W sieci czy w realu?

Karol Białkowski

publikacja 11.02.2012 21:50

Wirtualny świat. Popularne powiedzenie brzmi: jeśli czegoś nie ma w internecie, to nie istnieje. Parafie, wspólnoty i duszpasterze coraz chętniej działają w cyberprzestrzeni.

Świat www Karol Białkowski/GN Świat www
To doskonała przestrzeń do głoszenia Dobrej Nowiny

Facebook, Twitter, Gadu-Gadu, Nasza Klasa... Długo można wymieniać nazwy portali i komunikatorów. A przecież wysyłamy jeszcze mejle i zaglądamy na strony internetowe. – Podobnie jak kiedyś przyszłością Kościoła były drukowane książki, uniwersytety, radio i telewizja, tak dzisiaj jest internet. Każde odkrycie, każda nowa myśl techniczna i jej zastosowanie należy do przyszłości Kościoła. Trzeba z radością przyjąć to nowe medium i dobrze je wykorzystać – mówi bp Andrzej Siemieniewski.

Cyberżycie
Biskup Andrzej zwraca uwagę, że o internecie jako narzędziu duszpasterzowania można mówić na kilku płaszczyznach. – Najpierw jest poziom najbardziej zewnętrzny: sieć jako „słup ogłoszeniowy” – zaznacza. Na tej zasadzie działa większość parafialnych stron internetowych. Funkcja duszpasterska jest tu ograniczona do minimum, ale dzięki aktualnym informacjom można dowiedzieć się więcej o funkcjonowaniu parafii w świecie realnym.

Drugą formą jest czynne uczestnictwo w cyberprzestrzeni. Fora dyskusyjne, portale społecznościowe czy komunikatory łamią granice w relacjach wierny–kapłan. Dla wielu jest to naturalny sposób zadawania pytań i rozmawiania. Osoba świecka bezpośrednio zwraca się do duszpasterza. Taka wymiana pism nie jest znana szerszemu gremium, jednak jak podkreśla bp Andrzej, ostatecznie celem spotkania duchownego z wiernym w sieci jest przeniesienie się do realu – realnego kościoła, kaplicy, konfesjonału, czy salki katechetycznej. Internet jest więc bardzo cenny, ale tylko jako pomoc dla duszpasterstwa tradycyjnego.

Stronę internetową archidiecezji wrocławskiej odwiedza dziennie ok. 1500 osób. To sporo, bo pełni ona funkcje przede wszystkim informacyjne. Można dowiedzieć się o aktualnych wydarzeniach, ale też odnaleźć w danej miejscowości konkretny kościół i ustalić, w jakich godzinach sprawowane są w nim Msze św. W specjalnej zakładce znajdują się linki do stron lokalnych wspólnot parafialnych. Na 301 parafi 99 ma swoje witryny – pisze Janusz Szopka, administrator strony diecezjalnej. Może nie jest to powalająca liczba, ale wystarczająca, by pokazać, że Kościół wrocławski żyje również w świecie wirtualnym.

– Zaprojektowałem kilkanaście stron parafialnych. W zasadzie za każdym razem proboszczowie życzyli sobie, by mogli sami uzupełniać treść – mówi Adam Kiwała. Co ciekawe, jednocześnie zastrzegali, że nie chcą, by była możliwość dodawania komentarzy lub by funkcjonowały na nich fora. Dlaczego? – Wydaje mi się, że istnieje powszechna obawa przed negatywnymi komentarzami dotyczącymi parafii oraz Kościoła, i to jest zrozumiałe. Każda strona powinna mieć w takim wypadku administratora pilnującego, by nie pojawiały się na niej treści obraźliwe i wnoszące zło do dyskusji – mówi A. Kiwała.

Dla wiernych
Arkadiusz Cichosz jest administratorem strony parafii pw. NMP Nieustającej Pomocy w Boguszycach, która działa od roku. Każdego dnia witrynę odwiedza od kilkunastu do 100 osób.

– Przekazujemy przede wszystkim ogłoszenia, ale jest też możliwość obejrzenia galerii zdjęć ze wszystkich uroczystości – mówi. Parafianie mogą też użyć specjalnego formularza do kontaktu z ks. Andrzejem Augustynem, proboszczem. Dlaczego duszpasterz zdecydował się na działalność w sieci?

– Lubimy być dobrze poinformowani. Poza tym nie każdy w niedziele jest w swoim kościele parafialnym, a dzięki internetowi szybko może zajrzeć do ogłoszeń – wyjaśnia. Na stronie boguszyckiej wspólnoty nie ma możliwości dodawania komentarzy, ale jak zaznacza A. Cichosz, każdy mądry głos czy konstruktywna uwaga mogą być opublikowane i nie zostaną bez odpowiedzi. Proboszcz natomiast wierzy, że wkrótce strona internetowa będzie poruszać sprawy nie tylko parafii, ale całej społeczności lokalnej.

Pożyteczna sieć
Mówi biskup Andrzej Siemieniewski: - Chociaż korzystam z internetu jako środka przekazywania myśli na zasadzie „słupa internetowego”, uważam się za człowieka mniej angażującego się w wirtualną formę rozmowy z wiernymi. Prowadzona przeze mnie witryna zawiera teksty: książki, artykuły, wykłady, z którymi każdy może się zapoznać. na razie nie miałem tyle zapału i nie znalazłem czasu, by wejść w bezpośrednią wymianę myśli i dyskutowanie. na szczęście robią to inni, nawet biskupi prowadzący blogi. Korzystam z poczty internetowej. Odpowiadam na listy e-mailowe, które dochodzą do mnie bezpośrednio, a kontakt ze mną nie jest taki trudny. Wystarczy napisać na adres kurii metropolitalnej, a mejl na pewno dotrze. Kilka lat temu byłem w Zagrzebiu na Europejskim Spotkaniu Młodych, organizowanym przez wspólnotę z Taizé. Na zakończenie mojej katechezy dla Polaków organizatorzy zachęcili młodzież do zadawania pytań drogą elektroniczną. Ponieważ była to propozycja rzucona w dużym gronie osób, dostałem ok. 500 pytań. byłem przerażony! Skoro padła jednak zapowiedź, że na wszystkie odpowiem, to nie miałem wyjścia. Podzieliłem pytania na grupy, przygotowałem kilkanaście tekstów tak, by każdy zawierał odpowiedzi na więcej niż jedno pytanie, i rozesłałem.

Na co dzień używam internetu trochę jako podręcznej gazety, w której mogę znaleźć wiele aktualnych informacji ze świata społecznego, politycznego czy kulturalnego. Jest to też wspaniałe źródło informacji naukowych, w którym znajduję mnóstwo tekstów starożytnych i średniowiecznych, potrzebnych mi na bieżąco do pracy. Nie korzystam z portali społecznościowych, choć pewnie powinienem. Wiele osób mnie do tego zachęca, ale ja muszę brać pod uwagę problem braku czasu. Nie mam go za wiele, więc świadomie zrezygnowałem z tej formy kontaktu.