Odlot mój

Andrzej Kerner

Czy nikt ze mną nie zanuci ani kołysanki dziecku w tramwaju, ani nawet "Ojcze nasz" siostrze zakonnej w pociągu - jak to robią irlandzcy kibice we Francji… ?

Odlot mój

Pisany wczoraj w nocy w wielkich emocjach po zwycięstwie Irlandii z Włochami komentarz moim przyjaciołom z centrali „Gościa” nawet się spodobał, ale uznano go za zbyt mało opolski.

A więc – pomyślałem w cichości duszy mej – cała moja praca w „Gościu” na marne poszła. Dwadzieścia lat i troszkę wydobywania wątków polsko-opolsko-irlandzkich – na nic! Żaden, najmniejszy nawet, „dyjamencik” na dnie popiołu, jaki został po pisaninie mej, się nie ostał.

Cóż więc począć w chwili tak dramatycznej i wymagającej nagłej interwencji, skoro najbliższy irlandzki pub – sprawdzone przez wieki imperialnej opresji miejsce pociechy, lecznica przygnębienia ludu i lokalna scena popisów aktorsko-muzycznych – położony jest 135 km od miejsca, w którym piszę te pełne żałości słowa? Na wrocławskim rynku mianowicie (pub, nie komputer).

W momencie tak przełomowym i – nie ukrywam tego przecież – dramatycznym, cóż robić? Śpiewać, powiedzą Irlandczycy. Ale tu, przy moim komputerze, dzisiaj żadnego Irlandczyka nie ma, nikt mi nie powie: śpiewaj, Andy, śpiewaj… Czy doprawdy nikt ze mną nie zanuci ani kołysanki dziecku w tramwaju w Bordeaux, ani nawet „Ojcze nasz” w pociągu zakonnicy - jak to robią irlandzcy kibice we Francji…?

W tej godnej pożałowania chwili zbieram z podłogi resztki poczucia godności i oświadczam: niech będzie wiadomo wszem i wobec, że moja oma – babcia, przez pół długiego życia  – albo i więcej  – zbierała stare kamyki oraz skorupy na polu, bo tak pasjonowała ją archeologia. Korespondowała nawet z samym słynnym prof. Markiem Gedlem z UJ w sprawie jego odkryć kultury lateńskiej, tj.  celtyckiej na południu Śląska Opolskiego, notabene – w okolicach Kietrza. To ona mi powiedziała, że Celtowie tu, u nas, pierwszą cywilizację tworzyli. Pokazywała głazy i kamyczki, które o tym miały świadczyć. Mały byłem, głupiutki, serce wtedy we mnie nie drżało na dźwięk irlandzkich imion, dopiero teraz doceniam mądrość mojej omy czyli babci.

Tego nie zmieni już nic: Celtowie byli tu pierwsi, zanim – do dziś nie bardzo wiadomo dlaczego – polecieli Ryanairem na Zieloną Wyspę. Więc nie pytajcie mnie więcej, please, co ma wspólnego Irlandia ze Śląskiem Opolskim. Bo ja – beztroskim niemowlęciem będąc  – zostałem przeniesiony tu z hrabstwa Mayo w zielono-złoto-białym zawiniątku przez zaklęte w łabędzie dzieci króla Lira! OK?