publikacja 09.02.2012 00:15
Organizacje zarządzające prawami autorskimi zachowują się jak pies ogrodnika. Pilnują skarbca polskiej kultury tak skutecznie, że zostaliśmy odcięci od sporej części naszego dziedzictwa.
istockphoto
70 zł – tyle trzeba zapłacić za prawa autorskie minuty archiwalnego słuchowiska radiowego
Zgodnie z ustawą z 1994 r. o interesy autorów dba 15 organizacji zbiorowego zarządzania (OZZ). Są to związki i stowarzyszenia twórców, wydawców, aktorów, architektów, programistów, muzyków, fotografików. Pieniądze z tytułu praw płacą nie tylko stacje radiowe i telewizyjne, portale i redakcje. Ustawa zobowiązuje do tego także właścicieli lokali gastronomicznych i handlowych, hoteli i punktów usługowych, kin, stacji benzynowych i parkingów. Klientami OZZ są operatorzy zbiorowego transportu, organizatorzy widowisk czy imprez sportowych. Płacić powinien także fryzjer i prywatny dentysta, jeśli ma włączone radio w poczekalni. Jeśli tego nie zrobi, nie ujdzie mu to na sucho, jak w przypadku nieuiszczenia abonamentu RTV. Pewnego fryzjera z Gdyni właśnie namierzyli policjanci z tamtejszego Wydziału Przestępstw Gospodarczych. Grozi mu od 6 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Płacz i płać
Wkrótce może się okazać, że na celowniku OZZ znajdą się także biblioteki i wypożyczalnie. Dyrektywa unijna z 2006 r. nakazuje bowiem, by autorzy książek i filmów chronionych prawem autorskim mogli otrzymywać wynagrodzenie za ich wypożyczanie z bibliotek. Polska nie dostosowała do tej dyrektywy swojej ustawy o prawie autorskim, więc wszystkie biblioteki na razie mogą udostępniać książki nieodpłatnie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.