Kiedy jego mama modliła się klęcząc w kaplicy za niego kiedy on był w obozie - zobaczyła go siedzącego obok niej. Jak zeznała, uśmiechnięty, szczęśliwy, emanował blaskiem i spokojem, był piękny, inny. Była szczęśliwa, że Bóg wysłuchał jej modlitw aby Maksymilian został zwolniony z obozu w Auschwitz. Po modlitwie wstała aby się z nim przywitać, ale jego już nie było w kaplicy, nie rozumiała tego. Potem otrzymała wiadomość, że Maksymilian został stracony w obozie.
po odchowaniu dzieci często rodzice, małżonkowie chcą zmienić swoje życie;)to i pani Kolbe miała dość i postanowiła zasmakować czegoś innego...no bo jak inaczej to nazwać?a wczoraj na mszy św.w rocznice śmierci św.Maksymiliana arcyb.Marek Jędraszewski mówił,że ten franciszkanin poświęcił swoje życie w Auschwitz dla ratowania rodziny obcego sobie człowieka....dla rodziny...
Bardzo przepraszam mamę sw.Maksymiliana za takie lekkie potraktowanie jej decyzji życia- poprzez moją nieprzemyślaną uwagę!!Nie powinno się tak pisać...oceniać tak powierzchownie, w ogóle oceniać drugiego...nie znam matki sw.Maksymiliana a wydaję powierzchowne wyroki. Bardzo przepraszam również czytelników i redakcję GN.
|Jan Kochanowski|