"Mary’s land. Ziemia Maryi"

Małgorzata Gajos

publikacja 03.10.2014 08:26

Czyli coś dla sceptyków objawień.

"Mary’s land. Ziemia Maryi"

Przyznaję, że jeśli chodzi o objawienia mam do nich bardzo duży dystans. Szczególnie do tych, które przez Kościół nie są zatwierdzone, a tym bardziej do prywatnych. Odzywa się we mnie wtedy racjonalista-sceptyk, który zapewne siedzi w każdym z nas.

Na film "Mary's Land" poszłam z ciekawości i dzięki koledze, który stwierdził, że "film się nie tylko dobrze ogląda, ale także przeżywa". Miał rację. Co prawda mamy tu niezłą mieszankę gatunkową od komedii aż po dramat, ale montaż jest świetny. Miejscami ma się  wręcz wrażenie, jakby reżyser bawił się w Felliniego  i kręcił "8 ½" tyle, że o rzeczach głębszych.

Nie wszystko mi się podobało np. wizja przedstawienia raju, miejscami ciekawa, ale w niektórych momentach przypominała amerykański kicz, choćby anielice czy groteskowa walka archanioła Michała z Lucyferem, ale nie to jest najważniejsze. Najważniejszy jest przekaz filmu, że Bóg kocha nas i chce byśmy zrozumieli, czym jest Jego Miłość i Miłosierdzie. Jest to także, a może przede wszystkim dzieło o Maryi – naszej Matce, która wstawia się za nami i wyprasza nam łaski i tak bardzo pragnie, byśmy wrócili do Boga.

Główny bohater (grany przez reżysera) agent-sceptyk, rusza z misją zrozumienia czy ludzie, którzy zmienili diametralnie swoje życie, bo podobno mieli styczność z Matką, oszaleli, czy może jest w tym coś więcej. Kolejne osoby opowiadają swoje historie, które doświadczyły Matczynej Miłości także poprzez Jej objawienia. Poruszające było świadectwo modelki, które niezmiernie przemawia za ratowaniem nienarodzonych dzieci i pokazuje, jak aborcja wpływa na życie kobiet - anoreksja, bulimia, myśli samobójcze, depresja, itp. Była także historia lekarza, który zabijał dzieci w łonach matek i jak wizyta w Medjugorie odmieniła jego serce. Niesamowita jest opowieść o rehabilitancie, który wieczorami odwiedza prostytutki i mówi im o miłości Jezusa i Jego Matki. I wiele, wiele innych.

Juan Manuel Cotelo, reżyser filmu, świetnie wykorzystał motyw sceptyka, który właściwie do końca nie wie czy wierzyć w to, co słyszy czy nie. Stawia wiele ważnych pytań, które często sami sobie zadajemy. Nie zmusza widza do konkretnych odpowiedzi, pozostawia nam wolność, sami mamy zdecydować, czy to, co widzieliśmy i to, co usłyszeliśmy jest prawdą.

Ja - sceptyczka nie pozostałam obojętna. I chyba o to chodzi. Niektóre historie bardzo mnie poruszyły i nawet łzy pojawiły się na policzku. To nie znaczy, że teraz każde objawienie jest dla mnie wyrocznią. Co to, to nie. Ale w pewien sposób na nowo spojrzałam na Maryję, jako Matkę i tę, która oręduje u Boga za nami.   

„Mary’s Land. Ziemia Maryi” to film, który trzeba zobaczyć, by zmierzyć się z własnym sceptycyzmem, oziębłością serca i miłością Tej, która nie chce, by dzieci były oddalone od Boga. Zachęcam do obejrzenia, bo film powoli wychodzi z kin.

Andrzej sobczyk Mary's Land. Ziemia Maryi - oficjalny zwiastun PL - 1 HD