publikacja 14.02.2013 00:15
O „Golgocie Jasnogórskiej”, socjalnym chrześcijaństwie i honorze grzesznika z Ernestem Bryllem
jakub szymczuk/gn
Ernest Bryll
Poeta, pisarz, autor dramatów, oratoriów, musicali. Nakładem Edycji Św. Pawła ukazała się „Golgota Jasnogórska” – płyta złożona z jego wierszy z muzyką Marcina Stycznia i Joanny Lewandowskiej
Szymon Babuchowski: Trudno się tworzy wiersze do obrazów?
Ernest Bryll: – Wszyscy myślą, że „Golgotę Jasnogórską” napisałem do obrazów Jerzego Dudy-Gracza, bo jest taka legenda. To niezupełnie było tak. Myśmy się znali z Dudą-Graczem, ale nie była to jakaś głęboka znajomość. Aż nas zagnało do szpitala do prof. Bochenka w Katowicach-Ochojcu, gdzie mieliśmy obaj operację serca. I Jurek mówi do mnie: „Wiesz co, robię takie wotum do Częstochowy, żeby podziękować za uratowanie życia. To jest »Golgota«. Czy ty byś nie dopisał do tego strony poetyckiej?”. Ale od razu też zaznaczył: nie chodzi o to, żeby to było opisywanie obrazów. Wystarczy, że widzenie rzeczywistości będzie podobne.
Co Cię przekonało do podjęcia wyzwania?
– Ja też miałem za co dziękować po tych bajpasach. Sięgnąłem do paru wcześniej napisanych wierszy i zacząłem je przypasowywać do tych stacji, których szkice widziałem i które mnie mocno poruszyły. Doceniłem wielką rzetelność wykonania, co bardzo cenię u plastyków. To nie były jakieś namazane plamy, tylko naprawdę porządnie wykonana robota, na której wspierała się wizja artystyczna, bardzo dla mnie ciekawa. Więc wyciągnąłem to, co miałem w szufladzie, i zacząłem pisać dalej, niejako do atmosfery tych obrazów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.