Zabito ich dwa razy

Edward Kabiesz

Gość Niedzielny 40/2016 |

publikacja 29.09.2016 00:00

Decyzja jury pod przewodnictwem Filipa Bajona w wypadku „Wołynia” zakrawa na skandal.

Aleksandra Konieczna jako Zofia Beksińska i Dawid Ogrodnik w roli Tomasza Beksińskiego w filmie „Ostatnia rodzina” Jana P. Matuszyńskiego. Hubert Komerski /materiały dystrybutora Aleksandra Konieczna jako Zofia Beksińska i Dawid Ogrodnik w roli Tomasza Beksińskiego w filmie „Ostatnia rodzina” Jana P. Matuszyńskiego.

Zdaniem wielu obserwatorów tegorocznego Festiwalu Filmowego w Gdyni zmagania o Złote Lwy rozegrać się miały między „Wołyniem” Wojciecha Smarzowskiego i „Ostatnią rodziną” Jana P. Matuszyńskiego. Ostatecznie Złote Lwy trafiły w ręce reżysera „Ostatniej rodziny”. Trudno byłoby o to mieć pretensje, gdyby nie fakt, że jury, przyznając wyróżnienia w najważniejszych kategoriach, całkowicie pominęło „Wołyń”. Nagrody w kategorii debiutu aktorskiego, za charakteryzację i zdjęcia to swego rodzaju nagrody pocieszenia, bo przecież takiego filmu nie można było całkowicie zignorować. Pojawiały się głosy, że „Ostatnia rodzina” jest filmem bardziej uniwersalnym, ale czyż takim nie jest „Wołyń”? To przecież też opowieść o miłości, cierpieniu, nienawiści, śmierci, rozgrywający się w określonej rzeczywistości historycznej, która dzisiaj, w obliczu na przykład tego, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, staje się tym bardziej aktualna. Nie ma wątpliwości, że decyzja profesjonalnego rzekomo jury pod przewodnictwem Filipa Bajona w wypadku „Wołynia” zakrawa na skandal.

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.