publikacja 01.12.2011 00:15
A przed Bożym Narodzeniem to nie tylko serce trzeba przygotować. I ciało powinno odświętnie wyglądać: żeby na Pasterce góral wyglądał jak... góral. Czyli piknie.
Henryk Przondziono/GN
Pani Danusia, pracownica w sklepie pani Stanisławy: – Zawsze do kościoła i na wszystkie święta ubieram się po góralsku
Kolorowo-materiałowy zawrót głowy, tuż pod Tatrami, w samiuśkim Poroninie. W niewielkiej pracowni, w drewnianym domu, w każdym kątku po portkach, spódnicy lub bluzce. A na wieszakach tuż pod powałą – stosy. Pani Stanisława Łukaszczyk, właścicielka pracowni krawieckiej i sklepu, krawcowa i kreatorka góralskiej mody w jednym, uwija się cały dzień. Czasem nawet i noce zarywa. Bo stroje góralskie są albo ładne, albo piękne. Wiedzą to i stary baca z Gubałówki, i młoda dziewczyna z Zakopanego. Więc szczególnie w Adwencie pracy dużo: każdy na Pasterce chce wyglądać jak człowiek. Jak góral znaczy.
Kobiecość i męskość podkreślić
Pani Stanisława pokazuje spódnice, cuchy, bluzki, chustki. Jedne uszyte wczoraj, inne skrojone, a jeszcze inne czekające cierpliwie na zszycie. A gorsety, które z pieczołowitością zbiera i przechowuje, to prawie zabytki: po sto lat mają. I wcale nie zniszczone. Bo jak się strój uszanuje, to kiecka się nie zbrudzi. A jak kto fleja...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.