Jak umiera artysta?

ks. Tomasz Jaklewicz

GN 33/2013 |

publikacja 15.08.2013 00:15

Opis śmierci Chopina ma w sobie piękno godne jego muzyki. Pisać o umieraniu w środku gorącego lata? Śmierć nie zważa na pory roku. Wniebowzięcie Maryi to wspomnienie Jej odejścia. Patrząc na Nią, powtarzamy: „Módl się za nami teraz i w godzinie śmierci naszej”.

Fryderyk Chopin. Fotografia Louisa Augusta Bissona z 1849 r. wykonana krótko przed śmiercią Musée de la Musique /wikimedia Fryderyk Chopin. Fotografia Louisa Augusta Bissona z 1849 r. wykonana krótko przed śmiercią

W czasach SMS-ów, niechlujnie pisanych e-maili, agresywnej medialnej mowy i przekleństw lecących z każdej strony przeczytanie listu napisanego piękną polszczyzną jest doświadczeniem prawie metafizycznym. Jak pójście do filharmonii. Tym bardziej że list dotyczy Fryderyka Chopina. Zwrócił mi na niego uwagę jeden z naszych czytelników, za co jestem bardzo wdzięczny.

Nasz Chopin jest TAM

„Dlaczego nikt mi o tym wcześniej nie powiedział?” – napisał pan Andrzej Bobiec. „Nie pamiętam innego tekstu, który by wzbudził we mnie równie silne, autentyczne i pozytywne emocje. Tak silne, że nie ustaje potrzeba mówienia o tym liście innym. Gdy ostatnio czytałem go swoim rodzicom, ich reakcja była identyczna: dlaczego o tym nikt nie mówi?!”. Chodzi o list ks. Aleksandra Jełowickiego (patriota, powstaniec listopadowy, pisarz, wydawca, tłumacz, kapłan ze zgromadzenia zmartwychwstańców, piękna biografia!) do księżniczki Ksawery Grocholskiej, późniejszej karmelitanki, m. Marii Ksawery od Jezusa, z 21 października 1849 r. Tekst powstał cztery dni po śmierci Fryderyka Chopina. Jest zapisem naocznego świadka umierania wielkiego polskiego artysty. Bezcenne uzupełnienie naszej wiedzy o Chopinie. „W słuchanie idealnej muzyki Chopina – pisze pan Andrzej – wkrada się trudny dysonans naszej wiedzy o znacznie mniej idealnym życiu rodaka. (…) List ks. Jełowickiego jest niezwykłym raportem jego niestrudzonej walki o duszę swojego drogiego przyjaciela – Fryderyka. Walka kończy się pełnym zwycięstwem Jezusa i Chopina. Czy może być wspanialsza dla nas wiadomość? Wierzę, że miłosierny Bóg poradzi sobie z każdym »beznadziejnym przypadkiem«. (…) Dlaczego nie mielibyśmy wszyscy słuchać Chopina z wdzięcznością za Boże Miłosierdzie oraz za wiarę i męstwo ks. Jełowickiego, wzór prawdziwej przyjaźni? Dzięki niemu (ks. Jełowickiemu) nasz Chopin jest TAM”. No właśnie, w niebie nie może zabraknąć doskonałych dźwięków muzyki kompozytora z Żelazowej Woli.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.