Nasze życie w darze przywozimy!

Monika Łacka

publikacja 21.12.2015 14:48

Góralska kolęda rozbrzmiała dziś w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu. Radości i wzruszeń było co nie miara.

Nasze życie w darze przywozimy! Monika Łącka /Foto Gość Odwiedzając kolejne oddziały, rozśpiewani górale dali dzieciom w prezencie mnóstwo radości

Było gwarno i wesoło, gdy ubrani w regionalne stroje górale najpierw ubierali z chorymi dziećmi, ich rodzicami i pielęgniarkami pachnący smrek, czyli przywiezioną prosto z gór (z Nadleśnictwa Krościenko) choinkę, a potem wyruszyli na obchód oddziałów. I nie był to zwykły obchód, ale rozśpiewany i pełen dobrej energii, bo oprócz kolęd i pastorałek goście dawali też maluchom (i starszym dzieciom też) słodycze, pluszowe misie i poduszki.

- Do Prokocimia przyjeżdżamy od 2003 roku. Rok wcześniej brat jednego z naszych kolegów chorował na białaczkę, leżał w szpitalu we Wrocławiu. Przed Bożym Narodzeniem pojechaliśmy tam, by kolędować jemu i innym pacjentom. Niestety, kilka dni po świętach zmarł, ale my postanowiliśmy, że dobry pomysł trzeba i warto kontynuować. Z gór bliżej jest nam jednak do Krakowa, dlatego zaczęliśmy jeździć już nie do Wrocławia, ale do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu - opowiada Artur Majerczak z zespołu "Białopotocanie".

Wraz z muzykami 21 grudnia szpital odwiedzili też przedstawiciele Polskiego Stowarzyszenia Flisaków Pienińskich na czele z prezesem Janem Sienkiewiczem, ratownicy GOPR z Krościenka nad Dunajcem oraz dwie artystki malujące na szkle: Anna Madeja i Joanna Dziubińska, które do wspólnej pracy zaprosiły małych pacjentów USD.

- Przyjechały też z nami nasze dzieci, które swoim chorym rówieśnikom rozdają cukierki i pierniczki. Chcemy kontynuować tę naszą tradycję, bo widać, że jest potrzebna zarówno chorym dzieciom, jak i ich rodzicom - dodaje Artur Majerczak.

Rzeczywiście - podczas gdy dzieci zajęte były słuchaniem kolęd, podziwianiem góralskich strojów i oglądaniem prezentów, ich rodzice ukradkiem ocierali łzy, a niektórzy spontanicznie dziękowali za wizytę i serdecznie ściskali gości.

- Zawsze staramy się odwiedzić wszystkie oddziały, choć czasem ze względu na stan dzieci nie jest to możliwe. W tym radosnym czasie, gdy wszyscy czekamy na małego Jezusa, chcemy dawać to, co mamy najlepszego. A co mamy? Nasze życie, które przywozimy w darze. Nas samych i nasz folklor - przekonuje A. Majerczak.

Jakby tego było mało, górale na szpitalnym korytarzu piekli też dziś wspaniale pachnące i jeszcze lepiej smakujące tradycyjne pienińskie ciasto. Kolejka po nie była bardzo długa.

Akcję wsparły też gmina Czorsztyn oraz Urząd Miasta i Gminy Szczawnica.