Germańska puszcza niewiedzy i zabobonu?

Piotr Drzyzga

publikacja 29.04.2012 06:55

Powyższy tytuł jest cytatem z filmu Terry’ego Gilliama „Nieustraszeni bracia Grimm”. Słowa te wypowiada grany przez Jonathana Pryce’a generał Delatombe. To francuski oświeceniowiec, dla którego baśnie są tylko i wyłącznie ludowymi gusłami i przesądami.

Szeherezada Piano Piano! / CC 2.0 Szeherezada
Bohaterka "Baśni z tysiąca i jednej nocy" i największa konkurencja dla Wilhelma i Jakuba Grimm :)

Tymczasem literaturoznawcy widzą w baśniach raczej ludową skarbnicę mądrości, w której spotykamy nie tylko czarownice, dobre wróżki, czy krasnoludki. Odnaleźć można w nich także elementy i wątki wywodzące się z mitów, dawnych wierzeń i obrzędów. Nie brak w nich i motywów pojawiających się w judaizmie, czy chrześcijaństwie. Przykładem niech będzie słowacka baśń „Drzewo, co wszystko ozdabia, woda, co wszystko ożywia i ptak, co wszystko wyjawia”.

Jedną z jej bohaterek jest młoda królowa, która rodzi syna. Jej dwie starsze, zazdrosne siostry dokonują jednak podmiany. Zabierają dziecko i podrzucają na jego miejsce szczeniaka. Co robią z noworodkiem? „Dzieciątko włożyły do koszyka i puściły na rzekę, aby je woda zabrała”[1]. Historia ta przypomina rzecz jasna biblijne losy Mojżesza, a to nie jedyne nawiązanie do Starego Testamentu, jakie wyczytać można w tej ludowej opowieści naszych południowych sąsiadów.

Otóż po latach, gdy chłopczyk dorośnie, wyruszy w podróż, w czasie której będzie chciał odnaleźć tytułowe drzewo, co wszystko ozdabia, wodę, co wszystko ożywia i ptaka, co wszystko wyjawia. Od napotkanego na drodze Łokcibrody otrzyma wskazówkę, gdzie się one znajdują, ale i przestrogę: jeśli odtąd choć raz obejrzy się za siebie, nastąpi jego koniec. Niestety, bohater ulegnie pokusie, spojrzy do tyłu i zostanie zamieniony w czarny kamień. To samo przydarzyło się żonie biblijnego Lota, tyle tylko, że ona, jak czytamy w Księdze Rodzaju, stała się słupem soli…

Kto pierwszy?
W bieżącym roku na Wiara.pl poświęcamy baśniom sporo uwagi ze względy na przypadające w grudniu dwustulecie wydania pierwszego tomu „Baśni dla dzieci i dla domu” spisanych przez braci Grimm. Ale przecież nie oni pierwsi zebrali i opublikowali utwory należące do tego gatunku.

Już 2000 lat p.n.e. na staroegipskim papirusie anonimowy autor zamieścił opowieść o dwóch braciach, czyli najstarszą baśniową historię, jaką zna ludzkość. Jej bohaterowie to m.in. Anubis, Bata i niewierna żona tego pierwszego.

Z Indii pochodzi „Pańczatantra” - zbiór bajek spisanych w sanskrycie przez bramina Wisznu Śarmana. Datuje się go na okres między I, a IV wiekiem przed Chrystusem. Zbiór ten miał być swoistym podręcznikiem dla następców tronu, z którego mieli się dowiedzieć, jak dobrze sprawować władzę.

W literaturze rzymskiej za baśniową uchodzi np. zamieszczona w dziele „Metamorfozy, albo Złoty osioł” mityczna opowieść o Amorze i Psyche. W greckiej „Odyseja”. W babilońskiej „Gilgamesz”. Wszystko to jednak nic, w porównaniu z arabskimi „Baśniami z tysiąca i jednej nocy”, w których pomieszczono niezliczone mądrości i opowieści rozmaitych ludów Wschodu, a które na język polski jako pierwszy przetłumaczył pijar Łukasz Sokołowski.

Cuda Orientu
„Baśnie z tysiąca i jednej nocy” datuje się na… no właśnie. Najstarszy znany rękopis pochodzi z przełomu XV i XVI wieku. Wspominano o nich już jednak w pismach z wieku X, a przecież opowieści te pochodzą z różnych epok – od starożytnej, po wczesne wieki średnie, a nawet czasy wypraw krzyżowych.

Ich jądro stanowią historie indyjskie i irańskie, które niejako ubrano w arabskie i muzułmańskie szaty. Dżiny, wróżki i geniusze (dobre duchy) to postacie wywodzące się kultury irańskiej. Przypowieści o zwierzętach mają „często swojej paralele w opowiadaniach dżinijskich i buddyjskich” – zauważa Józef Bielawski w „Klasycznej literaturze arabskiej”.

Ten sam autor dzieli „Baśnie z tysiąca i jednej nocy” na te, które spisano w Bagdadzie oraz na te, które dołączone zostały w XII wieku w czasie „ostatecznej redakcji”, dokonanej w Kairze za panowania dynastii Mameluków.

W opowieściach bagdackich mniej mamy cudów i czarów, więcej w nich za to pochwały handlu, luksusu, intryg miłosnych i elementów związanych z arabską kulturą miejską. W tekstach kairskich roi się natomiast od przysłów, łobuzów, złodziei i wątków satyrycznych.

Wszystkie one jednak „przesiąknięte” są religią islamską. „Opowiadanie o niewolnicy Tawaddud” „to jakby skondensowana summa nauki systemu prawnego szafiickiego, jednej ze szkół klasycznego prawa muzułmańskiego” – pisał cytowany tu już Józef Bielawski, który w „Historii Balukija” dostrzegł swoiste kompendium kosmologii i eschatologii muzułmańskiej, zaś w opowieści o Adżibie i Gharibie, echa walk między Persami i Arabami w pierwszych latach islamu oraz pochwałę cnót muzułmańskiego wojownika.


[1] "Baśnie przyjaciół", Nasza Księgarnia, 1988 r., str. 98.