Czesi potrzebują bohaterów

GN 19/2014 |

publikacja 08.05.2014 00:15

Z Milošem Doležalem o zwyczajności, byciu świętym i ciężkim umieraniu rozmawia Barbara Gruszka-Zych

Miloš Doležal, czeski poeta, pisarz i dziennikarz, pisał książkę o cudzie w Czihoszti i tragicznym losie ks. Josefa Toufara (na zdjęciu na sąsiedniej stronie). Książka stała się w Czechach bestsellerem Bolesław Stachow Miloš Doležal, czeski poeta, pisarz i dziennikarz, pisał książkę o cudzie w Czihoszti i tragicznym losie ks. Josefa Toufara (na zdjęciu na sąsiedniej stronie). Książka stała się w Czechach bestsellerem

11 grudnia 1949 r. w trzecią niedzielę Adwentu w kościele w Czihoszti, wiosce położonej na Wyżynie Czesko-Morawskiej, miało miejsce niezwykłe wydarzenie nazywane „cudem w Czihoszti”. Podczas kazania proboszcza ks. Josefa Toufara zaczął poruszać się krzyż (na zdjęciu powyżej). Ks. Toufar sprawował Mszę św. przedsoborową, przed którą wygłaszano kazanie. Właśnie kończył homilię poświęconą św. Janowi Chrzcicielowi i pokazał lewą ręką na tabernakulum, a głowę zwrócił do wiernych siedzących w głównej nawie. Kiedy wypowiedział słowa: „Tu, w tabernakulum, jest nasz Zbawca”, trzy razy poruszył się drewniany krzyż umieszczony na ołtarzu. Ruszał się w prawo i w lewo pod kątem 180 stopni, a potem w nadzwyczajny sposób odwrócił się i skłonił w kierunku ambony. To wydarzenie obserwowało 19 świadków. Historię cudu i tragicznych losów ks. Toufara – 25 lutego 1950 brutalnie zamordowanego przez czechosłowacką bezpiekę – opisał w 450-stronicowym reportażu historycznym „Jak gdybyśmy dziś umrzeć mieli” wybitny czeski poeta, pisarz, dziennikarz Miloš Doležał. W plebiscycie „Lidovych Novin” czytelnicy wybrali jego książkę jako bestseller roku 2012.

Barbara Gruszka-Zych: Pana książkę o ks. Josefie Toufarze, nazywanym czeskim ks. Popiełuszką, Czesi uznali za bestseller. A mówi się, że jesteście najbardziej świeckim krajem Europy.

Miloš Doležal: Może trafiło do nich porażające prawdą świadectwo ks. Toufara? Jego postawa przypomina o uniwersalnych wartościach, za które oddał życie. A poza tym moja książka pomogła w rozpoczęcia procesu jego beatyfikacji. Ks. Toufar stał się dla wielu Czechów ikoną, podobnie jak inni bohaterowie naszej najnowszej historii – Jan Palach czy Milada Horakova. Umiał zdecydowanie stanąć przeciw złu, a przykład jego życia jest czytelny dla wszystkich. Po zwycięstwie książki w plebiscycie dostałem mnóstwo listów od ludzi spoza Kościoła. Jakiś student zwierzył się, że po lekturze zdecydował się na przyjęcie chrztu. Wielu zaczęło pielgrzymować do Czihoszti – miejsca, gdzie się urodził i pracował ks. Toufar, zanosząc tam swoje bóle i problemy. Pisali, że dotknął ich ten człowiek, nie tylko dlatego, że był tak jak oni, zwyczajny, ludzki, ale w sytuacji ekstremalnej twardo stał za swoimi przekonaniami. To nie jest takie zwyczajne.

Ludzie potrzebują świadectw, choć się do tego nie przyznają.

Myślę, że w Czechach szczególnie.

Dlaczego?

Nasz naród nieustannie szuka swoich bohaterów. Ma ich dużo, ale ich nie zna. Życie ks. Toufara to tylko jeden z fragmentów naszej historii. Takich przykładów są dziesiątki, tylko ich jeszcze nie wyłowiono z przeszłości. Sam zdążyłem prawie za pięć dwunasta. Już dziś nie żyją świadkowie tamtych wydarzeń, oprócz kilku pracowników StB (Státní Bezpečnosti – Państwowej Służby Bezpieczeństwa – przyp. red.).

Dlaczego zajął się Pan cudem w Czihoszti?

Bo ten tajemniczy, dramatyczny, wielki temat leżał odłogiem. Wiedziałem, że niedługo popadnie w zapomnienie.

Pochodzi Pan z tej samej ziemi co ksiądz Toufar.

Urodziłem się w Górnych Pasiekach na Wyżynie Czesko-Morawskiej. Z tych terenów pochodzą nie tylko ks. Toufar, ale też wybitny poeta Jan Zahradniczek, który przyszedł na świat niedaleko Czihoszti, jak również Jarosław Haszek i Gustav Mahler. Nie ukrywam, że ta ziemia i ludzie, których wydała, uformowali mnie. Dziadkowie od strony mojej matki byli parafianami ks. Toufara. Nieraz w dzieciństwie słyszałem, jak babcia podczas obierania kartofli opowiadała o swoim proboszczu, który został zaaresztowany i zamordowany. To była historia, o której za czasów komunizmu nie można było mówić. Zapadła głęboko w moją pamięć i czułem, jak płynie we mnie niczym podziemna rzeka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.