Skąd 
te nuty?

Gość Niedzielny 40/2016 |

publikacja 29.09.2016 00:00

O Kościele, który potrzebuje sztuki, radości improwizowania i odpowiedzialności artysty mówi Henryk Jan Botor.

Skąd 
te nuty? Roman Koszowski /Foto Gość

Szymon Babuchowski: Widzę w Pana twórczości duży rozrzut: od jazzowych początków, przez muzykę filmową, po utwory sakralne. Tych ostatnich jest chyba najwięcej. Czuje się Pan przede wszystkim kompozytorem muzyki religijnej?

Henryk Jan Botor: Nie jestem tego pewny. Ostatnio napisałem koncert skrzypcowy dla legendarnej polskiej skrzypaczki Kai Danczowskiej i nie ma tam tematu religijnego. Ale faktem jest, że dużo mam utworów o tej tematyce. Jest mi to bliskie i wynika z mojej natury. W kierunku jazzu nigdy jakoś specjalnie nie szedłem, choć w młodości śpiewałem w zespole jazzowym w Krakowie. Nawet zdobyliśmy wyróżnienie na Spotkaniach Wokalistów Jazzowych w Zamościu. W jury była wtedy Ewa Bem. Występowaliśmy też w Piwnicy pod Baranami. Śpiewał z nami Jacek Wójcicki. Trwało to może ze trzy lata. Później nie bardzo miałem na to czas, więc zrezygnowałem.

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.