Hejterzy atakują

Szymon Babuchowski

GN 25/2015 |

publikacja 18.06.2015 00:15

Czy da się jeszcze czytać komentarze pod tekstami na internetowych portalach bez narażania się na obcowanie z chamstwem i wyzwiskami? Kto stoi za tą „twórczością”, od której często włos jeży się na głowie? A może na tyle przywykliśmy do hejtu, że przestał nas już drażnić?

Hejterów najbardziej przyciągają tematy związane ze światopoglądem, traumą społeczną i polityką – wynika z badań socjologicznych istockphoto Hejterów najbardziej przyciągają tematy związane ze światopoglądem, traumą społeczną i polityką – wynika z badań socjologicznych

Doniesienia o „zatrudnieniu hejterów” przez partię rządzącą i brak przekonującego wyjaśnienia tej sprawy zdają się potwierdzać to ostatnie przypuszczenie. Hejt stał się częścią naszej codzienności, „bezinteresownym” uprzykrzaniem życia bliźnim albo – przeciwnie – używanym z wyrachowaniem środkiem do osiągnięcia celu. Przyzwolenie na agresywne zachowania w sieci sprawia, że niemal całkiem zapomnieliśmy o etymologii słowa „hejt”. Bo przecież angielskie „hate” to po prostu nienawiść.
 

Kultura obrażania

Hejtowanie można by więc nazwać „mową nienawiści”, jednak to akurat pojęcie zostało zawłaszczone przez piewców politycznej poprawności. Dochodzi więc do paradoksalnych sytuacji: artykuły umieszczane na portalach piętnują przejawy rzekomej dyskryminacji wobec kontrowersyjnych zachowań, jednak redakcje tych samych portali dziwnie przymykają oko, gdy na zwykłego Kowalskiego wylewa się z ekranu morze bluzgów.

Czym właściwie jest hejterstwo? Czy jest nim już na przykład ciągła potrzeba znajdowania cudzych błędów i udowadniania innym, że są głupi? – Hejterstwo to nie tylko uciążliwe krytykanctwo, bo sama krytyka, nawet dosadna, jeszcze hejtem nie jest – twierdzi dr Krzysztof Krejtz, psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS oraz OPI-PIB, który prowadził badania nad „internetową kulturą obrażania”. – Chodzi tu raczej o przekraczanie norm wypowiedzi publicznej związane z agresją. Hejt powoduje, że wytwarzają się nowe normy społeczne i agresja przestaje nas bulwersować. Wielokrotnie obserwowałem, jak jeden napastliwy wpis kierował merytoryczną wcześniej dyskusję na zupełnie inne tory. Napędzało się koło agresji: nagle mnóstwo ludzi zaczęło odpowiadać w równie obelżywy sposób osobie, która dokonała wpisu. Następowała wymiana obelg i dyskusja przestawała już dotyczyć tematu wyjściowego. Dlatego powinniśmy rozpatrywać zjawisko hejtu w kategoriach procesu grupowego, a nie indywidualnych cech osób, które przekraczają granice kultury wypowiedzi w internecie,

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.