Będę Ci śpiewał wobec aniołów

ks. Jerzy Szymik

GN 05/2014 |

publikacja 30.01.2014 00:15

Do świeżego grobu Wojciecha Kilara mam z mojego mieszkania jakieś 100 metrów w linii prostej. Nieraz zdarzało mi się w jego pobliżu odmawiać Różaniec (a i do rozmyślań o wszystkim jest cmentarz miejscem nieocenionym, wprowadzając właściwą – wszystkiemu – perspektywę). W tej okolicy można było Kilara spotkać łatwo i często: przychodził do swojej Basi, kiedy tylko mógł; z kwiatami, zniczem i różańcem.

Wojciech Kilar józef wolny /gn Wojciech Kilar

Cóż to było takiego w Tobie, że wszyscy Cię wspominają ściszonym o pół tonu głosem, jak wtedy, kiedy się opowiada o spotkaniu z kimś/czymś tajemniczo dobrym, wielkim i nie do końca pojętym? – myślałem wczoraj nad jego grobem. Przed chwilą czytałem tekst Kazimierza Kutza (GW, 10 stycznia 2014 r.), utrzymany w tonie rzadkim dla jego felietonistyki, Kutza, który (a jakże, nie byłby sobą, gdyby nie wspomniał jakiegoś wspólnego skwarnego południa w Katowicach-Koszutce w latach 50., po którym, jak wyznaje, „nie mogłem ustać na nogach”) pisze, że „Wojtek kochał Górny Śląsk i mówił o tej miłości z otwartością i czułością, na którą mnie nie byłoby stać”, „jest skarbem naszej ziemi” oraz „dzień, w którym go spotkałem, był błogosławiony” (!). Czego właściwie dotyczy Twoja dla nas lekcja?

Długo nie umiałem nazwać istoty przejmującego doświadczenia spotkania z najbardziej wewnętrznym nurtem muzyki Kilara, samego rdzenia tej sprawy. Czułem ją, do trzewi, do dna serca, ale pozostawałem niemy. Dopiero niedawno kilka zdań z książki Ratzingera (W drodze do Jezusa Chrystusa) dało mi język i pozwoliło rzecz wyrazić: „Mam wciąż w pamięci koncert, który (...) prowadził w Monachium Leonard Bernstein. Siedziałem obok ewangelickiego biskupa Johannesa Hanselmanna. Kiedy (...) wybrzmiał ostatni dźwięk jednej z wielkich kantat Bacha, spontanicznie popatrzyliśmy na siebie i równie spontanicznie powiedzieliśmy: »Ten, kto to słyszał, wie, że wiara jest prawdziwa«. Muzyka ta wyraża tak niesłychaną siłę obecnej w niej rzeczywistości, że człowiek wie – nie przez wnioskowanie, ale przez wstrząs – że coś takiego nie może pochodzić z pustki; mogło się to zrodzić jedynie z mocy prawdy, która uobecnia się w natchnieniu kompozytora”. Oto istota sprawy: człowiek może nabyć wiedzę nie przez logiczne i rozumne wnioskowanie, ale przez wstrząs wywołany sztuką. Człowiek nabywa wiedzę wiary, sięga prawdy – dzięki natchnieniu kompozytora… To jest możliwe, realne. I jest to przypadek Kilara.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.