publikacja 31.05.2012 00:15
Standardy obowiązujące w przenoszeniu Biblii na ekran w epoce niemego kina na wiele lat wyznaczył Cecil B. DeMille. „Król Królów” i „Dziesięcioro przykazań” stały się hitami, doczekały się też później swoich dźwiękowych remake’ów.
east news
W „Golgocie” Duvivier, podobnie jak Gibson w „Pasji”, położył nacisk na przedstawienie męki i śmierci Jezusa
Jednak Jezus w kinie po raz pierwszy przemówił po francusku. Było to w roku 1935, kiedy swoją premierę miała „Golgota”, pierwszy dźwiękowy film o Jezusie. „Golgota” była dziełem Juliena Duviviera, znakomitego francuskiego reżysera, który już wcześniej w swoich niemych produkcjach podejmował tematykę religijną. Oczywiście francuska kinematografia nie mogła pod względem środków finansowych i rozmachu produkcji konkurować z realizacjami amerykańskimi.
Jezus wraca do kina
Filmy DeMilla były wielkimi widowiskami, swego rodzaju ilustracjami przekazów biblijnych, urozmaiconych wtrętami melodramatycznymi czy sensacyjnymi, wymyślonymi przez scenarzystów, o czym reżyser informował w napisach czołowych filmu. Jednak różnica pomiędzy filmami DeMilla a filmem Duviviera, któremu też nie można odmówić rozmachu, nie ogranicza się wyłącznie do użycia dźwięku. O ile filmom hollywoodzkim zarzucić można powierzchowność w traktowaniu religii, to francuski reżyser stara się wniknąć głębiej w świat duchowego przeżycia i tajemnicy wiary, chociaż nie zawsze mu się to udaje. Z podobnymi próbami będziemy mieć do czynienia dopiero kilkadziesiąt lat później.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.