Jak można kręcić poważny film biblijny na podstawie apokryfu, czyli tekstu jednoznacznie fałszywego, wyprodukowanego na potrzeby jakiejś mało znaczącej sekty? Poza tym, ta "kobieca wersja historii Jezusa" i traktowanie Jego Ewangelii jako "ruchu" wydaje się bardzo niepokojące.