Muzyka na talerzyku

Barbara Gruszka-Zych

GN 12/2012 |

publikacja 22.03.2012 00:15

Na próbach ćwiczą z korkami po winie i palcami w ustach. Na koncertach ich głosy sięgają nieba. „Camerata Silesia” jest jednym z najsłynniejszych zespołów w Europie.

Muzyka na talerzyku Henryk Przondziono/GN Anna Szostak do swojego zespołu wybiera wyłącznie zakochanych w muzyce

Wysuń talerzyk! – Anna Szostak, dyrygentka i szefowa Zespołu Śpiewaków Miasta Katowice „Camerata Silesia”, radzi Michałowi Szczepanowi, od 13 lat w zespole. – Mamy trzy talerzyki: przeponę, mostek, krtań – wyjaśnia sekrety terminologii solista. – Próby to operacja na otwartym sercu. Musimy uzewnętrznić emocje i uwolnić głos. Pani dyrektor nam w tym pomaga. Z Czechowic--Dziedzic, gdzie przed laty jeszcze jako zespół „Madrygalistów” ćwiczyli w mieszkaniu Anny Szostak – założycielki „Cameraty”, przenieśli się na najlepsze sceny koncertowe świata. Występowali w Gewandhausie w Lipsku, Parco della Musica w Rzymie, Palais de Beaux Arts w Brukseli, Concertgebouw w Amsterdamie, Gran Teatro La Fenice w Wenecji, Mei Lanfang Theatre w Pekinie. – To zespół 18 solistów, którzy fantastycznie ze sobą współbrzmią, a jednocześnie potrafią świetnie wykonać partie solowe w dziełach oratoryjno-kantatowych – charakteryzuje artystów Anna Szostak. – Wybieram najlepszych, zakochanych w muzyce. Bo śpiewak to powołanie, takie jak ksiądz albo lekarz. Tę ich miłość do muzyki docenili znawcy. „To naprawdę jedyny polski chór liczący się w świecie” – napisał o nich Henryk M. Górecki. – Specjalnością „Cameraty” nie mającą precedensu w Polsce jest umiejętność łączenia śpiewu zespołowego z solowym – uważa Wojciech Kilar. „Bajeczny śpiew chóralny” – tak po występie w „Królu Rogerze” Szymanowskiego recenzowano ich w niemieckim „Augsburger Allgemeine”. A w ubiegłym roku ich płyta „Miserere” została krążkiem września w Radiu Londyn

Na odtrutkę pop

– Po koncercie mam mokrą koszulę, kilka kilo mniej, ale czuję, jak rosną mi skrzydła – przyznaje Michał Szczepan. – Publiczność wyciąga z nas wszystko – dodaje. A oni dają muzyce całych siebie. – Nasz instrument jest w środku, musimy wydobyć z niego jak najpiękniejszy dźwięk – mówi Jakub Niedziela, który jeszcze rok temu tylko marzył, żeby śpiewać w zespole. Interpretują muzykę dawną i współczesną. W sumie mają na koncie 100 prawykonań. Szczególnie docenił ich Krzysztof Penderecki, którego „Pasję Łukaszową”, „Polskie Requiem” i „Siedem Bram Jerozolimy” wielokrotnie współwykony­wali pod jego kierownictwem, m.in. w Münster, Krakowie, Hamburgu i Canterbury. Śpiewają muzykę z różnych epok. Od zapomnianych dzieł muzyki dawnej, ze zbiorów jasnogórskich, gnieźnieńskich, i gostyńskich, po utwory Woj­ciecha Kilara, Henryka M. Góreckiego, Krzysztofa Baculewskiego, Zygmunta Krauze, Zbigniewa Preisnera, Bogusława Schaeffera. – Kiedy kończą się próby, to w głowie nadal słyszę ćwiczony utwór. Pół biedy jeśli to muzyka dawna, ale jeśli współczesna… Na odtrutkę włączam wtedy jazz albo pop – opowiada Michał Szczepan. Pani dyrektor nosi stale w głowie nie tylko muzykę, ale też sprawy związane z organizacją życia zespołu, które od początku dzieli z nią Krzysztof Kowalski. Jest pewna, że tylko dzięki akceptacji i pomocy rodziny udaje jej się pracować prawie 24 godziny na dobę. – Mój mąż, Adam Myrczek, aktor Teatru Polskiego w Bielsku-Białej, długo śpiewał w naszym zespole jako bas i nadal z nami współpracuje, zarówno jako śpiewak, jak i aktor – opowiada. – Mamy wyjątkowe porozumienie, nie musimy sobie niczego tłumaczyć. Jej pasją zaraziły się też dzieci – Wojciech i Sabina. Syn – wiolonczelista, wokalista, jak piszą krytycy, jest nadzieją polskiego jazzu, a w „Cameracie” świetnie śpiewa klasycznie. Córka, też jazzmanka, uczy się w policealnym studium jazzowym przy Bednarskiej w Warszawie. Kiedy Anna poznała przyszłego męża, studiował na AGH w Krakowie. Pod jej wpływem zmienił profesję. Przeniósł się na Wydział Wokalno-Aktorski Akademii Muzycznej w Katowicach. Anna skończyła Wydział Artystyczny Uniwersytetu Śląskiego, a dziś jest doktorem sztuki w zakresie dyrygentury. – Nie mogłam zostać pianistką, bo za późno zaczęłam się uczyć gry na tym instrumencie, to postawiłam na zespół wokalny – opowiada.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.