publikacja 23.06.2016 00:00
O wysokiej kulturze, urodzie życia i protestach artystów mówi Leszek Długosz.
andrzej szełęga
Piotr Legutko: Co czuje artysta, gdy dobiega pięknego wieku – 75 lat?
Leszek Długosz:Przykrym symptomem jest sześćdziesiątka, po której artysta pozbywa się pretensji i jakichkolwiek roszczeń do młodości. Siedemdziesiątka też niewesoła, ale ma się za sobą już przejścia z sześćdziesiątką, więc jest się w jakimś stopniu uodpornionym. Jak po szczepionce. 75 lat jest pewnym problemem, nie oszukujmy się, tego wieku dawniej nie tak często się dożywało.
A Pan świetnie się trzyma. No to gdzie ten problem?
Rzeczywiście, wcale nie czuję się stary i nieskoro mi do umierania. Mało tego, znajduję w swoim wieku także przyjemności, na przykład widzę rzeczy, których dawniej nie dostrzegałem. Tyle drobiazgów, tyle niezwykłości, urody świata. Jest mi też lekko, bo od wielu złudzeń zostałem uwolniony. I od wielu starań. Nie zgłaszam pretensji do urzędów, zaszczytów, ani do podbojów miłosnych. To by wyglądało śmiesznie. Nie na miejscu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.