Katolicy nie powinni się bać takiej muzyki z bardzo prostego powodu, ta muzyka i ich wysokie osiągi wynikają z katolickiej natury, czyli wszystkiego tego czego uczy Kościół katolicki, jak mówi ks. prof. Tadeusz Guz oni czerpią z całej ich katolickiej natury, z perspektywy protestantyzmu nie byłoby to możliwe dlatego powiedzieć, że to zasługa protestantyzmu bo protestantyzm jest taki dobry to - błąd.
Niepokoi mnie to zdanie: "[g]dy zaczynaliśmy grać, nikt z nas nie brał tego na poważnie! " Jaka więc była motywacja? Jak we wszystkim, zalecany rozsądek. Duchu Święty, poprowadź nas, abyśmy zawsze przede wszystkim byli w jedności z Bogiem i zjednoczeni z Jego Wolą!
Zapewne chodziło o to, że nikt z nich nie planował międzynarodowej kariery z milionami sprzedanych płyt. Spotykali się i grali dla siebie, dla uwielbienia Boga we własnym gronie. Ale możliwe, że Bóg zechciał, żeby sprawy nabrały innego obiegu i wyprowadził ich z przysłowiowego garażu na wielką scenę, żeby grali dla milionów ludzi na całym świecie z wykorzystaniem profesjonalnego sprzętu i oprawy.