Robię swoje

Marcin Jakimowicz

GN 23/2013 |

publikacja 06.06.2013 00:15

O pierwotnej miłości, uwielbieniu i cenie, jaką płaci jazzman, który spotkał Jezusa, Z Joachimem Menclem

Robię swoje roman koszowski Joachim Mencel – jeden z najlepszych polskich pianistów jazzowych, kompozytor. Współtworzy grupę New Life’m. Właśnie ukazał się krążek jego autorskiego projektu El Greco

Marcin Jakimowicz: Jak wam – czterem muzycznym indywidualnościom – udaje się grać w New Life’m od ponad 20 lat i nie pozabijać się?

Joachim Mencel: Mieszkamy daleko od siebie, więc rzadko się widujemy. To tajemnica sukcesu. (śmiech) A poza tym – to ważne – mamy zasadę, która funkcjonuje niemal od początku istnienia zespołu: o koncercie, który właśnie zagraliśmy, rozmawiamy dopiero następnego dnia.

By nie dopuścić do słownych przepychanek, pyskówek?

To bardzo oczyszcza atmosferę. Pozwala nam uniknąć wielu emocjonalnych wyznań, których na drugi dzień bardzo byśmy żałowali. Bo my mamy w zespole pewien nawyk: nieustannie „się punktujemy”. Mówimy sobie prawdę bez ogródek. Bez taryfy ulgowej.

To „grozi śmiercią lub trwałym kalectwem”. Jak potem spojrzeć kumplom w oczy i uniknąć gniewu, rozdrapywania ran?

Wiesz, my tego samego dnia już się na siebie nie gniewamy. (śmiech) Nad naszym gniewem nie zachodzi słońce. Naprawdę, ogólnie nie gniewamy się na siebie. Takie mamy założenie…

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.