Pokolorować powstanie

Edward Kabiesz

GN 32/2013 |

publikacja 08.08.2013 00:15

Takiego filmu o powstaniu warszawskim jeszcze nie było, a samo przedsięwzięcie nie ma odpowiednika w kinematografii.

Zastosowanie koloru w filmie Komasy sprawiło, że wydarzenia historyczne zostały urealnione, a widzowie znajdą się tak blisko powstania jak nigdy wcześniej Muzeum Powstania Warszawskiego/Next Film Zastosowanie koloru w filmie Komasy sprawiło, że wydarzenia historyczne zostały urealnione, a widzowie znajdą się tak blisko powstania jak nigdy wcześniej

Wystarczy zobaczyć nawet fragment filmu, by zorientować się, że jest to projekt wyjątkowy. Prawdopodobnie po raz pierwszy w historii kina postanowiono stworzyć film fabularny oparty wyłącznie na materiale dokumentalnym. Autorzy nie bez racji reklamują go jako pierwszy na świecie dramat wojenny non-fiction. „Powstanie warszawskie” w reżyserii Jana Komasy opowiada o powstaniu poprzez historię dwóch młodych reporterów, świadków powstańczych walk, wykorzystując kroniki filmowe z sierpnia 1944 roku. Było to możliwe, bo zachowało się kilka godzin materiałów filmowych z tamtych czasów, z których wybrano pasujące do koncepcji filmu fragmenty.

„Prawdziwe” powstanie

Twórcy filmu skonstruowali historię dwóch braci – operatorów, którzy chcą udokumentować powstanie i robią wszystko, by przyłączyć się do jednego z oddziałów. Niestety, nie jest to zadanie łatwe, ponieważ przeganiają ich żołnierze – wojsko z trudem tolerowało obecność dziennikarzy. Początkowo więc „kręcą” życie cywilne w czasie powstania: pieczenie chleba, przygotowywanie posiłków w kuchniach polowych, pracę warsztatów rusznikarskich. Poszukując odpowiednich ujęć, operatorzy wchodzą coraz głębiej w samo powstanie. W końcu udaje im się dołączyć do jednego z oddziałów, z którym idą na akcję.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.