Paradoks polskiego Hamleta

Piotr Legutko

2011-2015/2015 |

publikacja 20.08.2015 00:15

Znani artyści gremialnie popierali rządy PO, choć te nie dbały o kulturę. Teraz boją się PiS, choć akurat ta partia chce kulturę wspierać.

Krystyna Janda zapomniała, że milion złotych na remont swojego teatru otrzymała za rządów PiS, którego tak się obawia Dominski /REPORTER/east news Krystyna Janda zapomniała, że milion złotych na remont swojego teatru otrzymała za rządów PiS, którego tak się obawia

Możemy nosić chińskie ciuchy, jeździć czeskimi autami, patrzeć w japońskie telewizory, gotować w niemieckich garnkach hiszpańskie pomidory i norweskie łososie. Co do kultury, to jednak wypadałoby mieć własną. Ten cytat z Andrzeja Sapkowskiego za motto swojego protestu przyjęli pracownicy instytucji kultury z Małopolski. Ich wynagrodzenia w ciągu ostatnich lat dramatycznie oddaliły się od płac nie tylko w gospodarce, ale i sferze budżetowej. Tak samo dzieje się w całej Polsce. Strona założona przez organizatorów protestu nosi znamienny tytuł: „Dziady kultury”. Zgoła odmienny jest jednak ton publicznych wypowiedzi najbardziej znanych aktorów, pisarzy czy reżyserów. Krystyna Janda na jednym z portali napisała niedawno: „Niech wszystko rozwija się i kwitnie tak jak przez ostatnie 25 lat i niech nikt temu nie przeszkadza. Tylko raz zakłócano ten swobodny bieg wydarzeń i spraw, podczas dwuletniego panowania PiS-u. Nie chcę powrotu”.

Fakty i stereotypy

Ponieważ wpis był publiczny, w formie listu otwartego odpowiedział Krystynie Jandzie poseł PiS i były wicemarszałek województwa mazowieckiego Arkadiusz Czartoryski. Przypomniał, że to właśnie za jego kadencji aktorka nabyła od marszałkowskiej instytucji kino Polonia, które stało się siedzibą jej teatru. „Pamiętam Pani szczere i wielokrotnie wypowiadane podziękowania dla PiS-owskich władz Warszawy (…). Oczywiście na tym nie koniec, bo za chwilę – w 2006 roku – otrzymała Pani od PiS-owskiego Ministerstwa Kultury milion złotych na remont sali Pani teatru” – wylicza A. Czartoryski. List zawiera także pełną listę spektakli, na jakie teatr K. Jandy otrzymał sowite dotacje z urzędu miasta i z ministerstwa w czasie, gdy władzę sprawowało tam Prawo i Sprawiedliwość. Jarosław Sellin, który w latach 2005–2007 był wiceministrem kultury, bardzo krytycznie komentuje wypowiedź aktorki. – Powinna bardziej ważyć słowa i być w swoich ocenach dotyczących naszej polityki kulturalnej uczciwa – zauważa. Sellin nie przypomina sobie z tamtych lat ani przykładów ograniczania swobody artystów, ani ostracyzmu z ich strony. Przeciwnie, drzwi ministerstwa były otwarte dla ludzi o różnej wrażliwości, a ci chętnie z zaproszeń (i wsparcia) korzystali. – Dbałem o coś, co nazywa się pamięcią urzędu, z każdego takiego spotkania pozostały notatki, łatwo więc sprawdzić, jak było naprawdę – mówi obecny poseł PiS. Ubolewa, że tego typu niesprawiedliwe ataki stały się już negatywnym stereotypem i elementem czarnej legendy PiS, powtarzanej przez bardzo wielu ludzi kultury. Dlaczego tak się dzieje?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.