Nie było go, a jest

Mateusz Sienkiewicz

publikacja 24.03.2014 06:00

Do tej pory można je było zobaczyć tylko w muzeum. Teraz dzieła Witkacego można zabrać ze sobą do domu... w pewnym sensie.

Nie było go, a jest Mateusz Sienkiewicz /GN Jacek Szuba przegląda album. Wydawnictwo można znaleźć w siedzibie APR w Słupsku oraz w Muzeum Pomorza Środkowego

Za sprawą albumu „Witkacy. Tam, gdzie go nie było”, wy­danego przez Agencję Promocji Regionalnej „Ziemia Słupska”, można mieć w swoich czterech kątach wszystkie dzieła arty­sty. Nawet te, które na co dzień nie są eksponowane w słupskiej placówce.

– Tytuł jest przekorny, tak jak twórczość samego Witkiewicza. Największa kolekcja jego obrazów znajduje się bowiem w mieście, którego nigdy nie odwiedził – mówi Jacek Szuba, prezes APR-u, jeden z pomysłodawców powsta­nia albumu.

To pierwsze takie wydawnic­two od prawie 20 lat. O jego opra­wę zadbał Tomasz Mazurek, gra­fik w Drukarni Grawipol. Przez kilka tygodni szlifował wygląd albumu, zagłębiając się w tajniki twórczości Witkiewicza.

– Muszę przyznać, że do tej pory nie miałem zbyt wielkiej styczności z jego malarstwem. Ale to się zmieniło w trakcie pra­cy nad albumem – mówi. Jak przy­znaje, stworzenie takiego wydaw­nictwa to dla niego wielka nobili­tacja. Choć musiał uważać, żeby nie „przekombinować” z projek­tem. – Najważniejszy jest autor i jego dzieło – dodaje grafik.

Praca nad albumem była wy­zwaniem także dla Justyny Bor­kowskiej z Nieformalnej Grupy „Witkacy Cacy Cacy”. Do tej pory zajmowała się promocją twórczo­ści artysty przez współtworzenie wielkoformatowej galerii jego ob­razów. Te zawisły już na pięciu słupskich budynkach. Teraz stwo­rzyła całą otoczkę albumu.

– Wraz z kilkuosobową grupą wybraliśmy cytaty z Witkacego. Nie była to praca łatwa, bo do każ­dego dzieła musieliśmy dokleić jakiś tekst. Ale bawiliśmy się przy tym świetnie – mówi Justy­na Borkowska, która przewertowała wszystkie listy Witkacego do żony, a także jego twórczość publicystyczną.