Musical lepszy od Facebooka

Justyna Tylman

publikacja 11.01.2012 07:10

– Występ jest tylko pretekstem, najważniejsza jest praca wychowawcza. Uczymy dykcji, pracy w grupie, przełamywania własnych barier, takich jak nieśmiałość – tłumaczy Barbara Olszewska, jedna z organizatorek spektaklu.

Musical lepszy od Facebooka Justyna Tylman/GN Esmeraldę zagrała 18-letnia Karolina Szary. Dziewczyna zachwyciła widownię nieprzeciętnym głosem

Kiedy w szkole padła propo­zycja wystawienia właśnie „Dzwonnika z Notre Dame” w wersji musicalowej, odzew był różny. Dla jednych był to mało popularny sposób wyrażenia siebie, inni zaangażowali się w projekt bez reszty.

Przygotowania trwały rok, młodzi spotykali się na próbach w środku tygodnia. Nie szczędzi­li wysiłków, żeby w Białogardzie na chwilę zagościł paryski klimat.

Sala białogardzkiego Centrum Kultury i Spotkań Europejskich zapełniła się po brzegi. Wśród wi­downi było bardzo dużo młodych, przyszli zobaczyć, jak ich rówie­śnicy poradzą sobie ze spekta­klem muzycznym.

Pomysłodawcą przedsięwzięcia był uczeń Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych Piotrek Haik, który wcielił się w rolę Quasimodo. – Spodobała mi się jedna z piosenek francuskiej wersji mu­sicalu, odnalazłem ją w internecie i po obejrzeniu całego spektaklu wiedziałem, że to jest to! – tłumaczy chłopak. Swoim pomysłem zaraził czwórkę wychowawców ze szkoły. Sam zajął się przygotowaniem sce­nariusza, który nie mógł być, tak jak w oryginale, cały śpiewany.

– Wyśpiewanie całości mogłoby być za trudne, wplotłem w scenariusz krótkie dialogi – wyjaśnia. Jak sam przyznaje, rówieśnicy różnie reagowali na pomysł wystawienia musicalu. – Taniec i śpiew są mało popularne. Zanim wystawiliśmy spektakl, spotkałem się z różnymi opiniami, nawet mało przychylny­mi, ale zaraz po premierze wszyst­ko się zmieniło, koledzy przyjęli nas bardzo ciepło – mówi z uśmiechem.

Pomysł na musical spodobał się Ewie Maciejewskiej-Szostek, Bar­barze Olszewskiej i Justynie Kuśpit-Kupień, które pracują w szkolnej bibliotece, oraz Agnieszce Materko, szkolnej pedagog. – Nie prowadzili­śmy castingu, ogłosiliśmy w szkole, że chcemy przygotować musical, a chętni sami się zgłaszali – tłu­maczy pani Barbara.

Od początku wiedziały, że musical wystawiony zostanie w Centrum Kultury. – Na­sza szkoła nie dysponuje tak dużą salą, a w CK mogliśmy rozstawić de­korację, był dźwiękowiec i specjali­ści od świateł, którzy nam bardzo pomogli – mówi pani Ewa. Efekt końcowy wywołał owację na stoją­co. Małgorzata Stępień, licealistka, przyszła na spektakl, bo była cieka­wa, co ludzie w jej wieku mają do za­oferowania. – Jestem pozytywnie zaskoczona, były nawet momenty, w których się wzruszyłam – mówi. I dodaje ze śmiechem, że zdecydo­wanie lepiej przyjść na taki spek­takl, niż siedzieć na Facebooku.

Według ks. Krzysztofa Sendeckiego, młodzież potrzebuje inspi­racji. – Dzisiaj młodzi mają tysiące pomysłów i propozycji na życie, ale brakuje im podstaw z zakresu literatury i sztuki, teatr zaś pozwa­la im rozwiać artystyczną duszę, a rola, której się nauczą, zostaje w nich na dłużej – przekonuje duszpasterz. Agata Piwowarczyk, studentka, na przedstawienie wybrała się po raz drugi.

– Było jeszcze lepiej niż za pierwszym razem, żałuję, że już tu nie miesz­kam i nie mogę angażować się w takie przedsięwzięcia – mówi dziewczyna.