publikacja 15.08.2010 07:36
Brali udział w polowaniach, po których całymi dniami ucztowali. Walczyli z olbrzymami, karłami, elfami i wiedźmami o dziewięciuset głowach. Mowa o bohaterach „Władcy Pierścieni”? Nie! O bogach pradawnych Germanów.
Thor, Odyn, walkirie… – najczęściej kojarzą nam się z literaturą fantasy lub z wystawnymi, operowymi inscenizacjami. Jakimi jednak cechami odznaczały się te dawne germańskie bóstwa i co o nich wiemy dziś?
Większość informacji o wierzeniach ludów germańskich pochodzi z „Eddy starszej”, czyli z najcenniejszego zabytku piśmiennictwa staroskandynawskiego. Ta datowana na IX wiek księga, przekazuje nam - w formie pieśni - barwne przygody germańskich bogów i bohaterów. Czego możemy się z niej dowiedzieć?
Chociażby tego, że bóg wojny i piorunów Thor był w stanie zjeść dwa upieczone w glinie byki, olbrzym Hymir potrafił łowić na wędkę wieloryby, zaś jednej z mitycznych bohaterek imieniem Gerd obiecywano za małżeństwo cudowny pierścień, z którego co osiem nocy powstawać miało kolejnych dziewięć pierścieni.
Ale nie samymi bajkowymi wydarzeniami wypełnione są kolejne strofy Eddy. Spoglądający na świat ludzi bogowie widzą, że „biją się i zabijają bracia! Pokrewni związki krwi potargają! Niedole i cudzołóstwo częste! Wiek brodaty i miecza, kruszą się tarcze, czas dziczy i zawichrzeń pełny przed końcem świata! Człowiek nie oszczędzi człowieka!” – czytamy w tłumaczeniu „Eddy starszej poetyckiej” pióra Joachima Lelewela.
Walkiria
XIX-wieczny obraz pędzla Petera Nicolaia Arbo
Wikimedia (PD)
Odpowiedzi na te pytania znaleźć można w drugiej pieśni „Eddy starszej”, w której to Odyn prowadzi uczoną dysputę z olbrzymem Wafthruderem. Wynika z niej przykładowo, że ziemia powstać miała z ciała pradawnego olbrzyma: góry z jego kości, niebo z czaszki, rośliny z włosów, zaś morza i oceany z potu lub krwi przedwiecznego giganta.
Warto wspomnieć w tym miejscu także o nornach i walkiriach. Te pierwsze miały kierować ludzkimi losami, podobnie jak starogreckie Mojry-prządki. Te drugie prowadziły poległych na bitewnych polach wojowników do Walhalli – krainy, w której najdzielniejszym ze śmiertelnych miało być dane ucztować z bogami... Z czasem – jak zauważył Stanisław Piekarczyk, autor wydanej u nas jeszcze w latach ‘70 „Mitologii germańskiej” - „z wysłanniczek Odyna zbierających poległych i wskazujących im drogę do Walhalli przekształciły się one w opiekunki swych bohaterskich wybrańców. Wstępując nawet z nimi w związki małżeńskie”. Taką walkirią była Brunhilda – ulubienica Odyna (zwanego przez kontynentalnych Germanów Wotanem) i jedna z głównych bohaterek operowej tetralogii „Pierścień Nibelunga” Ryszarda Wagnera.
To właśnie Wagner okazał się być największym popularyzatorem germańskich wierzeń i mitów. W „Złocie Renu”, „Walkirii”, „Zygfrydzie” i „Zmierzchu bogów” sięgnął nie tylko do XIII-wiecznego, rycerskiego eposu znanego nam jako „Pieśń Nibelungów”, ale także do cytowanej tu już „Eddy starszej”. To właśnie z niej pochodzi historia o powstaniu Walhalli, którą dla bogów zbudować mieli olbrzymi Fasolt i Fafner, a także opowieść o spłonięciu siedziby bogów, która wieńczy ostatnią część „Pierścienia Nibelungów”.
Korzystałem z następujących źródeł: