzenia pod rokiem 1298, wtrąca osobiste wyznanie: „A ja bym był powiedział, że Królestwo Polskie będzie szczęśliwsze i zyska powodzenie, gdyby się jego korona była dostała księciu Henrykowi Brodatemu i jego najszlachetniejszej, świętej żonie, Jadwidze, której wymieniony Henryk Głogowski był prawnukiem.”. Długosz, Ks. VIII, s. 385.
Wszystkiego dobregow Nowym Roku!
Często zarzuca się nam, że chętnie przyłączylibyśmy się do Niemiec. To jest stereotyp, według mnie puszczany przez władzę w celu zastraszenia Polaków. Wynika to może z tego, że rzeczywiście wielu Hanysów po niemiecku szprecha i to fest dobrze (mamy taką łatwość) oraz duża część ma niemieckie obywatelstwo (tutaj kłania się historia i Wehrmacht), ale nikt o czymś takim nie myśli... (taką dewizę podsłuchałem kiedyś: Nie Niemiec, nie Polak, ino Ślązak)
No i całkiem obiektywnie powiem, że władze z Warszawy nas Ślązaków ignorują (boją się?).
Pozdrowiom Wos gryfnie!
Pyrsk i szczyńść Boże! :)
Mnie uczono w polskiej szkole, że Kazimierz Wielki oddał Śląsk - Czechom.
(A Czesi upominali się o Śląsk, już po zajęciu tych ziem przez Mieszka I.
Niektórzy Piastowie byli nawet zmuszeni płacić Czechom, za użytkowanie śląskiej ziemi.)
Co do Piastów, to różnie z nimi bywało.
Sami sobie rządzili i wybierali sprzymierzeńców.
Jakie były późniejsze losy Śląska to każdy historyk powinien wiedzieć a nie mydlić oczy "polskością"
Ale wracając do tematu:
"Jak uczyć historii Górnego Śląska".
Myślę, że uczyć prawdy.
Historia mojej rodziny na Śląsku nie zaczyna się od "węzła dziadka z Wermachtu" - ale prawie od powstania naszej miejscowości.
W książce o historii mojej miejscowości moje nazwisko pojawia się już w 1800 roku, więc wiele lat przed wybuchem II wojny światowej.
Dziadek uczestniczył w I i II wojnie Światowej, opowiadał mi o Powstaniach Śląskich, był w niewoli niemieckiej i na Sybirze.
Jeśli było powiedzenie:
"Polacy nie gęsi i swój język mają"
To ja napiszę:
"Ślązacy nie gęsi i swoją historię znają"
Co więcej, z inicjatywy wielu lokalnych badaczy, miłośników historii powstało wiele cennych publikacji.
Np. Książka Józefa Tomasza Jurosa - " W Dolinie Małej Panwi"
Ale jest też wiele innych książek o różnych miejscowościach śląskich.
Niektóre gazety na Śląsku mają wkładki historyczne.
W TVP były programy o pięknej historii i kulturze Śląska.
Naprawdę, nie trzeba na nowo pisać historię Śląska, już jest napisana, ukazana, ale trzeba trzymać się prawdy.
Bo prawdziwy Ślązak z dziada, pradziada wie jak było.
Ps:
Mnie samemu nie wolno było "goudać po ślunsku" za to były kary a nie "przekonanie".
Chyba, że chodzi o tych co karali, bo zapewne karali z "przekonaniem", że nie wolno nam było być Ślązakiem na śląskiej ziemi.