Garść pojęć, czyli czy wiemy, o czym mówimy

Ewa Winiarska

publikacja 14.06.2012 09:54

Język serca – tak gwarę śląską nazywał mój dziadek, który, będąc polonistą, zabraniał mojej mamie posługiwania się w domu językiem literackim. Nie przeszkodziło jej to w nauczeniu się na pamięć niemal całego „Pana Tadeusza”.

Garść pojęć, czyli czy wiemy, o czym mówimy

Kwestia śląszczyzny wzbudza w ostatnich latach wiele emocji i wymusza na uczestnikach dyskusji na jej temat opowiadanie się, czy jest się „za” uznaniem śląszczyzny za język regionalny, czy też „przeciw”. Nie chcę teraz stawać po którejś stronie sporu ani podważać czyichś argumentów bądź wytaczać swoich. Zamierzam tylko dorzucić do dyskutowanego śląskiego ogródka kilka kamyczków-terminów, którymi posługujemy się, rozmawiając na ten ważny dla nas temat.

Śledząc wypowiedzi o statusie śląszczyzny, często spotykamy się z terminem kodyfikacja. Kodyfikacja językowa, z językoznawczego punktu widzenia, oznacza systematyzację normy językowej na podstawie tradycji i praktyki językowej oraz zatwierdzenie jej przez instytucję bądź osoby posiadające autorytet w danej społeczności komunikacyjnej. Kodyfikacja językowa pokazuje stan normy językowej w momencie powstawania słownika, podręcznika bądź poradnika, w których została zawarta. Jan Miodek nazwał kodyfikację odbiciem, odzwierciedleniem normy w gramatykach czy słownikach, a inny językoznawca – Andrzej Markowski określił kodyfikację jako fotografię normy „wydobytej z tekstów językowych”. Celem kodyfikacji językowej jest utrwalenie normy językowej na pewien czas oraz podtrzymanie odrębności języka, jego integralności, a także komunikatywności. Inne jest jednakże potoczne rozumienie terminu kodyfikacja językowa, który funkcjonuje jako synonim procesu tworzenia języka ogólnego. W przypadku śląszczyzny terminu kodyfikacja językowa używa się w znaczeniu tworzenia języka ogólnośląskiego. Świadczą o tym wypowiedzi różnych osób, które pod pojęciem kodyfikacja językowa rozumieją nie tylko zatwierdzenie istniejącej normy językowej, lecz także etap wcześniejszy – stworzenie normy, jak to ma miejsce m.in. w kwestii ortografii.

Częstym argumentem przeciwko uznaniu śląszczyzny za język regionalny jest brak poliwalencji. Termin ten oznacza zdolność do komunikowania się we wszystkich dziedzinach życia danej społeczności, takich jak nauka, administracja, informacja społeczna itp. Dotychczas nie istniało zapotrzebowanie na posługiwanie się gwarą śląską we wszystkich płaszczyznach życia i z tego powodu w śląszczyźnie brakuje słownictwa na opisanie pewnych pojęć.

Jeden z uczestników forum internetowego poświęconego kodyfikacji śląszczyzny zwrócił uwagę na to, że tekst napisany po śląsku, który znalazł w Internecie, różni się od języka polskiego jedynie zapisem:

„Znalazłem przypadkiem coś takiego:www.portal.katowice.pl/index-siln.php?tymat=1

‘Můmy wjelgi potyncyjou, nale fatalny wizerůnek. Ślůnsk to je djamynt, kery wymogo uošlifowańo – to jedyn s najwažńyjšych wńoskůw třitydńowyj dyskusyji uo tym, co třeba smjeńić w našym regjůny. We studyju TVP Katowice spotkoli śe w pjůntek politycy, naukowcy i špecjalista uod PR. Půnktym wyjśća bůu raport o Katowicach firmy PricewaterhouseCoopers, kery we uostatńich dńach prezyntowali'my we "Gazeće". S badań wyńikauo, aže stolica Ślůnska na tle inšych nojwjynkšych mjast we Polsce wcale ńy prezyntuje śe najgořyj. Swoigo zaskočyńo ńy krůu nawet kerujůncy pracůma nad raportym ekůnůmista prof. Witold Uoruowski. - My wšyjscy w Polsce trocha Ślůnska śe bojymy - pedźou a přiznou, aže uůn tyž bywo Ślůnskjym přeražůny(…)’.

Sorry, ale pomijając ortografię, nikt mnie nie przekona, że to nie jest po polsku:)))”[1].

Brak wystarczającego słownictwa w dzisiejszej śląszczyźnie nie oznacza, że potrzebne słowa nie wykształcą się w przyszłości, jeśli oczywiście będzie taka potrzeba.

Warto również zwrócić uwagę na termin „polityka językowa”, którym określa się działania naukowe, społeczne i polityczne podejmowane w celu kształtowania, ochrony i promocji języka. W ramach działań prowadzonych w zakresie polityki językowej dialekt może otrzymać status języka przez uchwalenie odpowiedniego aktu prawnego. Żeby dialekt został uznany za język ogólny, powinien posiadać zdolności komunikacyjne, tzn. skodyfikowaną i zunifikowaną gramatykę oraz leksykę spełniającą warunek poliwalencji, a także tradycję literacką, przekładową i leksykograficzną, a ludzie posługujący się tym dialektem winni wyrażać wolę uznania go za język ogólny. Oficjalne uznanie dialektu za język ogólny bądź regionalny przyczynia się do rozwoju tego języka.

Aktami prawnymi mającymi duże znaczenie w zakresie polityki językowej są Europejska karta języków regionalnych lub mniejszościowych, uchwalona 5 listopada 1992 r. w Strasburgu oraz Ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym uchwalona w Polsce dnia 6 stycznia 2005 r. W rozdziale 4 w artykule 19 wspomnianej ustawy zdefiniowano język regionalny, zgodnie z zapisem zawartym w Europejskiej karcie języków regionalnych lub mniejszościowych, jako język, który „1) jest tradycyjnie używany na terytorium danego państwa przez jego obywateli, którzy stanowią grupę liczebnie mniejszą od reszty ludności tego państwa; 2) różni się od oficjalnego języka tego państwa; nie obejmuje to ani dialektów oficjalnego języka państwa, ani języków migrantów”[2]. W kolejnym punkcie tego rozdziału znajduje się zapis mówiący o tym, że: „Językiem regionalnym w rozumieniu ustawy jest język kaszubski”[3]. Ustawa arbitralnie orzekła, bez podawania argumentów, że kaszubszczyzna jest językiem regionalnym.

W dyskusjach dotyczących śląszczyzny przywołuje się przykład języka kaszubskiego. Nad statusem kaszubszczyzny zastanawiali się od pierwszej połowy XIX wieku badacze polscy, rosyjscy i niemieccy. Próbę stworzenia kaszubskiego języka literackiego jako pierwszy podjął Florian Ceynowa (1817–1881), który był lekarzem i humanistą. Na przełomie XIX i XX wieku nie udało się stworzyć takiego języka, niemniej powstawały teksty pisane w różnych dialektalnych wariantach kaszubszczyzny. Dążenie do stworzenia norm literackich języka kaszubskiego napotykało duże trudności, ponieważ językowy obszar kaszubszczyzny jest bardzo zróżnicowany oraz brakowało słownictwa na opisanie niektórych zjawisk.

Rozwój kaszubszczyzny przebiegał w odmienny sposób w stosunku do języka polskiego, który kształtował się przez ponad 500 lat bez ingerencji czynników pozanaukowych i pozaliterackich. Próby szeroko pojętej kodyfikacji śląszczyzny są podobne do działań podejmowanych w celu stworzenia ogólnego języka kaszubskiego. W obu przypadkach występują zbliżone trudności na drodze do utworzenia języka ogólnego, takie jak zróżnicowanie terytorialne oraz brak poliwalencji tych języków. Jednakże kaszubszczyzna, w przeciwieństwie do śląszczyzny, posiada bogatą tradycję literacką. Warto zwrócić również uwagę na fakt, że działania uwieńczone wpisaniem kaszubszczyzny jako języka regionalnego do Europejskiej karty języków regionalnych lub mniejszościowych rozpoczęły się w połowie XIX wieku, czyli około 150 lat temu, a dyskusje nad możliwościami stworzenia ogólnego języka śląskiego trwają od kilkunastu lat.

Język rządzi się swoimi prawami, zachodzą w nim zmiany, ale dokonują się one bardzo wolno. Język – czy to ogólny, czy też gwara – potrzebuje pielęgnacji, przekazywania kolejnym pokoleniom. Nie można jednak zbytnio ingerować w ten żywy organizm. Władysław Lubaś, językoznawca, stwierdził, iż: „Doświadczenie uczy, że arbitralne decyzje w sprawach językowych, nie poparte przez opinię społeczną, choćby nie wiem jak logiczne w mniemaniu ich twórców, nie przyjmują się[4]”. Niewykluczone, że kiedyś śląszczyzna zostanie ustawowo uznana za język regionalny. Nie może być jednak taka decyzja podejmowana tylko na podstawie kryteriów politycznych z pominięciem językoznawczych.


[2] Ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz języku regionalnym, dostępna w Internecie:  http://ks.sejm.gov.pl/proc4/ustawy/223_u.htm [online, dostęp: 7 VI 2007].

[3] ibidem

[4] W. Lubaś, Społeczne uwarunkowania współczesnej polszczyzny. Szkice socjolingwistyczne, Kraków 1979, s. 62.