Przekonał się

Leszek Śliwa

GN 26/2012 |

publikacja 28.06.2012 00:15

Tomasz bez wahania wkłada dwa palce do rany w boku Chrystusa.

Przekonał się Matthias Stom, 1641–1649 Muzeum Prado, Madryt „Niewierność św. Tomasza” olej na płótnie

Chce koniecznie się przekonać, że to nie złudzenie czy fatamorgana, ale naprawdę zmartwychwstały Pan. Za chwilę z pokorą powie: „Pan mój i Bóg mój” (J 20,28). Tomasza nie było, kiedy Jezus ukazał się innym apostołom. Nie potrafił uwierzyć w nowinę o zmartwychwstaniu. „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę” (J 20,25) – zapowiadał. Dlatego Jezus, gdy ukazał się ponownie, zachęcił Tomasza: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym!” (J 20,27). 
Obraz jest namalowany w ten sposób, byśmy mogli ranę na torsie Zbawiciela oglądać w jak najjaśniejszym świetle. Artysta w ciekawy sposób ustawił św. Tomasza. Stoi zwrócony do widzów plecami, tak jakby szedł na czele nas, innych niedowiarków. Nie widzimy nawet rysów jego twarzy, pogrążonej w mroku. „Czy ty chcesz podejść następny?” – zdaje się pytać namalowany w środku, na najdalszym planie apostoł, badawczo przyglądający się nam zza głowy Tomasza. Jego oczy utkwione są w naszej twarzy tak uporczywie, jakby oskarżały nas o niedowiarstwo.
Drugi apostoł, przyglądający się z lewej strony zabiegom Tomasza, zdaje się natomiast podzielać jego wątpliwości. Słowa Chrystusa: „Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20,29), są przeznaczone także dla niego.
Obraz jest zmniejszony w stosunku do pierwotnych rozmiarów. Ucierpiał bowiem w 1734 roku podczas pożaru madryckiego zamku królewskiego, w którym był przechowywany. 


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.