Koniec templariuszy

Edward Kabiesz

GN 21/2014 |

publikacja 22.05.2014 00:15

Znane dzisiaj dowody nie pozostawiają wątpliwości, że proces templariuszy w 1314 roku był gigantyczną intrygą.

XIV-wieczna miniatura przedstawiająca spalenie Jakuba de Molay i Galfryda z Cherney east news XIV-wieczna miniatura przedstawiająca spalenie Jakuba de Molay i Galfryda z Cherney

Na podwyższenie zbudowane naprzeciw przedsionka katedry Notre Dame, wokół której zgromadził się ogromny tłum, przywleczono czterech dygnitarzy zakonu. Wśród nich znajdowali się Jakub z Molay, Wielki Mistrz templariuszy, i Galfryd z Cherney, komandor Normandii. Natychmiast po ogłoszeniu sentencji wyroku skazującego ich na dożywotnie więzienie Wielki Mistrz i komandor odwołali swoje zeznania. Cudzoziemscy kupcy obecni wówczas przed katedrą opowiadali później, że Molay zwrócił się do tłumu „wołając bardzo głośno, że wszystko, o czym mówi owo pismo (wyrok), jest kłamstwem, on zaś nie powiedział ani nie wyznał tego rodzaju rzeczy, lecz bracia są dobrymi chrześcijanami.

Na te słowa strażnik uderzył go otwartą dłonią w usta, aby zmusić do milczenia”. Skazanych natychmiast odprowadzono, a o incydencie powiadomiono króla Filipa IV i jego radę. Król kazał ich spalić bez konsultacji tego wyroku z papieżem. Stos na wysepce Juifs na Sekwanie wzniesiono błyskawicznie i po zapadnięciu nocy potajemnie przewieziono tam obu więźniów. Wielki Mistrz i jego towarzysz gotowali się na śmierć ze spokojem. Molay popędzany szturchańcami strażników sam się rozebrał, a zanim przywiązano go do słupa poprosił, by pozwolono mu złożyć ręce do ostatniej modlitwy. Z podobnym męstwem poszedł na śmierć jego współtowarzysz.

Zmierzch epoki krucjat

Wraz ze spaleniem 18 marca 1314 roku Jakuba z Molay i Galfryda z Charney dobiegła końca historia templariuszy. Ten szokujący i błyskawiczny kres najpotężniejszego zakonu rycerskiego nie był dziełem Saracenów, którzy wypędzili chrześcijan z Ziemi Świętej. Pogromcą zakonu okazał się król Francji Filip IV, zwany Pięknym, i papież Klemens V, który zakon rozwiązał. Jaki był udział papieża w dziele unicestwienia zakonu, bez którego militarnego udziału Jerozolima wpadłaby w ręce muzułmanów o wiele wcześniej? Klemens V uważany był za człowieka niezdecydowanego, który zapoczątkował tzw. niewolę awiniońską. Jednak, jak słusznie podkreśla Barbara Frale, paleograf i historyk z Tajnego Archiwum Watykanu, papież, który wydawał się ulegać królowi Francji w wielu sprawach, proces templariuszy przeciągał przez 7 lat. Wbrew królowi, który miał nadzieję zakończyć go szybko. Rozprawę z zakonem templariuszy Filip IV rozpoczął w 1307 roku, a bezwzględnym wykonawcą jego zamierzeń był Wilhelm de Nogaret, najbliższy doradca króla.

Nogaret w 1303 roku „wsławił się” organizacją zamachu na papieża Bonifacego VIII w małym miasteczku Anagni we Włoszech. Doszło do uwięzienia i fizycznej zniewagi papieża, którego uwolnili oburzeni mieszkańcy miasta. W XIII wieku templariusze, czyli Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona, powołany do obrony Ziemi Świętej, po jej zajęciu przez muzułmanów tracił rację bytu i musiał dostosować się do nowej sytuacji. Nie mógł koncentrować się już wyłącznie na akcjach militarnych. Zakon zwiększył zatem działalność w zakresie finansów i zbierał środki, które można by wykorzystać w okolicznościach sprzyjających odbiciu Jerozolimy. Templariusze stali się takim bankiem na użytek krucjat, w którym papieże przechowywali pieniądze pochodzące z datków zebranych na rzecz Ziemi Świętej. Cieszącej się opinią uczciwej i godnej zaufania instytucji powierzali swoje środki również inni władcy chrześcijańscy.

Atak na Świątynię

Ostatni skrawek Ziemi Świętej utracono w 1291 roku, kiedy upadła Akka. W walce zginął Wielki Mistrz Zakonu, a templariusze dali po raz kolejny świadectwo niesłychanej odwagi, broniąc miasta do końca, co pozwoliło ewakuować się innym. Był to jednocześnie koniec epoki krucjat. Zakony rycerskie musiały szukać nowych siedzib. Joannici i templariusze znaleźli je na Cyprze. Wówczas papież Mikołaj IV doszedł do wniosku, że należy połączyć oba zakony w jeden silniejszy, zdolny do odzyskania Ziemi Świętej. Podobny projekt pojawił się już wcześniej, ale nie zaakceptowali go wielcy mistrzowie zakonów. Po raz kolejny temat integracji zakonów podjął papież Klemens V w 1305 roku.

Jakub z Molay, ostatni Wielki Mistrz templariuszy, znowu sprzeciwił się projektowi. Obawiał się, nie bez powodu, że gdyby, jak zamierzano, na czele jednego wspólnego zakonu stanął władca jakiegoś kraju, mógłby wykorzystać zakon w swoich własnych celach politycznych, a nie w sprawie odzyskania Jerozolimy. Ostrzegał też papieża, by w razie nowej krucjaty nie powierzał dowództwa ambitnemu Filipowi IV. Król Francji uważał się za władcę całkowicie niezależnego od papieża, a kilka lat wcześniej został nawet ekskomunikowany przez Bonifacego VIII, jednak zamach Nogareta uniemożliwił ogłoszenie ekskomuniki. Wielki Mistrz wyjaśniał również, że Filip Piękny chciał, by krzyżowcy przeszli przez chrześcijańską Armenię, czyniąc ją swoją kolonią. Nic dziwnego, że sam król i jego doradcy widzieli w zakonie i jego Wielkim Mistrzu zawadę w prowadzeniu polityki międzynarodowej. Historycy są zgodni, że od czasu upadku Akki do 1307 roku zakon usiłował nadal spełniać swą misję i walczyć z niewiernymi, jak to czynił w przeszłości, co powszechnie akceptowano. W tym czasie zakon liczył około 7 tys. rycerzy, braci służebnych i kapelanów oraz kilkakrotnie większą liczbę urzędników, weteranów i poddanych.

W 1300 roku posiadał 870 zamków, komandorii i pomniejszych ośrodków. Przyczyn nagłego upadku rycerzy świątyni należy szukać w motywach działania króla Francji i jego ministrów, a nie w zakonie. Było nim bogactwo zakonu, a król przez całe swoje panowanie zmagał się z problemami finansowymi. Nie można też jednak wykluczyć, że był przeświadczony o domniemanych winach zakonu, z których najpoważniejszą były oskarżenia o herezję. Rozkazy o zajęciu komandorii templariuszy przyśpieszył i ułatwił jednocześnie fakt, że Jakub de Molay i inni wysocy urzędnicy zakonu przybyli do Paryża. 13 października 1307 roku aresztowano wszystkich templariuszy w królestwie. Filip wprowadził się do siedziby zakonu i zagarnął zgromadzone przez zakon fundusze na nową krucjatę.

Żaden z templariuszy nie stawił oporu, gdyż większość z nich nie nosiła broni, byli to ludzie już w wieku podeszłym. Atak był niespodziewany, tylko kilku rycerzom udało się uciec. Resztę aresztowano i poddano torturom, by wymusić przyznanie się do heretyckich rytuałów, podczas których wyrzekali się Chrystusa, pluli na krzyż lub w inny sposób go profanowali. Według oskarżycieli, rytuał stanowił wprowadzenie do zakonu, w którym wiarę chrześcijańską zastąpiono kultem bałwana, a zinstytucjonalizowany homoseksualizm był drwiną z białych szat, symbolizujących czystość i celibat. Formalnie królewscy urzędnicy działali w imieniu inkwizycji, faktycznie z rozkazu władzy świeckiej.

Bezsilny papież

Zaskoczony Klemens V zaczął podejrzewać, że król działał w złej wierze. Upewnił się w tym, kiedy dwóm kardynałom, wysłanym do Paryża, by przesłuchali uwięzionych templariuszy, nie pozwolono nawet zobaczyć więźniów. W lutym 1308 roku papież zawiesił działalność całej inkwizycji francuskiej z powodu poważnych nieprawidłowości. W 1308 roku trwała wojna dyplomatyczna między królem, który skonfiskował już dobra templariuszy i pragnął uzyskać wyrok skazujący, a papieżem, który nie chciał podjąć jakiejkolwiek decyzji, zanim nie otrzyma możliwości osobistego przesłuchania więźniów.

O tym, jaki był stosunek papieża do działań Filipa IV, świadczy tzw. pergamin z Chinon. O dokumencie wiedziano od dawna, ale dopiero w sierpniu 2001 roku odkryła go Barbara Frale. Nazwa dokumentu pochodzi od zamku w Chinon we Francji, gdzie więziono kilku dostojników templariuszy. W dniach 17–20 sierpnia 1308 roku do Chinon zostali wysłani przez papieża Klemensa kard. Berenger Fredol i dwaj inni, by przesłuchać czterech przywódców zakonu. Z podpisanego przez Fredolę manuskryptu wynika, że nie stwierdzili u oskarżonych herezji i udzielili im absolucji za inne przewinienia. Papież nie miał zamiaru likwidować zakonu, natomiast planował dokonać jego reformy. Klemens V sprzeciwiał się działaniom władzy świeckiej we Francji, które z jego punktu widzenia jawnie naruszały prerogatywy papiestwa. Trzeba było nieustannych nacisków ze strony Filipa, by przymusić papieża do otwarcia dochodzenia.

W lipcu 1308 roku Klemens wszczął dwa odrębne śledztwa, jedno w diecezjach, gdzie miano dowieść winy lub niewinności poszczególnych osób, drugie zaś w Paryżu, prowadzone przez komisję papieską i dotyczące zakonu jako całości. Okazało się to skutecznym sposobem spowalniania procedury, gdyż dopiero 5 czerwca 1311 roku komisja papieska zakończyła przesłuchania, a postępowanie w niektórych diecezjach wciąż jeszcze trwało. Ostatecznie w marcu 1312 roku papież ogłosił kasatę zakonu, jednak nie ukrywał, że osąd w tej materii był co najmniej dyskusyjny. W bulli „Vox in excelso” oświadczył, że zakon nie mógł zostać skazany za herezję, dlatego też zostaje „zamknięty” na mocy rozporządzenia administracyjnego i bez wydania wyroku. Filip IV nie był usatysfakcjonowany.

Zakonu nie potępiono, a mienie templariuszy przekazano nie koronie francuskiej, a joannitom, by dalej służyło walce o Ziemię Świętą. Niecałe dwa miesiące po spaleniu Wielkiego Mistrza zmarł od dawna już schorowany papież Klemens V, a kilka miesięcy później, w rezultacie wypadku na polowaniu, Filip Piękny. W ich śmierci nie było nic dziwnego, a legenda o Wielkim Mistrzu wzywającym ich na Sąd Boży, podobnie jak legendarne skarby templariuszy, nie mają żadnego umocowania w źródłach. • Przy pisaniu tekstu wykorzystano m.in. książki „Templariusze” M. Barbera, „Dzieje Templariuszy” M. Melville oraz „Templariusze” B. Frale.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.