Jezus z ikony chce mieć moją twarz

Urszula Rogólska

publikacja 26.09.2014 10:27

Większość z nich ostatni raz farby i pędzle w ręku trzymała... w podstawówce - nawet kilkadziesiąt lat temu! Ale pod okiem Barbary i Krzysztofa Cudo stworzyli swoje pierwsze, najprawdziwsze ikony.

Precyzja i dokładność - te cechy nieodłącznie towarzyszyły malowaniu ikon Urszula Rogólska /Foto Gość Precyzja i dokładność - te cechy nieodłącznie towarzyszyły malowaniu ikon

- Taki pomysł chodził mi po głowie już od jakiegoś czasu. Moim marzeniem było poznać tajniki powstawania ikon - bo nie były dla mnie tylko zwyczajnym obrazem, dziełem artystycznym. Chciałam poznać tę duchową stronę powstawania ikony - mówi Katarzyna Kacorzyk, inicjatorka kursu malowania (czy też jak się przyjmuje w tłumaczeniu z rosyjskiego - pisania ikon) w Szkole Ewangelizacji Cyryl i Metody w Bielsku-Białej. Jako przewodników po świecie powstawania ikony zaprosiła Barbarę i Krzysztofa Cudo, nauczycieli z Karmelitańskiej Szkoły Ikon w Wadowicach. Razem z Kasią, na kurs zgłosiło się 13 osób.

Dzięki życzliwości ks. Marcina Aleksego mogli się spotykać w ośrodku rekolekcyjnym parafii św. Pawła Apostoła na bielskim Osiedlu Polskich Skrzydeł.

W osobach swoich nauczycieli trafili na znakomitych pedagogów, ale przede wszystkim świadków Jezusa. Barbara i Krzysztof zachęcali ich, by na kurs przyszli po spowiedzi, w stanie łaski uświęcającej, żeby nie chowali urazów i braku przebaczenia wobec kogokolwiek. Bo malowanie ikony to nie tylko praca artystyczna, choć i ona była bardzo istotna!

Instruktorzy wprowadzili kursantów w technologię przygotowania desek, gruntów, pozłotnictwa, tempery jajecznej, omówili sposoby werniksowania ikon. Uczyli geometrii tworzenia rysunku - anatomii ciała i budowy szat.

Bez tego ani rusz!

Kursanci pracowali na ikoną Chrystusa Pantokratora   Urszula Rogólska /Foto Gość Kursanci pracowali na ikoną Chrystusa Pantokratora
- Wszyscy malowaliśmy ikonę Chrystusa Pantokratora, zgodnie z tradycją - temperą jajeczną chudą (żółtko z winem /piwem plus pigmenty) - wyjaśnia Kasia. - Kurs łączył zajęcia malarskie, pozwalające opanować technikę wykonania ikony, z podstawami historii sztuki, symboliki oraz teologii ikony. A wszystkim zajęciom towarzyszyła modlitwa.

- Bez tego ani rusz! - uśmiecha się Iwona, jedna z uczestniczek kursu. - Ten czas był dla mnie okazją do odkrycia nowej pasji. Nie miałam szczególnych umiejętności. Świetna atmosfera i wskazówki Basi i Krzysztofa, połączone z pomocą z nieba, pomogły mi ikonę namalować. Były takie chwile, kiedy nie potrafiłam nic zrobić, nic mi się nie udawało. Wtedy potrzebna była chwila przerwy na takie prawdziwe spotkanie z Jezusem. I On otwierał to, co było zamknięte. Bo tworzenie ikony to coś jak adoracja, kontemplacja obrazu. To łaska, że mogłam ją namalować.

- Miałam taką swoją ulubioną ikonę Matki Bożej, którą zobaczyłam na wystawie w Krakowie - opowiada Karolina, inna uczestniczka. - Bardzo mi się podobała i za każdym razem, kiedy byłam w Krakowie, musiałam do niej podejść. Zaczęłam się interesować ikoną. Marzyłam o kursie. Będąc na rekolekcjach u jezuitów w Czechowicach, dowiedziałam się, że prowadzą oni kurs pisania ikon w Warszawie. Ale dla mnie to było za daleko. Kiedy więc dowiedziałam się, że w mojej wspólnocie będzie kurs, od razu się zapisałam!

Na kursie Karolina odkryła, że potrafi rysować. A od stworzenia rysunku zaczęła się praca nad ikoną. - Zawsze porównywałam się z bratem, który pięknie rysuje, i myślałam, że ja na pewno tak nie potrafię. Tu spróbowałam i okazało się, że wyszło mi to bardzo dobrze! Odkryłam, że potrafię i chcę malować ikony. Ta moja pierwsza znajdzie miejsce na ścianie mojego mieszkania - do tej pory ściana była pusta. Czekała na tę ikonę... To szczególny obraz. Nie chodzi o to, że ja ją namalowałam. To najmniej istotne. To obraz, który pozwala się skupić na modlitwie. Kiedy powstawała, wydawała mi się - tak po ludzku patrząc - brzydka. Obejrzałam ikony wszystkich kolegów i koleżanek z kursu. Każda jest naprawdę piękna. I w każdym wizerunku Chrystusa widać coś z rysów twarzy osoby, która go malowała. Bo Jezus chce, żebyśmy mieli twarz podobną do Niego...

Napełnij ja błogosławieństwem

Kiedy ks. Przemysław Sawa, dyrektor Szkoły Ewangelizacji Cyryl i Metody w Bielsku-Białej, błogosławił ikony Chrystusa Pantokratora i odmawiał nad nimi długą modlitwę - ściśle według zasad obrzędu pobłogosławienia ikon Chrystusa w obrządku bizantyjskim - w oczach trzynastu osób nietrudno było o łzy wzruszenia.

Słyszeli: "Wejrzyj miłosiernie na nas i na tę ikonę, którą uczyniliśmy na pamiątkę ze względu na wcielenie i objawienie Jednorodzonego Twego Syna, ześlij na nią Twoje niebieskie błogosławieństwo i łaskę Najświętszego Ducha, pobłogosław i poświęć ją. Daj jej moc uzdrawiania, odpędzania wszelkich zakusów diabelskich i napełnij ją błogosławieństwem i mocą owego świętego, nie ręką ludzka uczynionego obrazu, który przez dotknięcie świętego i przeczystego Oblicza umiłowanego Twego Syna obficie zyskał, aby tymi mocami i cudami działał ku umocnieniu wiary i zbawieniu Twego wiernego ludu".

- Taka ikona to prawdziwy skarb, zwłaszcza ikona poświęcona. Błogosławieństwo daje jej wymiar duchowy - mówi Kasia. - Jesteśmy wdzięczni Panu Bogu za ten czas, za Jego prowadzenie i błogosławieństwo; za warsztat, a przede wszystkim za odkrycie, jak wielkim bogactwem duchowym jest ikona: dla Kościoła, jej autora, a także tego, kto zostaje nią obdarowany.

Dopiero teraz ich ikony tak naprawdę zaczęły żyć, pomagając być bliżej Jezusa wszystkim, którzy chcą się przy nich spotykać na modlitwie.

Świadectwo

Jak mówią Barbara i Krzysztof Cudo, pierwsze kursy malowania ikon przygotowali osiem lat temu w Wadowicach. - Mieliśmy takie pragnienie, żeby pracować i dawać świadectwo o Bogu. Mamy taką łaskę i możliwość, że możemy to robić poprzez ikony.

Choć wydaje się, że ikona to element charakteryzujący Kościoły wschodnie, Barbara i Krzysztof podkreślają, że przez pierwsze tysiąc lat Kościoła ikony powstawały tak na Wschodzie, jak i na Zachodzie. Później sztuka zachodnia ewoluowała w innym kierunku, ale zachowując te same kanony i tradycje. - Ikony w Kościele zachodnim nigdy nie przestawały powstawać - podkreśla Krzysztof Cudo. - Kontynuujemy tę tradycję i staramy się ją rozwijać w oparciu o naukę Kościoła katolickiego.