Meksykańska krucjata

Edward Kabiesz

GN 19/2014 |

publikacja 08.05.2014 00:15

Ateistyczny rząd Meksyku dążył do fizycznej likwidacji Kościoła. Katolicy wyszli z tej walki zwycięsko dzięki postawie setek tysięcy wieśniaków.

Grupa przywódców cristeros na tle meksykańskiej flagi z dodanym wizerunkiem Matki Bożej z Guadalupe zdjęcie archiwalne zasoby internetu Grupa przywódców cristeros na tle meksykańskiej flagi z dodanym wizerunkiem Matki Bożej z Guadalupe

Tylko zbrodnie bolszewików w Rosji po rewolucji październikowej oraz komunistów i anarchistów w Hiszpanii podczas wojny domowej 1936–1939 można porównać z tym, co działo się w latach 20. i 30. XX wieku w Meksyku. Rząd Plutarco Eliasa Callesa działał wyjątkowo brutalnie. Aresztowań i egzekucji poprzedzonych często okrutnymi torturami dokonywano bez wyroków sądowych. Katolicy wywołali zbrojne powstanie, Kościół meksykański stał się Kościołem męczenników. Po latach, w 1988 roku, Jan Paweł II beatyfikował o. Miguela Pro, a cztery lata później ks. Cristobala Magallanesa Jarę i jego 24 towarzyszy. W 2000 roku zostali oni kanonizowani. 13 innych ofiar ateistycznego reżimu beatyfikował z kolei w 2005 roku papież Benedykt XVI. Mimo to o katolickiej rewolucji w Meksyku, którą wywołały brutalnie wcielane w życie zapisy konstytucji z 1917 roku, mało kto dziś pamięta. Może dlatego, że zabrakło dzieł literackich i filmowych, które by o tych dramatycznych wydarzeniach opowiadały. Bohaterami filmów nawiązujących do krwawej historii Meksyku początków XX w. byli wyidealizowani rewolucjoniści w rodzaju Zapaty czy Villi. Dopiero realizacja „Cristiady”, będącej, zgodnie z podtytułem, kroniką trzyletnich krwawych zmagań w obronie wiary katolickiej, wzbudziła zainteresowanie przemilczanym dotychczas tematem. Dwaj spośród bohaterów tego filmu, Anacleto Gonzales Flores i José Luis Sánchez del Río, zostali wyniesieni na ołtarze przez Benedykta XVI.

Przeciw „urzędnikom kultu”

Film w wersji oryginalnej nosi tytuł „Dla większej chwały”. Polski tytuł nawiązuje bezpośrednio do powstania meksykańskich katolików, których nazywano „cristeros”, czyli żołnierzami Chrystusa lub chrystusowcami. Nakręcony został w konwencji wielkiego widowiska z udziałem aktorów ze światowej czołówki i, jak na warunki meksykańskie, dysponował dużym budżetem. Film pokazuje kolejne etapy sprzeciwu wobec tzw. praw Callesa, poczynając od nieskutecznych akcji pokojowych organizowanych przez różne stowarzyszenia katolickie, aż do dziejów zbrojnego zrywu, skazanego, wydawałoby się, od początku na niepowodzenie. Należy jednak pamiętać, że film, chociaż większość występujących w nim bohaterów to postaci autentyczne, nie jest dokumentem, ale fabułą.

Opowieść rozpoczyna się w 1926 roku, kiedy prezydent Calles podejmuje decyzję o wprowadzeniu w życie zapisanych w konstytucji restrykcyjnych ustaw odbierających Kościołowi jakąkolwiek możliwość prowadzenia działalności publicznej. Intencją prezydenta i jego zauszników było całkowite zniszczenie religii za pomocą metod, których nie powstydziliby się bolszewicy. Ale tak naprawdę walka z Kościołem w Meksyku rozpoczęła się dużo wcześniej, a początek XX wieku był dla katolików w tym kraju szczególnie tragiczny. Jak zauważa w swojej „Historii Kościoła” ks. prof. Bolesław Kumor: „nie bez winy samych katolików, którzy nominalnie stanowili w kraju 90 procent ludności. To oni przez długie wieki nie podejmowali starań o podniesienie i dowartościowanie społeczne, polityczne i religijne Indian i Metysów”. W 1915 roku władzę w kraju objął prezydent Venustiano Carranza, aktywny mason. W 1917 roku z inspiracji liberalnych radykałów i masonów uchwalono konstytucję, która w drastyczny sposób całkowicie podporządkowywała Kościół władzy państwowej. Państwo miało być całkowicie laickie, Kościół, duchowni i wierni nie mogli prowadzić jakiejkolwiek działalności społecznej. Duchowni, czyli – jak to określano – „urzędnicy kultu”, zostali pozbawieni praw politycznych, szkoły katolickie miały zostać upaństwowione, zakony rozwiązane. Zabroniono celibatu, dobra kościelne i kościoły miały stać się własnością państwa, zlikwidowano prasę katolicką. W efekcie katolicy mieli stać się obywatelami drugiej kategorii, którym nie przysługiwały żadne prawa.

Nasza sonda: Czy podobał Ci się film pt. "Cristiada"?

Następca zamordowanego Carranzy, Alvaro Obregon, nie wprowadzał najbardziej drastycznych ograniczeń w życie, ale kolejna wojna domowa i przejęcie władzy przez Plutarca Eliasa Callesa, fanatycznego antyklerykała i masona, doprowadziły do tragedii. Calles usiłował stworzyć coś w rodzaju Kościoła narodowego i rozpoczął bezwzględnie wcielać w życie antykościelne postanowienia konstytucji. W odpowiedzi działacze katoliccy powołali Krajową Ligę Obrony Wolności Religijnej, która domagała się zmiany konstytucji. Organizowała ona pokojowe protesty i bojkoty. Calles ogłosił trzy nowe antykościelne przepisy, nazywane nieoficjalnie „Prawem Callesa”. Za noszenie sutanny w miejscu publicznym księża byli karani grzywną w wysokości 500 pesos, co stanowiło wówczas równowartość 250 dolarów, za krytykę rządu duchownemu groziło 5 lat więzienia. Z Meksyku wygnano biskupów i wszystkich zagranicznych księży. Wprowadzono przymusową rejestrację księży w urzędach państwowych. Praktycznie Kościół mógł działać tylko w podziemiu.

To była okrutna wojna

Katolików meksykańskich wsparł w encyklice „Iniguis afflictisque” papież Pius XI. Katolicka Liga ogłosiła bojkot gospodarczy skierowany przeciw rządowi. Bojkot powiódł się tylko częściowo. Udał się szczególnie w stanach zachodnich i centralnych Meksyku, gdzie katolicy rezygnowali z chodzenia do kin i teatrów, z publicznego transportu, a katoliccy nauczyciele przestali uczyć w szkołach świeckich. Jednak w pozostałych stanach nie przyniósł oczekiwanych rezultatów, tym bardziej że nie poparli go bardziej zamożni katolicy. 31 lipca 1926 roku, kiedy zaczęło obowiązywać „Prawo Callesa”, episkopat Meksyku, który starał się wcześniej uniknąć konfliktu z władzami, zarządził zniesienie publicznego kultu Bożego na trzy lata. Kiedy zawiodły wszelkie pokojowe wysiłki w celu zniesienia antykatolickich praw, a aresztowania, zamykanie kościołów i napaści na księży nasilały się coraz bardziej, doszło do wybuchu powstania.

Do walki ruszyli chłopi z krzyżami na szyi. Szli do boju, wołając: „Niech żyje Chrystus Król”. „Śpiewanie hymnów i odmawianie Różańca były stałym elementem codziennego życia w marszu i w obozie. Cristeros modlili się i śpiewali długo w nocy, wypowiadali wspólnie słowa modlitw różańcowych. Żołnierze prosili o błogosławieństwo przed pójściem do walki, a komendanci wzywali ich do czynienia prawdziwego aktu skruchy przed bitwą” – pisał francuski historyk Jean A. Meyer w swojej książce o powstaniu meksykańskich katolików. Chociaż formalnie wybuch powstania ogłoszono 1 stycznia 1927 roku, to już wcześniej w różnych rejonach kraju dochodziło do starć zbrojnych. W walkach po obu stronach zginęło około 100 tysięcy ludzi.

„To była okrutna wojna. Fanatyzm religijny starł się z fanatyzmem antyklerykalnym i nietolerancją, inspirowaną przez komunizm i masonerię” – podsumował konflikt ks. prof. Kumor. Chcąc spacyfikować powstanie, w czerwcu 1929 roku władze zawiesiły niektóre antykościelne postanowienia konstytucji z 1917 roku. Kościołowi zwrócono część świątyń, ogłoszono amnestię dla powstańców. Potem okazało się, że władze nie dotrzymały podpisanych z episkopatem Meksyku porozumień. Po zakończeniu walk, w latach 1929–1935, ofiarą skrytobójczych mordów padło około 5 tysięcy uczestników powstania, w tym 500 ich oficerów, prześladowani byli również duchowni. Wybuchła kolejna „cristiada”, ale o znacznie mniejszym zasięgu. Jednak opór katolików sprawił, że od 1936 roku, kiedy Calles przegrał walkę o władzę, prezydent Cardenas zaczął poszukiwać porozumienia z Kościołem.

Nasza sonda: Czy podobał Ci się film pt. "Cristiada"?

Bohaterowie i męczennicy

Jednym z głównych bohaterów filmu jest gen. Enrique Gorostieta Velarde, dzięki któremu powstańcy odnieśli największe sukcesy. Generał stworzył z powstańców siłę zbrojną, która z powodzeniem mogła w otwartym boju stawiać czoło wojskom rządowym. Pod jego dowództwem cristeros odnieśli wiele sukcesów militarnych. Film przedstawia wewnętrzną ewolucję generała, który ze sceptyka i ateisty staje się wyznawcą Chrystusa. Do najbardziej wstrząsających należą w filmie sceny męczeństwa dwóch późniejszych błogosławionych. Jednym z nich jest Anacleto Gonzales Flores, działacz i lider katolickiego stowarzyszenia młodzieży w Meksyku, założyciel magazynu „La Palabra”. Początkowo był zwolennikiem pokojowego protestu przeciw antykatolickim posunięciom rządu Callesa, ale w 1926 roku, na wieść o zabójstwie czterech członków katolickiego stowarzyszenia młodzieży meksykańskiej, wstąpił do Krajowej Ligi Obrony Wolności Religijnej. Osobiście nie walczył z bronią w ręku, ale wygłaszał popierające powstańców przemówienia, wzywając do udzielania im pomocy. Aresztowano go pod spreparowanymi zarzutami, a następnie brutalnie torturowano. Kiedy stał przed plutonem egzekucyjnym, wołał: „Ja umieram, ale Bóg nie umiera”. Został beatyfikowany w 2005 roku. Nieprzypadkowo w filmie zagrał go Eduardo Verástegui, popularny aktor i aktywny działacz pro life, odtwórca głównej roli w głośnej „Belli”. Wraz z nim beatyfikowany został José Luis Sánchez del Río, dla którego Anacleto był wzorem. José po śmierci Floresa przyłączył się do powstania wraz z dwoma starszymi braćmi. „To okazja, żeby łatwo dostać się do nieba” – przekonywał rodziców, którzy nie chcieli mu na to pozwolić. Dowódcę lokalnego oddziału cristeros przekonał dopiero wtedy, gdy obiecał, że nie będzie walczyć z karabinem w ręku. W czasie jednej z krwawych potyczek dostał się do niewoli armii rządowej. Przewieziono go do rodzinnego miasteczka Sahuayo i próbowano namówić, by porzucił sprawę, dla której walczył. Kiedy kategorycznie odmówił, 10 lutego 1928 r. rozwścieczeni oprawcy przecięli mu skórę na stopach i pędzili go, broczącego krwią, na cmentarz, gdzie go zamordowali. Świadkami niezłomnej postawy José Sáncheza del Río było dwóch młodszych chłopców. Obaj zostali później księżmi. Postać José Luisa Sáncheza del Río nie była w Polsce szerzej znana. Sukces filmu sprawił jednak, że młody meksykański męczennik stał się wzorem dla wielu polskich chłopców. Zainteresowanie tą postacią było tak wielkie, że sprowadzono do naszego kraju jego relikwie. W maju 2013 r. rozpoczęła się ich peregrynacja po Polsce. Znakomicie zagrana i sfotografowana opowieść o cristeros jest jednym z najważniejszych filmów historycznych, jakie w ostatnich latach weszły na nasze ekrany. Zrealizowana w konwencji wielkiego widowiska jest filmem – co nieczęsto się zdarza w tego typu produkcjach – z jednoznacznym przesłaniem. Przesłanie to najlepiej chyba oddaje fragment przemówienia, jakie wygłasza gen. Gorostieta do powstańców, zanim ruszą do boju: „Wolność to nasz dom, nasze żony i dzieci. Wolność to nasze życie i wiara. Jej obrona to nie tylko nasz obowiązek, ale nasze prawo. Pamiętajcie, że człowiek strzela, ale to Bóg zadecyduje, gdzie trafią kule. Niech żyje Chrystus Król!”.

• Cristiada, reż. Dean Wright, wyk.: Andy García, Eva Longoria, Eduardo Verástegui, Mauricio Kuri, Oscar Isaac, Santiago Cabrera, Meksyk 2012

Nasza sonda: Czy podobał Ci się film pt. "Cristiada"?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.