Galeria odrzuconych świętych

ks. Włodzimierz Piętka

publikacja 30.10.2013 06:42

To więcej niż hobby i pasja. Beata i Jan Szczepkowscy z ciechanowskiej parafii św. Piotra Apostoła ratują święte obrazy.

Szczególna kolekcja w domu Beaty i Jana Szczepkowskich jest pasją ich życia Ks. Włodzimierz Piętka /GN Szczególna kolekcja w domu Beaty i Jana Szczepkowskich jest pasją ich życia

Ta przygoda trwa już 10 lat, a niezwykła kolekcja wciąż się powiększa. Kto odwiedzi dom państwa Szczepkowskich, zobaczy ściany wypełnione obrazami przedstawiającymi Madonny, świętych, Rodzinę z Nazaretu, Serce Jezusowe. – Chcemy ocalić historię, którą może ktoś chciał wyrzucić na śmietnik – mówią zgodnie.

Rozprute skarby
– Od dziecka towarzyszył mi duży obraz Świętej Rodziny, który wisiał w pokoju mojej babci. Znam każdy jego szczegół. Wiem, że w naszej rodzinie jest od dziesięcioleci. Dzięki mojej kuzynce, po śmierci babci obraz trafił w nasze ręce. Podobnie było z dziadkiem: on również zostawił nam w spadku kilka swoich obrazów.

Jeden z nich przedstawia czarno-białą reprodukcję Matki Bożej Łopacińskiej „Janua Coeli” spod Ciechanowa. Są to obrazy stare, stanowiące serdeczną pamiątkę po moich najbliższych. Interesuje nas również genealogia rodziny. Gdy zaczęliśmy szukać naszych przodków, przy okazji znajdowaliśmy obrazy. Potem dostawaliśmy je od znajomych. Szwagier podarował nam obrazy ze starego mazurskiego siedliska. Kolega zniósł rodzinne pamiątki ze strychu swojego domu. I tak za każdym razem powiększała się nasza kolekcja”. I tak powiększała się nasza kolekcja – opowiada pani Beata.

– Gdy mieszkaliśmy na Kurpiach odwiedzaliśmy antykwariaty, giełdy, staroci północno-wschodniej Polski i Litwy. Tu często spotykaliśmy ludzi handlujących obrazami. Często były zniszczone, a ich cena – symboliczna. Pewnie gdyby handlarz nie sprzedał ich szybko, wyrzuciłby je na śmietnik – mówi pan Jan.

– Wiele tych dzieł jest z tyłu rozprutych, bo ktoś szukał pewnie ukrytych w nich pieniędzy, nie wiedząc, że sam obraz w sobie jest skarbem – dodaje pani Beata. Kupione obrazy, często poplamione, popękane, z niekompletnymi ramami, państwo Szczepkowscy oczyszczają i wieszają na ścianie swego salonu. – Nasza ingerencja jest jednak minimalna, ubytki pozostają widoczne. Nie odnawiamy ich, bo naruszone przez ząb czasu jeszcze bardziej do nas przemawiają. Powieszone ponownie na ścianie ożyją – mówi pani Beata.

Drugie życie w rodzinie
W swym domu państwo Szczepkowscy zgromadzili około 70 obrazów, ale, jak podkreślają, nie o kolekcję tu chodzi.

– Przynosimy te obrazy do domu, bo one będą dalej żyły w rodzinie. Wierzymy, że choć niewymowne i zniszczone, mają u nas jakby drugie życie. Patrzą na nas, my patrzymy na nie, teraz towarzyszą życiu naszej rodziny, tak jak kiedyś były świadkami historii przeszłych pokoleń. Są zniszczone, bo tak jak ludzie mają swoją historię, przeszły przez jedną, a czasami dwie wojny. Przed nimi modlili się ludzie, w niebezpieczeństwie powierzali przed nimi swe życie, przy nich wreszcie ludzie chorowali i umierali: dlatego są święte – tłumaczą państwo Szczepkowscy.

Przechodzimy przed kolejną ścianą z obrazami. Nie są one podpisane: skąd, od kogo, kiedy powstały. – Każdy z nich jest z tajemnicą – dodaje pan Jan. Najstarszy pochodzi z 1914 roku. Wiele jest pamiątek chrztu, ślubu, aktów zawierzenia. Na odwrocie jednego z nich znajdujemy autograf: „Oddaję swoją rodzinę pod opiekę Serca Jezusowego”, potem następują podpisy członków rodziny Bartołdów z parafii Gzy. Pamiątka pochodzi z 1968 roku. Wiele obrazów to oleodruki, spotykane często w domach Madonny z Dzieciątkiem, Chrystus nauczający i w Ogrójcu, św. Antoni Padewski.

– One mają swój klimat. Jest w nich przestrzeń, atmosfera, interesujące szczegóły. Takie są np. obrazy Anioła Stróża z piękną scenerią, która gwałtownie się kończy i zaczyna się przepaść. Dlatego Anioł Stróż jest tuż przy dziecku, aby je strzec. Sami przeżyliśmy taką historię i doświadczyliśmy Bożej pomocy z naszym synem. Jak te obrazy są blisko, na wyciągnięcie ręki, tak blisko nas jest Bóg – przekonują państwo Szczepkowscy.

Pasji rodziców przyglądają się synowie: Mikołaj i Staś. – Mamy nadzieję, że patrząc na nasze ratowanie świętych pamiątek, również się tego nauczą i tę troskę przejmą od nas – mówi pani Beata, która jest terapeutką w jednej z ciechanowskich szkół.

Kolekcję świętych obrazów uzupełniają figury. Większość wykonali artyści ludowi z Kurpi i Mazur, ale są też inne, znalezione na targu, spotkane przypadkowo. Często niekompletne, trochę poobijane, towarzyszą okaleczonym obrazom.

Państwo Szczepkowscy zauważają, że wiele ze starych obrazów „miało swoją parę”, np. Niepokalane Serce Maryi i Serce Pana Jezusa, Matka Boża Bolesna i Pan Jezus cierniem ukoronowany. Ich kolekcja jest więc ciągle otwarta, czeka dopełnienia i ożywa na nowo.