Żywa partytura

Szymon Babuchowski

GN 07/2014 |

publikacja 13.02.2014 00:15

O sacrum, które nie jest przeżytkiem, muzyce kamieni i tęsknocie do nieznanego piękna z Michałem Jacaszkiem

Żywa partytura Piotr Niklas

Szymon Babuchowski: Na Pana najnowszej płycie słyszymy melodie znanych pieśni kościelnych, jednak zamiast słów pojawiają się inne dźwięki: szumy, trzaski, dziwne pogłosy. Czy to one stają się nośnikami treści?

Michał Jacaszek: Żeby odpowiedzieć, należałoby najpierw zapytać o pojęcie treści w muzyce, sztuce – koncepcji jest bardzo wiele. Przyjmuję, że treści nie trzeba oddzielać od formy. Elementy niewerbalne mogą opowiadać, budzić skojarzenia, prowadzić narracje. Moje eksperymenty dźwiękowe, mam nadzieję, spełniają taką funkcję: przywołują obrazy, kreują opowieści, choć nie w tak oczywisty i precyzyjny sposób jak słowa. Warto byłoby więc zadać to pytanie odbiorcom. Czy zatem kiedy pan słucha moich interpretacji „Pieśni” – czy one opowiadają? Czy podsuwają jakieś skojarzenia?

Opowiadają. Choć przywołują raczej emocje niż konkretne obrazy. Mam wrażenie, że dodał Pan sporo grozy i niepokoju do przesłodzonych nieraz melodii pieśni kościelnych…

Pana interpretacja jest mi trochę obca. Po pierwsze przywołane przeze mnie melodie trudno przesłodzić, jeśli tylko wykonane są w sposób prosty i przy typowym akompaniamencie organowym. Po drugie element ciemności czy niepokoju w moich aranżacjach niekoniecznie ma wywoływać uczucie grozy, przynajmniej nie taki jest mój zamiar. To raczej odwołanie się do tajemnicy, niewidzialności, jakiegoś wielkiego nieznanego piękna. Są to na pewno rzeczy niepokojące, pozostające w mroku, ale które mnie pociągają i do których tęsknię, a muzyka jest tu pewnym kluczem, narzędziem przywołującym wyobrażenie.

Jak powstawały te nagrania?

Mając w głowie melodię i harmonię danej pieśni, dobierałem i aranżowałem barwy, wykorzystując sample. Powstawał kręgosłup utworu, konstrukcja, rytm… Następnie nałożone zostały melodie, zaaranżowane przez Dominika Dublinowskiego na skrzypce i wiolonczelę. Wyjątkiem jest ostatni utwór „Bogurodzica”, gdzie punktem wyjścia było nagranie śpiewu, czyli linii melodycznej, którą zarejestrowaliśmy z Dominikiem w kościele św. Mikołaja w Gdańsku. Później do melodii dokomponowałem resztę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.