publikacja 02.08.2012 10:17
Proboszcz w pomarańczowym krawacie, nieużywane konfesjonały, kościół bez tabernakulum – w Brukseli unosi się woń umierającego chrześcijaństwa. Dwie tutejsze katedry, choć piękne, nie przyciągają już nikogo. Na ulicach gąszcz muzułmańskich chust.
Józef Wolny
Katedra św. Michała i św. Guduli spogląda na Brukselę ze wzgórza Treurenberg. U jej stóp rozciąga się park i promenada z ekskluzywnymi sklepami
Życie jest kolorowe, nie czarno-białe – śmieje się ks. Claude Castiau, proboszcz katedry św. Michała i św. Guduli w Brukseli, kiedy pytam o pomarańczowy krawat i różowo-fioletową koszulę w kratę, które założył na nasze spotkanie. Chwilkę później idziemy do zakrystii. Ksiądz chce przygotować się do sesji zdjęciowej w katedrze. Zakłada więc… marynarkę w fioletowe pasy.
Na naszych twarzach musi malować się niekontrolowana konsternacja, bo pyta: – Coś nie tak? Nasz fotograf, Józef Wolny, dyskretnie: – Czy nie włożyłby ksiądz proboszcz… sutanny, tak dla naszych czytelników? Nieco zdziwiony tym pytaniem ks. Castiau: – Tylko że ja nie mam sutanny. Może być alba? Scena ta może i komizmem trąci. My czujemy się jak wrzuceni do innej bajki. Widok kapłana w liturgicznym stroju wzbudza sensację w katedrze.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.