Teatr kilku pokoleń

Agata Combik

publikacja 14.07.2012 06:20

Najmłodsza z nich ma 3 lata, trzy najstarsze – 91. Aktorki różnych generacji, w tym mieszkanki Domu Pomocy Społecznej Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Maryi Nieustającej Pomocy, opowiadają na scenie o marzeniach, przyjaźni i zapachu chleba.

Wrocławskie Centrum Twórczości Dziecka Agata Combik/GN Wrocławskie Centrum Twórczości Dziecka
Wspólny występ seniorów i dzieci poprzedzają spotkania oraz dzielenie się „swoim światem”

Reżyser Bartłomiej Kamiński wspomina pana Piotra, który debiutował na scenie w garnizonie pod Kownem w 1944 r. Stwierdził, że ma co prawda 60-letnią przerwę w występach, ale chętnie wróci do grania. Osób rozwijających swoje ta­lenty w podeszłym wieku jest więcej.

– Jako 17-latka miałam być statystką, gdy kręcili „Popiół i diament”. Wtedy się nie udało, nie miałam odpowied­niego ubioru: czarnej sukni, rękawi­czek… Teraz znów dostałam szansę i… zagrałam – wspomina pani Wiktoria, której w świetnej grze aktorskiej nie przeszkadza to, że jest niewidoma. – Nasz spektakl pt. „Pani Babcia” to historia kobiety, której spalił się dom, i pewnego piekarza, i o tym, jak sobie wszyscy pomagają… Bardzo optymistyczna opowieść – mówi pani Florentyna, uśmiechnięta aktorka na wózku.

– To już szósta edycja tego pro­jektu; szczególna, bo przypadająca na Rok Solidarności Międzypoko­leniowej – podkreśla Małgorzata Strońska-Zaręba, prezes WCTD i pomysłodawczyni Teatru dla Trzech Generacji. – Najpierw te trzy genera­cje tworzyły osoby z rodziny – babcie, ich dzieci i wnuczęta; od 3 lat najstar­sze pokolenie reprezentują również mieszkańcy domów pomocy społecz­nej. Tym razem był to DPS prowadzony przez siostry przy ul. Grunwaldzkiej we Wrocławiu – tłumaczy B. Kamiń­ski, scenarzysta i reżyser „Pani Babci”. Siostra Damiana, która przyjecha­ła razem z 5 aktorkami na występ przy ul. Kuźniczej, podkreśla, że dla pań jest to bardzo radosne przeżycie, choć także spory wysiłek.

Spektakl to nie tylko próby. Po­przedza je zawsze czas na poznawanie się, zabawy integracyjne, rozmowy. – Starszej osobie nie jest łatwo prze­łamać tremę, wyjść na scenę, gdzie człowieka oślepiają reflektory – mówi B. Kamiński. – Ale gdy potem są bra­wa, miłe reakcje widowni, pojawia się wielka radość. Nie kończymy zresztą naszych kontaktów po spektaklach. Raz w miesiącu spotykamy się np. na pieczeniu ciasta, robieniu kartek świą­tecznych. Możemy nawzajem wiele sobie podarować.

TAGI: