Oślepiający blask

Leszek Śliwa

GN 08/2013 |

publikacja 21.02.2013 06:35

Apostołowie Piotr, Jakub Starszy i Jan zasłaniają oczy przed oślepiającym blaskiem.

Oślepiający blask Oślepiający blask
Carl Heinrich Bloch „Przemienienie Pańskie”, olej na blasze, 1865–1879, Pałac Frederiksborg, Hillerod

Jezus zaprowadził ich tego dnia na górę Tabor, nie wiedzieli jednak, po co tam idą. Nie domyślali się nawet, czego staną się świadkami. To, co się stało, tak opisuje Ewangelia według św. Mateusza:

„Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim” (Mt 17,2-3). Apostołowie, którzy jeszcze przed chwilą spali, budząc się, słyszą słowa: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!” (Mt 17,5).

Jest niewiele obrazów, które pokazują tę scenę całkowicie z perspektywy apostołów. Dawni artyści koncentrowali się bowiem przede wszystkim na postaci Chrystusa. Wszystko inne, także reakcja apostołów, było tylko dodatkiem.

Duński malarz skomponował natomiast swe dzieło inaczej. Wprawdzie jasny blask bijący od Zbawiciela każe nam najpierw spojrzeć na Jego postać, ale zarówno Jezus, jak i towarzyszący Mu Mojżesz i Eliasz, są widoczni niewyraźnie, jakby za mgłą.

Na pierwszym planie znajdują się natomiast apostołowie, namalowani precyzyjnie, ubrani w barwne szaty. Oczy widza szybko podążają więc w ich kierunku. Co więcej, uczniowie Chrystusa usytuowani są w ten sposób, że widz czuje się wręcz jednym z nich, tak jakby stał tuż za nimi. To spojrzenie na Boga z punktu widzenia człowieka, łączące przedstawienie cudownych wydarzeń z realistyczną konwencją malarską, odpowiadało lepiej dziewiętnastowiecznej pobożności niż dawne wizerunki Zbawiciela, otoczonego anielskimi chórami, w abstrakcyjnej przestrzeni.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.