Człowiek na granicy

Szymon Babuchowski

GN 31/2014 |

publikacja 31.07.2014 00:15

Proza Josepha Conrada przedstawia bohaterów w sytuacjach granicznych. Pisarza interesuje to, jak człowiek zachowuje się w sytuacji zagrożenia życia. Ale wybory, o których mówi autor „Lorda Jima”, dotyczą – w różnej skali – każdego z nas.

Joseph Conrad to literacki pseudonim. Naprawdę nazywał się Józef Teodor Konrad Korzeniowski LEEMAGE/FOTO LINK/east news Joseph Conrad to literacki pseudonim. Naprawdę nazywał się Józef Teodor Konrad Korzeniowski

Z pochodzenia Polak, ale pisał po angielsku. Uchodzi za jednego z największych stylistów w całej literaturze angielskiej, jednak do końca życia mówił z silnym polskim akcentem. Kim był zmarły przed dziewięćdziesięciu laty Joseph Conrad?

Właściwie nazywał się Józef Teodor Konrad Korzeniowski. Urodził się w 1857 r. w Berdyczowie jako syn pisarza i działacza niepodległościowego Apollona Korzeniowskiego. Losy rodziny wydają się typowe dla patriotów tamtego czasu: przodkowie zostali pozbawieni ziemi za udział w powstaniu listopadowym, rodzice – zesłani w głąb Rosji za działalność przeciwko caratowi, natomiast wuj Stefan Bobrowski był jednym z przywódców powstania styczniowego. Sam pisarz, dość wcześnie osierocony, jako siedemnastolatek wyjechał do Marsylii i tam podjął pracę marynarza.

Punkt wyjścia do opowieści

Pływanie na statkach zajęło Korzeniowskiemu – z małymi przerwami – dwadzieścia lat. W tym czasie podróżował właściwie po całym świecie. Nic więc dziwnego, że jego prozę wypełniają obrazy morza i egzotycznych archipelagów.

Czas żeglowania po oceanach dostarczył mu tylu przygód, że można by je ułożyć w niejedną powieść. Problemy z obywatelstwem, popadnięcie w długi, próba samobójcza, zamieszanie w przemyt broni, malaria, febra i dyzenteria, a także kilka sytuacji, w których pisarz o mało nie utonął – to tylko niektóre z „atrakcji”, jakie spotkały Conrada w tym czasie. Był on też jednym z oficerów statku „Palestine” płynącego do Bangkoku, na którym doszło do samozapłonu ładunku. Załoga, walcząca z żywiołem w tropikalnym upale i wilgoci, była zmuszona skapitulować. Pozostała jednak przy statku, aby zobaczyć, jak tonie. To wydarzenie zostanie potem opisane w opowiadaniu „Młodość”.

Słynniejsza w historii literatury okazała się jednak inna morska katastrofa, która zresztą też wydarzyła się naprawdę. Joseph Conrad nie brał w niej wprawdzie udziału, ale uważnie śledził relacje pojawiające się na łamach londyńskiej prasy. W 1880 r. załoga statku „Jeddah” z pielgrzymami zdążającymi do Mekki opuściła pokład podczas sztormu. Dochodzenie prowadzone w adeńskim porcie, dokąd statek został bezpiecznie odholowany przez mijający go francuski okręt, wykazało, że załoga zaniedbała swoje obowiązki. Przypadek ten zainspirował Conrada do napisania „Lorda Jima”. Początkowo miała to być tylko kilkustronicowa nowela. „Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że epizod ze statkiem wiozącym pielgrzymów jest dobrym punktem wyjścia dla swobodnej, rozległej opowieści; że przy tym wypadek tego rodzaju mógłby z całym prawdopodobieństwem na całe życie zaważyć na »samopoczuciu« prostego i głęboko czującego człowieka” – przedstawiał genezę dzieła pisarz.

W pierwszym szeregu

Główny bohater wydanego w 1900 r. „Lorda Jima” to człowiek, który stara się odkupić swoją winę z przeszłości, kiedy to jako pierwszy oficer uciekł z tonącego statku. Stchórzył, ale honor każe mu ponieść konsekwencje czynu. Jim nie jest więc postacią jednoznaczną, zarówno dla czytelnika, który poznaje bohatera stopniowo, dzięki prezentacji z różnych punktów widzenia, jak i dla samego siebie.

Niektórzy dostrzegają w „Lordzie Jimie” manifestację poczucia winy autora wobec ojczyzny, którą opuścił. Jednym z argumentów przemawiających za takim odczytaniem mógłby być fakt, że pod koniec życia Korzeniowski faktycznie nosił się z zamiarem powrotu do Polski i wypowiadał się o sprawach polskich w publicystyce. W obliczu wojny z bolszewikami w 1920 r. poparł też apel działającego w USA Komitetu Pożyczki Rządowej Rzeczypospolitej Polskiej. Nie podważając całkowicie „patriotycznej” możliwości interpretacji dzieła, trzeba jednak dodać, że z całą pewnością nie wyczerpuje ona wszystkich jego sensów. Conrad w swojej twórczości opisuje przecież uniwersalne prawa rządzące ludzką naturą. Wykorzystuje w tym celu tradycję powieści psychologicznej, ale stara się sięgnąć jeszcze głębiej: do samego źródła naszych decyzji. Interesują go zwłaszcza sytuacje ekstremalne; to, jak człowiek zachowuje się w sytuacji zagrożenia życia. Stawia pytania o to, czym jest honor, czy ma on swoje granice i jakie jest znaczenie ludzkiej solidarności.

Za życia Conrad nie był znanym pisarzem, choć krytyka entuzjastycznie zareagowała na „Lorda Jima”. Dzieło nazwano „najznakomitszym”, „wybitnie oryginalnym” i stawiającym autora „w pierwszym szeregu żyjących powieściopisarzy”. Nie zabrakło też wprawdzie narzekań na zawiły i „mętny” sposób narracji, ale nie zmieniły one faktu, że ogólny odbiór pozostawał bardzo pozytywny. Mimo to książka nie przyniosła zysku, a pisarz ciągle borykał się z problemami finansowymi. Wydobył się z nich dopiero w 1916 r., po wydaniu „Gry losu”, która zyskała sporą popularność.

Patron ruchu oporu

Apogeum popularności pisarza, także w Polsce, nastąpiło jednak znacznie później. Jak pisze prof. Stefan Zabierowski, znawca twórczości Conrada: „W dwudziestoleciu międzywojennym »Lord Jim« stał się jednym z argumentów w wielkim sporze na temat interpretacji ludzkiego postępowania”. Badacz zaznacza, że sama psychologia okazała się niewystarczająca dla oceny tego postępowania – potrzebne są tu bowiem także kategorie etyczne.

Właśnie podkreślanie wartości moralnych, takich jak honor czy solidarność, sprawiło, że Joseph Conrad stał się jednym z najważniejszych pisarzy pokolenia wojennego, a zwłaszcza środowisk konspiracyjnych. „Można zaryzykować twierdzenie – i zyskać na nie pokaźny materiał dowodowy – iż obok dominujących w literackim programie szkoły średniej romantyków na ukształtowaniu pokolenia polskiego ruchu oporu, a przynajmniej znacznej i to znaczącej jego części, zaważył najmocniej Conrad” – pisał Leszek Prorok, przedstawiciel tego pokolenia. „Wysnute z całkiem odmiennych sytuacji, lecz równocześnie z doświadczeń i skażeń polskiego losu, imperatywy te przylegały w zupełności do charakteru walki podziemnej i klimatu, jaki unosił się nad przeważającą liczbą konspiratorów, głównie nad młodzieżą z Armii Krajowej”.

A dzisiaj? Twórczość Conrada nie znajduje się może na szczytach księgarskich notowań, ale ciągle ma grono oddanych fanów. Istnieje nawet międzynarodowe Joseph Conrad Society, wydające naukowy półrocznik „The Conradian”, poświęcony twórczości Korzeniowskiego. Dzieła takie jak „Lord Jim”, „Jądro ciemności”, „Nostromo” czy „Smuga cienia” są stale czytane. Poruszają przecież problemy ponadczasowe i dotykają wyborów, przed którymi staje każdy z nas. Nawet jeśli jedynym statkiem, na którym jesteśmy oficerami, jest nasze własne życie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.