To takie polskie, bo góralskie

xrt

publikacja 18.05.2014 09:01

Jeden góral z Watykanu nie mógł być ze swoimi braćmi przy papieżu, więc zaproponował widowisko, które utrwaliłoby niepowtarzalny klimat wizyty Jana Pawła II na Podhalu w roku 1997.

To takie polskie, bo góralskie ks. Roman Tomaszczuk /GN Finałowa scena opery góralskiej

– Smutne, że na scenie było więcej górali, niż na widowni świdniczan – komentowali uczestnicy niezwykłego widowiska. – A to i tak połowa składu – zaznaczali artyści i dziękowali tym widzom, którzy wybrali się do sali teatralnej Świdnickiego Ośrodka Kultury na opowieść o wizytach św. Jana Pawła II na Podhalu.

– To takie nasze; – Kwintesencja polskości; – wzruszyłem się, szczerze zostałem poruszony do głębi – słychać było po przedstawieniu z ust widzów. 

Wykonanie opery góralskiej "Ojciec Święty Jan Paweł II na Podhalu" 17 maja w Świdnicy odbyło się w ramach trwających do 18 maja Dni Papieskich "Pamięć i obecność" w Świdnicy.

Geneza spektaklu jest taka, opowiada o niej ks. Władysław Zarębczan, pomysłodawca przedstawienia. – W roku 1997, kiedy Jan Paweł II przebywał przez kilka dni w Zakopanem i Ludźmierzu, bardzo chciałem tam być. Pracowałem wtedy w Radiu Watykańskim. Poprosiłem ks. Dziwisza, aby mnie zabrał z orszakiem papieskim, ale nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Wtedy wystąpiłem z prośbą o kilkudniowy urlop, aby tylko wziąć udział w tym wielkim wydarzeniu. Usłyszałem od szefa: "Ktoś tu musi pracować i przygotowywać programy. Ja chętnie się przejadę do górali". Musiałem to jakoś przełknąć i zostałem w Rzymie. Po tym, co widziałem z przekazów telewizyjnych oraz relacji radiowych, po telefonach od przyjaciół i znajomych z Polski i ze świata, którzy gratulowali mi niezwykłego przyjęcia zgotowanego przez górali Janowi Pawłowi II, pomyślałem, że choć nie dane mi było być pod Tatrami z moimi braćmi i siostrami, to przyjdzie taki dzień kiedy i ja wyśpiewam swoją miłość i oddanie Ojcu Świętemu. Wiedziałem, że będzie to opera, która nawiąże do tego historycznego wydarzenia. Początkowo myślałem, że sam to napiszę i potem przetłumaczę na język gwarowy. Jednak szybko zdałem sobie sprawę, że najlepiej zrobi to poeta – wyjaśniał na łamach polonijnej gazety. 

Libretto do opery napisał Franciszek Łojas-Kośla. – Pierwszy akt miał pokazać radość z wyboru kardynała Wojtyły na Stolicę Piotrową, a następne miały nawiązywać do jego wizyt w Nowym Targu, Zakopanem i Ludźmierzu. Moje przemyślenia i propozycje wysłałem do Franciszka Łojasa-Kośli, który od razu przystąpił do pisania i na bieżąco informował mnie na jakim etapie się znajduje. Kiedy przysłał mi pierwszy fragment opery, aż się wzruszyłem z radości i u siebie na plebani ze wszystkich sił śpiewałem Janowi Pawłowi II: "Tak my Ojce Święty Tobie ukochali, żeby my Ci bez ustanku grali i śpiywali" – dodawał.

Na scenie występują najlepsi śpiewacy z podtatrzańskich gmin, w sumie 120 osób z 40 miejscowości.