Estońskie porachunki z historią

Edward Kabiesz

GN 21/2016 |

publikacja 19.05.2016 00:00

Reżyserowi „Szermierza” udało się wykreować na ekranie duszną, nasyconą podejrzliwością i niepokojem atmosferę estońskiego miasteczka z czasów stalinowskich.

Film Klausa Härö oddaje nasyconą podejrzliwością i niepokojem atmosferę prowincjonalnego miasteczka w Estonii czasów stalinowskich. Aurora Films Film Klausa Härö oddaje nasyconą podejrzliwością i niepokojem atmosferę prowincjonalnego miasteczka w Estonii czasów stalinowskich.

Obraz „Szermierz” Klausa Härö, który znalazł się na krótkiej liście kandydatów do Oscara w kategorii filmów nieanglojęzycznych, to kolejny estoński dramat sięgający XX-wiecznej historii tego kraju. Tematy związane z przeszłością twórcy z Estonii zaczęli podejmować od niedawna, ale na przestrzeni kilku lat powstało parę filmów, które starają się z mniejszym lub większym powodzeniem wypełnić tę lukę. Estońska kinematografia jest niewielka, dlatego też wszystkie te filmy powstały w koprodukcjach z krajami skandynawskimi, najczęściej z Finlandią.

Dla polskiego widza to tematyka nieco egzotyczna, bo niewiele wiemy o skomplikowanej historii tego niewielkiego kraju. A przecież w niektórych momentach można zauważyć wątki zbieżne z historią Polski. Dotyczy to przede wszystkim okresu po II wojnie światowej, kiedy Estonia po raz kolejny znalazła się pod sowiecką okupacją. Podobnie jak w Polsce zbrojny opór przeciw okupantom, szczególnie na estońskiej wsi, był niezwykle mocny. Do 1946 r. podziemie było w stanie sparaliżować lokalną administrację. Jego działania osłabły po 1950 r., ale dopiero w 1954 roku został rozbity „Orion”, najbardziej aktywny oddział partyzancki. Ostatni żołnierz estońskiego podziemia został zabity w 1978 roku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.