Pożytki z pisania

Anna Góra

publikacja 23.12.2013 06:40

Tytuł jest prestiżowy, ale i korzyści z niego będą bardzo konkretne – zapowiadają władze Krakowa.

  Wieczór poezji w kościele Bożego Ciała podczas Festiwalu Czesława Miłosza w 2011 roku. Od lewej: Wisława Szymborska, Julia Hartwig i Ryszard Krynicki Grzegorz Kozakiewicz Wieczór poezji w kościele Bożego Ciała podczas Festiwalu Czesława Miłosza w 2011 roku. Od lewej: Wisława Szymborska, Julia Hartwig i Ryszard Krynicki

Tytuł Miasta Literatury przyznawany jest od 2004 roku. Do tej pory otrzymały go m.in. Dublin, Edynburg czy Melbourne. – Staraliśmy się o ten tytuł od trzech lat – mówi Izabela Helbin, dyrektor Krakowskiego Biura Festiwalowego, koordynatora tworzenia krakowskiej aplikacji. Cała inicjatywa wyszła od Edynburga, partnerskiego miasta Krakowa. Jego władze dostrzegły w Krakowie wystarczający potencjał do uzyskania tego chlubnego tytułu. Co się na niego składa? Cały literacki Kraków.

Zasłużony owoc
Po pierwsze – festiwale. Największą rangą cieszą się Festiwal Conrada i Festiwal Miłosza. Oprócz nich mamy szereg pomniejszych imprez literackich, jak „czytanki dla najmłodszych”, spotkania fanów komiksów czy kryminałów, przeglądy młodej i niezależnej literatury, Noc Poezji, Targi Książki czy akcje typu Multipoezja. Liczba osób biorących w nich udział jest imponująca. Przykładowo tegoroczny Festiwal Conrada i 17. Targi Książki odwiedziło prawie 48 500 uczestników.

Po drugie – wydawnictwa. Nie tylko Znak oraz Wydawnictwo Literackie. Także wydawnictwa katolickie i specjalizujące się w poezji, jak a5 czy Karakter. Nie można też nie docenić tutejszych literackich nagród, z których najbardziej prestiżową stała się Nagroda im. Wisławy Szymborskiej, zarówno ze względu na patronkę, jak i rekordową wysokość (200 tys. zł!).

Można by wymieniać dalej: mają tu swoje siedziby Instytut Książki, Willa Decjusza przyznająca poetyckie stypendia, na uczelniach wyższych odbywają się zjazdy tłumaczy i humanistów. Literacki Kraków to też jego historyczne dziedzictwo. – Tradycja to, w moim odczuciu, najważniejszy argument przemawiający za tym tytułem – mówi profesor Bogusław Żurakowski, krakowski poeta i literaturoznawca.

Siła w tradycji
Sięgając czasów dawnych w Krakowie – na Akademii Krakowskiej studiowali już Jan Kochanowski, najwybitniejszy poeta doby staropolskiej, oraz Mikołaj Rej. – Gdybyśmy porównali Kochanowskiego z dzisiejszymi autorami najwyższej klasy, niewątpliwie trzeba by go uznać za noblistę tamtych czasów – mówi B. Żurakowski. – I wciąż krakowskie środowisko literackie pozostaje na różne sposoby związane z Uniwersytetem Jagiellońskim.

Pod Wawelem kształtowały się od wieków postawy estetyczne, historyczno-literackie oraz prądy literackie. Tutaj rozwijały się Młoda Polska i literackie kabarety Zielony Balonik czy Zielona Gęś. Oryginalnym zjawiskiem jest współczesna forma Piwnicy pod Baranami z jej nadrealizmem i surrealizmem. Tu tworzyli poeci nowej fali – Adam Zagajewski czy Julian Kornhauser. Wreszcie – to w Krakowie mieszkało dwoje noblistów – Wisława Szymborska i Czesław Miłosz. Dziś także mamy znaczące dla literatury nazwiska, jak Ryszard Krynicki, Marcin Baran, Marcin Świetlicki, Michał Zabłocki i cała rzesza młodych poetów. Wciąż powstają tu nowe zjawiska i trendy. Tytuł Miasta Literatury zdaje się w pełni zasłużony. Nie jest to jednak laur, na którym można by spocząć.

Tytuł zobowiązuje
Zwłaszcza że UNESCO będzie co dwa lata przeprowadzało w Krakowie kontrole, czy wywiązujemy się z obietnic złożonych we wniosku i utrzymujemy poziom działań literackich. A obiecaliśmy sporo. – Przedstawiona przez nas strategia działania zakłada rodzaj „sieciowania”, czyli integrowania życia literackiego w mieście – mówi Magdalena Sroka, zastępca prezydenta Krakowa. Polegałoby ono na utworzeniu platformy, na której wydawcy, biblioteki, księgarnie, uczelnie mogliby ze sobą współpracować. Do końca 2014 roku ma zostać powołana Rada Miasta Literatury, na przełomie 2014/2015 roku ma rozpocząć działalność Regionalny Fundusz Literatury. – Już dziś mamy konkurs na wspieranie działalności wydawniczej oraz promocję literatury i czytelnictwa – mówi M. Sroka. Prezydent Jacek Majchrowski zadeklarował, że przekaże Instytutowi Książki dawny magazyn solny w dzielnicy Zabłocie – zabytkowy budynek z ponadhektarową działką, który mógłby się stać nową siedzibą z pokojami rezydencjalnymi, salami konferencyjnymi i dużą powierzchnią na stałą, multimedialną ekspozycję poświęconą literaturze. – Kolejnym krokiem stałby się rozwój nowych mediów. Jest już stworzona platforma z większością wydawców w Krakowie, którzy udostępnili pierwszy rozdział swoich nowo wydawanych książek. Po sczytaniu QR kodu można część tych najnowszych wydawniczych propozycji dostać za darmo. Do tego dochodzą Strefa Wolnego Czytania i programy stypendialne miasta Krakowa – wylicza pani prezydent.

Łyżka dziegciu
Środowisko literackie zwraca jednak uwagę na niekorzystne zjawiska, na które przymyka się oczy. Co zdolniejsi absolwenci literatury wyjeżdżają rozwijać skrzydła do Warszawy. Bo słyszą zewsząd, że w Krakowie istnieje „nadprodukcja” inteligencji twórczej. – Zarządca kulturą miejską jakby się przyzwyczaił, że ciągle będą pojawiały się nowe talenty. Jedni wyjeżdżają, niech wyjeżdżają, po nich będą następni – taki jest sposób myślenia – martwi się B. Żurakowski. Mniej optymistycznie ocenia też rynek wydawniczy. – Wydawnictwa nastawiają się na bestsellery i nazwiska o ugruntowanej pozycji. Nie ma wydawnictw inwestujących w młodą, ambitną literaturę. Według B. Żurakowskiego, trzeba by się mocniej przyjrzeć tym młodym tworzącym ludziom. – W innych miastach młodzi mają chociażby warunki lokalowe. U nas mówi się: „Niech idą szukać dalej, my tu czekamy na geniuszy”. Może być tak, że ta studnia kiedyś wyschnie.