50 kobiet w kiosku

Barbara Gruszka-Zych

GN 26/2013 |

publikacja 27.06.2013 00:15

Tłumaczenie to zaklinanie słów. Niektóre się nie poddają. Na I roku polonistyki Ljubica Rosić, znakomita tłumaczka z polskiego na serbski, weszła w Polsce do sklepu z czajnikami i poprosiła o… herbatnik, bo tak się u nich mówi na czajnik.

50 kobiet w kiosku Roman Koszowski /GN Ljubica Rosić, Nikita Kuznetzov, Wu Lan, Birutė Jonuškaitė spotkali się w Krakowie na III Światowym Kongresie Tłumaczy

Na początku nauki naszego języka w Polsce kolega Wu Lan z Pekinu poprosił w kiosku o… 50 kobiet. Chodziło mu oczywiście o koperty, bo Chińczykom mylą się polskie słowa – kobieta z kopertą, poduszka z kapustą – wyjaśnia Wu Lan. Jako pierwsza przetłumaczyła na chiński Ryszarda Kapuścińskiego. W 2009 r. na pniu sprzedało się 10 tys. „Podróży z Herodotem”, a w 2011 r. „Cesarza”. Nikita Kuznetsov z Petersburga podczas studiów na PAT został poproszony o przetłumaczenie „Myśli” św. Teresy z Lisieux. Specjalnie poznał francuski oryginał i nawet znalazł błędy w dotychczasowych polskich przekładach. Birutė Jonuškaitė z Wilna, urodzona w leżących w Polsce Sejwach na Sejneńszczyźnie, jest przekonana, że na jej ziemiach każde dziecko jest tłumaczem, chociaż nie zdaje sobie z tego sprawy. Wychowała się w rodzinie litewskiej, mieszkającej pośród Polaków. – Tam wszyscy mówią w jednym i drugim języku równocześnie. To najlepsza lekcja sztuki translatorskiej – uśmiecha się.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.