publikacja 16.09.2012 08:14
Prawo własności intelektualnej powinno uwzględniać interesy obu stron – twórców i odbiorców.
józef wolny
Pliki zakupione w iTunes są objęte licencją, która uniemożliwia ich przekazywanie osobom trzecim
Do kogo należą pliki zakupione przez nas w sieci? Odpowiedź na to pytanie tylko z pozoru jest oczywista. Bo to wcale nieprawda, że z tym, co zwykliśmy uważać za naszą własność, możemy zrobić, co nam się żywnie podoba.
Własność wirtualna
W ostatnich dniach brytyjski tabloid „The Sun” ogłosił, że Bruce Willis zamierza pozwać koncern Apple. Znany aktor i producent filmowy miał rzekomo pretensje o to, że nie może przekazać swoim córkom bogatej kolekcji plików muzycznych zakupionych w internetowym sklepie iTunes. Są one bowiem objęte licencją, która uniemożliwia ich przekazywanie osobom trzecim, a tym samym – dziedziczenie. Choć informacja „The Sun” okazała się plotką, którą żona aktora szybko sprostowała, problem w niej zasygnalizowany istnieje naprawdę. I dotyczy nie tylko kwestii dziedziczenia, ale w ogóle użytkowania współczesnych mediów. Sieciowe sklepy, takie jak Amazon czy wspomniany iTunes, nie posługują się bowiem taką definicją własności, jaką zwykliśmy dotąd wiązać z płytą czy kasetą. Kupując tradycyjną płytę, analogową albo kompaktową, mogliśmy ją przekazywać dalej, pożyczać, odsprzedawać. Teraz, w wielu przypadkach, mimo że płacimy za plik, nie możemy nim swobodnie dysponować.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.