Dokopał się piekła

GN 26/2014 |

publikacja 26.06.2014 00:15

O tym, czy Gazprom podpisał pakt z piekłem i czy Rosję skolonizowali zimnokrwiści przybysze z kosmosu, z Dmitrym Glukhovskym, autorem zbioru opowiadań „Witajcie w Rosji” rozmawia Edward Kabiesz

Dmitry Glukhovsky (ur. 1979) Jest pisarzem, dziennikarzem i felietonistą, laureatem nagrody Europejskiego Towarzystwa Fantastyki Naukowej. Należy do młodego pokolenia rosyjskich literatów krytycznie oceniających politykę swojego kraju i wzywających do jego pełnej demokratyzacji. Największy rozgłos przyniosła mu postapokaliptyczna powieść „Metro 2033”, której nakład na całym świecie osiągnął prawie trzy miliony. wydawnictwo insignis Dmitry Glukhovsky (ur. 1979) Jest pisarzem, dziennikarzem i felietonistą, laureatem nagrody Europejskiego Towarzystwa Fantastyki Naukowej. Należy do młodego pokolenia rosyjskich literatów krytycznie oceniających politykę swojego kraju i wzywających do jego pełnej demokratyzacji. Największy rozgłos przyniosła mu postapokaliptyczna powieść „Metro 2033”, której nakład na całym świecie osiągnął prawie trzy miliony.

Edward Kabiesz: Wbrew tytułowi książka nie zachęca do odwiedzenia Pana kraju.

Dmitry Glukhovsky: Tytuł „Witajcie w Rosji” wybrał polski wydawca. Oryginalny, „Opowieści z ojczyzny”, nie wydawał się tak wyrazisty. Taki tytuł mogłyby nosić stare patriotyczne książki wydawane w ZSRR dla małych pionierów. Czytaj i ucz się kochać swoją ojczyznę, synu. Teraz ten mały pionier dorósł i chce pokazać nowy, współczesny portret swojej ojczyzny. Portret w stylu Doriana Greya. Rosja przegląda się w swojej telewizji jak w lustrze przedstawiającym jej zniekształcony wizerunek. Nawet nasi liderzy, którzy rządzą tą propagandową machiną, zaczynają wierzyć w te sielskie, szczęśliwe, ultrapatriotyczne obrazy. Natomiast ja mówię, że to zwierciadło kłamie. To książka o Rosji spoza szklanego ekranu.

W tych opowiadaniach więcej chyba jest realnej oceny obecnej sytuacji społecznej niż fantastyki.

To nie jest książka z gatunku science fiction. To rodzaj literatury przywołującej polityczne anegdoty czy szeptane w domowej kuchni dowcipy z czasów ZSRR. Anegdoty, za które można było stracić pracę w czasach Breżniewa, a za Stalina na wiele lat trafić do obozu w Workucie. Czy fabuła moich opowieści należy do krainy fantasy? Nie! Gazprom wydobywający ropę i gaz prosto z piekła. Rosja rządzona przez pozaziemske istoty, które skolonizowały ją wieki temu. Słynny rosyjski system komputerowy używany w czasie wyborów, gdzie tajemniczy Pan Ktoś ustawia ostateczne wyniki. To można potraktować jak absurd, ale rzeczywistość Rosji jest bardziej absurdalna niż w jakiejkolwiek brytyjskiej komedii.

Chyba nie lubi Pan swego kraju...

Ależ skąd – kocham mój kraj. Myślę o sobie jako o patriocie. Kochać swój kraj i kochać państwo to dwie różne rzeczy. Jeżeli matka, którą kochasz, jest chora np. z powodu pasożytów, czy musisz kochać te pasożyty? Zakładam, że chcesz, by pozbyła się tych robaków i żyła szczęśliwie.

Czytając te opowiadania nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać…

Śmiech jest dobrym remedium na strach. Powinniśmy się śmiać, zaśmiewać z tych przypadkowych, ograniczonych ludzi o wąskich horyzontach, którzy nami rządzą. Nie tylko rządzą, ale przekonali siebie, że ich władza jest uświęcona i dana im na zawsze. Musimy pamiętać, że oni nie są straszni, że są śmieszni.

W opowiadaniu „Oni czasem wracają?”, gdzie władcy wymieniają się urzędami, jak Putin i Miedwiediew, kreśli Pan obraz totalnej korupcji pseudo- demokratycznego systemu.

To opowiadanie napisałem sporo wcześniej, zanim Putin i Miedwiediew zamienili się stanowiskami. Był to więc rodzaj proroctwa. W tych opowiadaniach takich proroctw jest więcej. Oczywiście nie dlatego, że mam dar przepowiadania przyszłości. Po latach rozszyfrowywania metod propagandy i śledzenia tego, co dzieje się w Rosji, myślę, że zrozumiałem, czym naprawdę jest tu władza polityczna. Obecnie, po odkodowaniu matrixa, mogę przewidywać, co stanie się z Rosją i z jej liderami w przyszłości. Obraz Rosji w książce może wydawać się przejaskrawiony czy absurdalny, ale jestem pewien, że po jej lekturze czytelnik lepiej zrozumie i znajdzie klucz do tego, co zobaczy czy przeczyta o moim kraju w wiadomościach.

Prof. Stein w opowiadaniu „From Hell” dokopał się do piekła. Jak się okazuje, nie był pierwszy, bo przed nim był Gazprom. Czy rządzący podpisali pakt z piekłem?

I dalej. Czy wieki temu mieszkańcy Rosji zostali skolonizowani przez zimnokrwistych przybyszów z kosmosu traktujących Rosjan jak niewolników? Czy cały naród był rozpijany i ogłupiany przez swoich władców od czasów Iwana Groźnego i dlatego zawsze tolerował tych władców i przyjmował swój los z wdzięcznością? Każde najbardziej absurdalne wyjaśnienie naszego losu wydaje się bardziej przekonujące niż rzeczywistość. Lepiej uwierzyć, że nasi władcy sami podpisali pakt z diabłem, niż przyznać, że są bandą miernot, które zdobyły władzę, a teraz okradają kraj.

Czy w takim razie widzi Pan jakieś możliwości zmiany tego sytemu?

Obecnie w Rosji niemożliwa jest żadna zmiana w kierunku demokracji i wolności. Rosyjski rząd można opisać jako feudalno-kryminalną piramidę, w której władza przechodzi od cesarza do książąt, od książąt do hrabiów, dalej do baronów, którzy rządzą chłopami, otrzymując od nich łapówki. Te „dary” idą do hrabiów i książąt. Każdy jest skorumpowany, każdy jest winny i dlatego lojalny. W Rosji nie ma podziału władzy. Jest jedna korporacja rządząca krajem. Sądy, parlament, policja, FSB, Cerkiew, związki zawodowe, mass media i zorganizowana przestępczość są tylko gałęziami tej korporacji. Nie można nawet w części zreformować systemu opierającego się na powszechnej korupcji i wspólnej winie. Próba liberalizacji doprowadzi do tego, że nieuchronnie runie cały system. To smutne, ale jego reforma jest niemożliwa. Dlaczego, jeżeli chcemy poprawić ten system chociaż trochę, w Rosji potrzebna jest zawsze rewolucja?

Czy to Rosja, czyli struktury państwowe, tworzy Rosjan, czy Rosjanie tworzą taką władzę?

Gorzką prawdą jest fakt, że nie jesteśmy rządzeni przez szatana czy Obcych. Putin był wybranym niemal losowo przez Jelcyna i Berezowskiego kandydatem na prezydenta. Jako prezydent nominował swoich kumpli, kolegów z uniwersytetu, partnerów z judo, sąsiadów ze swojej daczy na nowych oligarchów, ministrów i szefów największych przedsiębiorstw. Gdyby Berezowski z Jelcynem wybrali inaczej, cała krajowa elita wyglądałaby inaczej. Ci, którzy nami rządzą, są w istocie koronowanymi nagle przeciętnymi Rosjanami, którzy zostali książętami. Nie zasługiwali na to, po prostu wygrali w lotto. I od razu zapomnieli, że są krwią z naszej krwi, ciałem z naszego ciała. Przekonali siebie i nas, że są królami, żyjącymi bogami, którzy zstąpili na ziemię i są naszym błogosławieństwem, a źródło ich władzy jest święte. Jeżeli dzisiaj 85 proc. Rosjan popiera Putina, może na niego rzeczywiście zasłużyliśmy. Albo przynajmniej 85 proc. Rosjan zasłużyło na takiego przywódcę.

Agresja na Krym spotkała się z dużym poparciem Rosjan. Czy to nie dobry temat na kolejną książkę?

To, co się wydarzyło, nie jest dla mnie zagadką. Widząc, jak Ukraina protestuje na ulicach przeciw korupcji i za Europą, a jego długoletni partner traci władzę, Putin, który półtora roku temu doświadczył protestów w Moskwie, zdecydował się na natychmiastowy kontratak. Celem było zdyskredytowanie zwycięzców ukraińskiej rewolucji i zdestabilizowanie Ukrainy na zawsze. Putin nie może mieć pod bokiem stabilnej i prosperującej Ukrainy, która poszłaby drogą Polski, bo wówczas wielu Rosjan zaczęłoby się zastanawiać i pytać, dlaczego my tak nie możemy żyć. Jedynym celem zagarnięcia Krymu było utrzymanie swojej pozycji przez Putina i jego „elitę”. No i to, że w szkolnych podręcznikach będzie figurował jako wielki wódz, który odzyskał Krym. Nie będzie to trudne, bo podręczniki drukuje bliski przyjaciel Putina. Rosyjskie środki przekazu i podręczniki szkolne mają mniej wspólnego z rzeczywistością kraju niż powieści science fiction Isaaca Asimova czy braci Strugackich. Dobra czarna dystopia zawsze z zewnątrz wydaje się utopią. Czy ma więc sens pisać powieści fantasy w tych cudownych czasach, w jakich teraz żyjemy?

Czy ma Pan jakieś problemy z wydawaniem swoich książek w kraju? Czy istnieje jakaś forma cenzury?

Do dzisiaj literatura jest jedynym polem działania wolnym od cenzury, bo autorzy to nic nie znaczący elektorat. Większość ludzi nie czyta książek, a jeżeli już, to jakieś detektywistyczne bzdury, a nie prozę głównego nurtu ośmielającą się mówić o rzeczywistej sytuacji w kraju. Natomiast media zostały przez ostatnie 20 lat oswojone i są na smyczy. Wszystkie szczekają w jednym chórze. Telewizja w Rosji zrealizowała marzenie Goebbelsa o tym, jak powinna działać propaganda. Służy jako broń masowego rażenia i odegrała kluczową rolę w podżeganiu do wojny domowej na Ukrainie. Internet znajduje się pod kontrolą zauszników lub podwładnych Putina. Ustanowiono drakońskie prawa, by poddać również kontroli ostatnie, jeszcze niezależne w nim obszary. Obawiam się, że wkrótce przyjdzie czas i na literaturę. Do tej pory nie miałem problemów z publikacją moich prac, ale czuję, że ten czas nadejdzie. „Witajcie w Rosji” zostało wydane 4 lata temu. Wątpię, by ta ksiażka mogła ukazać się tu obecnie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.