Moda na powstanie

Szymon Babuchowski

GN 31/2014 |

publikacja 31.07.2014 00:15

Bogata oferta książek o powstaniu warszawskim pokazuje jasno, że wydarzenia sprzed 70 lat ciągle są inspirujące. Także dla młodych ludzi.

Moda na powstanie Józef Wolny /foto gość Wszystkie literackie świadectwa pokazują, że powstanie warszawskie można ciągle na nowo odkrywać

Na moim biurku rośnie sterta książek o powstaniu warszawskim. Niby nic w tym dziwnego, bo przecież w tym roku obchodzimy 70. rocznicę jednego z najważniejszych wydarzeń we współczesnej historii Polski. A jednak ilość i różnorodność wydawnictw pojawiających się z tej okazji jest zaskakująca. I świadczy o swoistej modzie na powstanie.

Muzeum w 13 miesięcy

Niewątpliwie największy wpływ na spopularyzowanie tego fragmentu naszej historii miało otwarcie w 2004 r. Muzeum Powstania Warszawskiego. Nie mieliśmy wcześniej w kraju instytucji, która w tak nowoczesny, atrakcyjny, również dla młodego człowieka, sposób prezentowałaby polskie dzieje. Multimedialny charakter muzeum, organizowane przez nie imprezy, konkursy, koncerty – wszystko to sprawiło, że mamy dziś do czynienia z prawdziwym wysypem powstańczej twórczości: od piosenki, przez komiks i literaturę piękną, aż po wspomnienia i poważne opracowania historyczne.

Książek o sobie doczekało się też samo muzeum. W samych tylko ostatnich dniach ujrzały światło dzienne co najmniej trzy takie pozycje. Pierwszą z nich, zatytułowaną „Jedyne takie muzeum”, napisał nasz redakcyjny kolega Piotr Legutko. Druga, „Operacja Muzeum”, autorstwa Agnieszki Sopińskiej-Jaremczak, właśnie ukazuje się nakładem Frondy. Trzecia to wywiad rzeka Macieja Mazura z dyrektorem MPW Janem Ołdakowskim „Muzeum. Miejsce, które zwróciło Warszawie duszę”.

Wszystkie te książki opisują fenomen instytucji poprzez relacje jej twórców. Z ich świadectw wynika, że podjęli się oni zadania, które początkowo wydawało się niewykonalne: w 13 miesięcy zbudować i uruchomić nowoczesne muzeum. „Prawicy udało się wiele rzeczy spieprzyć w czasie krótszym niż 12 miesięcy, więc nie wmawiajcie mi, że właśnie wy coś zbudujecie w tak krótkim czasie” – miał powiedzieć dyrektorowi Ołdakowskiemu ówczesny wicenaczelny „Wprost” Piotr Gabryel. Panowie założyli się o butelkę dobrego alkoholu i – jak relacjonuje w swojej książce Piotr Legutko – Gabryel faktycznie przyniósł Ołdakowskiemu rok później butelkę whisky.

Mogło być inaczej

Nikt chyba jednak wówczas nie przypuszczał, jak wielki będzie społeczny odzew na dzieło kilkunastu osób, zwanych później „muzealnikami”. Okazało się, że idea walki w obronie ojczyzny ciągle jest niezwykle nośna, nawet jeśli – jak twierdzą niektórzy – szanse na zwycięstwo były niewielkie. Oczywiście, ciągle odżywa spór o to, czy powstanie miało jakikolwiek sens, ale muzeum dostarcza argumentów, które nie pozwalają machnąć ręką na wydarzenia z 1944 r. jako na kolejny polski beznadziejny zryw, prowadzący do samounicestwienia miasta. Argumentów dostarcza też świeżo wydana książka Szymona Nowaka „Warszawa 1944. Alternatywna historia Powstania Warszawskiego”. Nie jest ona wyłącznie „gdybaniem”, ale rzetelną analizą historyka, który dowodzi, że często wystarczyłaby jedna zmiana decyzji, pozornie nieznaczący epizod, by wszystko potoczyło się inaczej.

Nowak rozważa różne scenariusze: od współdziałania Rosjan, przez zrzuty wykonywane przez aliantów, aż po włączenie się do walk całej Armii Krajowej. „Powstanie wybuchło, kiedy front wschodni podchodził do Warszawy, a Niemcy przegrywali i cofali się na wszystkich liniach. Fakt, istniały już teherańskie ustalenia dotyczące powojennej Polski. Ale przecież przy dobrej woli zaangażowanych stron (przede wszystkim USA i Wielkiej Brytanii) każde postanowienie, także te obejmujące Polskę, można było zmienić – przypomina Nowak.

Powstańcze fantasy

Powstanie warszawskie inspiruje dziś nie tylko wyobraźnię historyków, którzy analizują różne możliwości rozwoju sytuacji sprzed 70 lat, ale także powieściopisarzy. Czasem dzieje się to w bardzo zaskakujący sposób, tak jak w przypadku książki Moniki Kowaleczko-Szumowskiej „Galop ’44”, łączącej powieść historyczną z elementami fantasy. Współcześni bohaterowie tej książki zostają przeniesieni do powstańczej Warszawy niczym postaci z „Opowieści z Narnii”. Tyle że łącznikiem między dwoma odległymi czasami nie jest stara szafa, ale… replika kanałów, znajdująca się w Muzeum Powstania Warszawskiego. 13-letni Mikołaj trafia tamtędy w wir dramatycznych wydarzeń, a jego starszy o cztery lata brat Wojtek decyduje się na podróż w przeszłość, aby wydostać chłopaka z powrotem. Ta wędrówka w czasie przemienia braci, uczy ich męstwa i prawdziwej przyjaźni. Być może to właśnie te wartości, dzisiaj jakby trochę zapomniane, a wciąż poszukiwane przez młodych ludzi, decydują o popularności powstańczego mitu.

Literatura piękna dotycząca powstania eksponuje też oczywiście element przygody, pociągający dla młodego czytelnika. „Galop ’44” łączy w sobie te cechy. Mimo że wydaje się nieco naiwny w warstwie literackiej i chwilami nazbyt dydaktyczny, z pewnością może zainteresować powstaniem kogoś, kto właśnie wdraża się w tę tematykę. Warto dodać, że wydarzeń, które wypełniły książkę, autorka nie wymyśliła sama. Część z nich usłyszała bezpośrednio od powstańców, ale większość odnalazła w Archiwum Historii Mówionej, prowadzonym przez Muzeum Powstania Warszawskiego. To kolejny przykład owocnej współpracy artysty z tą instytucją.

Oczami uczestników

Wymieniając nowości z „powstańczej” półki, nie sposób oczywiście pominąć literatury faktu poświęconej wydarzeniom z 1944 r. Ostatnio na rynku pojawiło się całkiem sporo książek tego typu. „Zośkowiec” autorstwa Jarosława Wróblewskiego to historia Henryka Kończykowskiego, pseudonim „Halicz” – jednego z ostatnich 44 żyjących żołnierzy Harcerskiego Batalionu AK „Zośka”. „Halicz” był uczestnikiem wydarzeń, o których można przeczytać w podręcznikach historii: transportu broni przygotowywanej na godzinę W, krwawych walk na Woli, zdobycia więzienia „Gęsiówki” czy obrony szpitala Jana Bożego. W książce opisany jest też odwrót kanałami i dramatyczne zmagania na Przyczółku Czerniakowskim. Gorzkim rozdziałem są karty poświęcone historii powojennej, kiedy to bohaterowie za swoją wierność ojczyźnie otrzymują odpłatę w postaci prześladowań.

Ostatnio coraz częściej opisuje się też powstanie warszawskie z perspektywy kobiet. Relacje Polek wojennego pokolenia pozwalają spojrzeć z innej strony na czas pożogi. Pełen kobiecej wrażliwości i emocji obraz przynosi książka „Dziewczyny z Powstania” Anny Herbich, zawierająca 11 relacji uczestniczek tamtych wydarzeń. Niektóre z tych historii zostały opowiedziane po raz pierwszy, bo wspomnienie chociażby rzezi Woli pozostało dla bohaterek tej książki niezabliźnioną raną. Z kolei „Bohaterki Powstańczej Warszawy” Barbary Wachowicz przynoszą świadectwa ofiarności, poświęcenia i męstwa kobiet, które przenosiły pod ostrzałem rozkazy i meldunki, budowały barykady i otaczały opieką ludność cywilną. Z listów, pamiętników i relacji bliskich autorka buduje obraz niezwykłych postaci – zarówno poległych, jak i tych, które przeżyły.

Wszystkie te literackie świadectwa pokazują, że powstanie warszawskie można ciągle na nowo odkrywać. Jedni robią to, zbierając relacje uczestników, inni analizując fakty historyczne i wyciągając z nich wnioski, jeszcze inni – wpisując dzieje powstańców w fikcyjną fabułę. Bogactwo tych inspiracji to kolejny dowód na to, że powstańcza ofiara nie poszła na marne.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.