Nie było Sprawiedliwych

Główną ofiarą „Pokłosia” pada widz. Dobry thriller powinien kryć w sobie jakąś niespodziankę. W filmie jej nie znajdziemy.

Obraz Pasikowskiego stanowi wręcz podręcznikowy przykład, jak można zepsuć temat, przykrawając go do z góry określonej tezy. A podjęty przez reżysera problem stosunku Polaków do Żydów w czasie II wojny światowej z pewnością zasługuje na to, by potraktować go poważnie, a nie łopatologicznie. „Pokłosie” nie jest pierwszym filmem o Holocauście i o tym, jak zachowywali się Polacy w stosunku do Żydów w czasie okupacji. Niedawno opowiadał o tym Feliks Falk w „Joannie”. Przedstawił wiarygodnie psychologiczny dramat kobiety, która biorąc pod opiekę żydowską dziewczynkę i zmagając się z nieprzyjaznym otoczeniem, zmuszona została do największych poświęceń. Jednak film Falka nie pretendował do uogólnień. Z „Pokłosiem” jest inaczej. Dla wszystkich, którzy czytali książkę Grossa lub śledzili rozpętaną wokół niej dyskusję, puenta filmu nie będzie zaskoczeniem. Jednocześnie wbrew pojawiającym się wcześniej w mediach informacjom, film nie jest rekonstrukcją wydarzeń z Jedwabnego, chociaż z pewnością stanowiły one jego inspirację. To film dotyczący współczesności. Wydarzenia z przeszłości, o których ich uczestnicy chcieliby zapomnieć, stają się katalizatorem dramatu. Jednak współczesność przedstawiona została w sposób wyjątkowo jednostronny, a zakończenie, wyraźnie nawiązujące do ewangelicznych wątków pasyjnych, nie pozostawia wątpliwości co do intencji reżysera.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Więcej nowości