Chmury nad Timbuktu

Edward Kabiesz

GN 22/2015 |

publikacja 28.05.2015 00:15

Film „Timbuktu” pokazuje, do czego prowadzi czerpiąca inspirację z Koranu ideologia radykalnych islamistów.

Islamisci zabijają,  obcinają ręce i gwałcą kobiety, bo uważają, że wcielają  w życie przesłanie Koranu aurora films Islamisci zabijają, obcinają ręce i gwałcą kobiety, bo uważają, że wcielają w życie przesłanie Koranu

O bogactwie Timbuktu, miasta położonego nad rzeką Niger, krążyły legendy. Otoczone pustynią, przez wieki było centrum wymiany handlowej między Czarną Afryką a berberyjską i islamską Afryką Północną. We wspaniałych bibliotekach przechowywano podobno 150 tysięcy starodawnych manuskryptów. Legendy mówiły, że chodniki miasta były pokryte złotem. Niedostępna przez wieki dla Europejczyków stolica wielkiego średniowiecznego imperium Mali, a jednocześnie ważny ośrodek islamu, budziła zainteresowanie otaczającą ją tajemnicą. W kulturze Zachodu, również tej popularnej, nazwa miasta żyła własnym życiem. Pierwszy europejski podróżnik dotarł do Timbuktu dopiero w pierwszej połowie XIX wieku, przypłacając to życiem. To, co zobaczył, było już jednak cieniem wspaniałej przeszłości. Drastycznie zmniejszyła się liczba mieszkańców, z dawnych lat pozostało kilka zbudowanych z niewypalanej gliny meczetów i domy, które po każdej ulewie trzeba naprawiać, by się nie rozpłynęły. A wszystko to przysypywane piaskiem pustyni. Dzisiaj Timbuktu jest stolicą jednego z regionów Mali. Do 2012 roku liczyło około 50 tysięcy mieszkańców. Teraz pozostali w nim tylko nieliczni.

Abderrahmane Sissako, twórca filmu „Timbuktu”, urodził się w Mauretanii, ale w Mali spędził kilkanaście lat. Obecnie mieszka we Francji. Jego film został nominowany do Złotej Palmy w Cannes, gdzie otrzymał Nagrodę Jury Ekumenicznego, zdobył też nominację do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.