Gwizdnąć język

Karol Kloc

GN 03/2014 |

publikacja 16.01.2014 00:15

Na polityków gwiżdżą niezadowoleni wyborcy, a na kobiety – niewychowani mężczyźni. Jednak gwiżdżąc, ludzie mogą przekazać znacznie więcej treści i niczym w piosence Fogga – gwizdać na wszystko i o wszystkim.

Gwizdane języki rozwijały się w górach. Gwizd jest słyszalny nawet na odległość 10 kilometrów henryk przondziono /gn Gwizdane języki rozwijały się w górach. Gwizd jest słyszalny nawet na odległość 10 kilometrów

Na co dzień nie zastanawiamy się, w jaki sposób mówimy. Może to i lepiej, bo w gąszczu zależności między dźwiękami, akcentami, długością wymawianego dźwięku można by stracić głowę. A gdyby zamiast mówić... gwizdać?

Pogwizdaj na szkołę

Potrzeba szybkiej komunikacji na duże odległości pojawiła się znacznie wcześniej niż internet, telefony czy nawet telegraf. Dlatego używano sygnałów dymnych oraz tam-tamów. W niektórych społecznościach wytworzyły się też języki gwizdane, które były telefonami komórkowymi swoich czasów. Pierwsze wzmianki na temat języków gwizdów znaleziono w Azji. Pochodzą z VI wieku przed Chrystusem. Badacze odnaleźli też gwiżdżące społeczności w Afryce, Meksyku, a nawet na Arktyce. Języki gwizdane wykształciły się, niezależnie o siebie, w różnych okolicznościach i kulturach. Wspólne były jednak warunki, w których żyli „świszczący” ludzie – trudno dostępny, zazwyczaj górski teren. Żyli samotnie lub w niewielkich skupiskach, dlatego musieli znaleźć sposób, by komunikować się na dużą odległość. Badania na hiszpańskiej wyspie Gomera wykazały, że głośny gwizd może mieć aż 130 decybeli. Nic dziwnego, że „świergotana” informacja może dotrzeć nawet na odległość 10 kilometrów. By gwizdać na tyle głośno, konieczne jest używanie palców. I tak powstały języki gwizdane. Jednym z najbardziej znanych jest silbo. Stworzyli go pierwotni mieszkańcy Wysp Kanaryjskich – Guanczowie. W XV wieku, po podboju Wysp przez Hiszpanów, język tubylców zanikł, a zwyczaj gwizdania przejęli osadnicy. Ale z czasem i oni zaczęli o nim zapominać. By uchronić silbo przed wymarciem, w 1999 roku naukę języka wprowadzono do szkół, trafił też na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Być może dzięki temu długa historia języków gwizdanych nie skończy się w XXI wieku.

Telefony wyparły gwizd

Jednak na całym świecie gwizdane języki wymierają. W erze telefonów komórkowych takie przekazywanie wiadomości straciło wymiar praktyczny. Językami gwizdanymi posługują się niewielkie, zamknięte społeczności. Młodzi ludzie emigrują z nich i zapominają o egzotycznym sposobie porozumiewania się. Do lamusa odchodzą też tradycyjnie „gwiżdżące” zawody, takie jak pasterstwo. Dlatego w Europie ta forma komunikacji niemal całkowicie zanikła. Jednak jeszcze kilkadziesiąt lat temu w Pirenejach i w Grecji istniały wioski, w których gwizdanie było na porządku dziennym.

System dźwięków

Fonologia to dziedzina nauki badająca, jakie układy tworzą dźwięki i jak one funkcjonują w ramach języków. Za każdym razem, gdy mówimy, działamy według skomplikowanego systemu. Słowa tworzymy z dźwięków, które możemy wymawiać głośniej lub ciszej, na określonych tonach czy z akcentem. A to tylko niektóre z elementów. W zależności od języka jedne z nich są ważniejsze, a inne mniej. Na przykład w językach azjatyckich wypowiedzenie tych samych dźwięków wyżej lub niżej może zmienić znacznie słowa. Natomiast w języku polskim nie ma to praktycznie żadnego znaczenia. Możliwe, że dlatego Azjaci mają częściej słuch absolutny niż Europejczycy – po prostu słuchając, zwracają uwagę na inne cechy dźwięków. Języki gwizdane w budowie są prostsze niż te mówione. Informacja przekazywana jest głównie za pośrednictwem wysokości tonu. Mniejsze znaczenie mają też długość dźwięków i akcent. Inne cechy języków mówionych nie mają znaczenia albo nie występują. Mniejsza jest też ilość dźwięków. Używany na Gomerze silbo ma tylko 4 samogłoski i 4 spółgłoski. Słów też nie ma wiele – około 4 tysięcy. Język wyspiarzy podlega regułom hiszpańskiej gramatyki, jest też uznawany za dialekt hiszpańskiego.

Czternaście gwizdanych dialektów

Teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, by języki gwizdane rozwinęły się w taki sposób jak mówione, miały równie wyszukane słownictwo czy wiele odmian. I tak meksykański język mazateco ma aż 14 różnych dialektów. W praktyce rozwój tego rodzaju języków został ograniczony przez czynniki, dzięki którym powstały. Ich użytkownikami były społeczności odcięte od głównego nurtu cywilizacji. Z dala od stolic, teatrów, uniwersytetów czy monarszych dworów żyły własnym powolnym życiem. Dlatego pozostały językami mieszkańców wsi i pasterzy. A tych jest coraz mniej. I właśnie z tego powodu języki gwizdane znikają – ich czas się skończył. Podobnie jak kawaleria trafią do skansenu – jeśli uda się je ocalić na czas.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.